Dawno nic nie pisałam na wątku, ale to dlatego, że mam dość duży problem z komputerem i wchodzę na miau jak muszę… U nas zwłaszcza w poprzednim tygodniu dużo się działo…
Przede wszystkim w wylęgarnii zdarzył się wypadek… Marcelek nasz największy kocur rozwalił sobie łapę. Rana okazała się bardzo głęboka, kość na wierzchu, opuszka cała rozerwana… Na tą chwilę Marcel nie ma pazura i raczej mu już nowy nie wyrośnie, ale jak dobrze pójdzie unikniemy operacji, łapka goi się pomału ale dobrze. Marcel jest u mnie, jest bardzo dzielny. Mieszka w klateczce, uwielbia głaskanie po brzuszku i daje sobie zmieniać opatrunek. Nie syczy, nie gryzie, a jak mu za długo przy zmianie (choć bardzo się spieszymy łapka jednak musi być porządnie zabandażowana, bo się nią interesuje) to śpiewam mu piosenkę ze Smerfów. Dajemy radę. Najważniejsze, że dał się złapać, gdyby się nie udało, doszłoby do zakażenia i naszego Marcelka już by nie było. A tak mam nadzieję, przed Marcelkiem jeszcze długie lata życia.

Zdjęcia rany, po oczyszczeniu, przed są jeszcze gorsze..




Na drugi dzień od wypadku Marcelka wracałam ze sklepu i znalazłam kotkę. Dorosła, oswojona bura kicia stała sobie na chodniczku na Opolskiej… Skąd się wzięła, nie mam pojęcia, oczywiście kota nikt nie szuka. Koteczka bez problemu dała się wziąć na ręce i zabrać do domu. Do dziś mieszkała u dziewczyny która ma Nelkę z Fundacji, a dziś przeprowadzi się do Halbiny. Okazało się, że psy lubi, więc musiała mieszkać z psem. Ogólnie kot pełen zaufania, zero stresu, typu rób ze mną co chcesz. Czemu Jej nikt nie szuka? Dziś też kicia ma stawić się u weta, więcej się o niej do wiemy (wiek, czy nie ma chipa) ale na pewno jest dorosła.



Annabella ma się dobrze, jutro ma urodzinki – 8 lat.
U reszty ekipy też wszystko ok. Nic się nie dzieje, tyle, że szukam osoby do przeprowadzenia wizyty w Tychach dla Kredki. Napisałam już do jednej forumowiczki, może się zgodzi.