MOJE KOCIE BIEDY III Pożegnanie z Przyjaciółmi.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto lut 24, 2015 10:04 Re: MOJE KOCIE BIEDY cz.3

Długo się zbierałam,żeby napisać tego posta,ale po obserwacji jednak się zdecyduję

Dziewczyny - kici,sabianka,a może spróbowałybyście zakopać ten topór ?

Patrzcie,mieszkacie blisko siebie,dokarmiacie koty,dzięki Wam te koty mają co jeść,mają pełne miski.
A nie fajnie by było,jakbyście złączyły siły i razem obie się wspierały przy tym dokarmianiu ?
Różnie w życiu się układa,człowiek czasem nawet tego nie świadom,ale może potrzebować pomocy kogoś na miejscu,a wtedy wiedząc,ze jedna czy druga pomoże,zawsze łatwiej,inaczej
Nie ma sensu się obrzucać,dowalać sobie,to do niczego dobrego nie doprowadzi,a po co sobie dodatkowo nerwy psuć,samo życie nieraz tych nerwów wystarczająco dokłada
Spotkajcie się na spokojnie,pogadajcie,chociażby dla dobra tych kotów
Ot taka moja skromna prośba do Was :oops:

I właśnie,zapytam o sedno wątku,jak koty się miewają ?
Obrazek

Myszolandia

Avatar użytkownika
 
Posty: 66383
Od: Pon sty 19, 2009 22:48
Lokalizacja: środkowa

Post » Wto lut 24, 2015 11:03 Re: MOJE KOCIE BIEDY cz.3

Myszolandia pisze:Długo się zbierałam,żeby napisać tego posta,ale po obserwacji jednak się zdecyduję

Dziewczyny - kici,sabianka,a może spróbowałybyście zakopać ten topór ?

Patrzcie,mieszkacie blisko siebie,dokarmiacie koty,dzięki Wam te koty mają co jeść,mają pełne miski.
A nie fajnie by było,jakbyście złączyły siły i razem obie się wspierały przy tym dokarmianiu ?
Różnie w życiu się układa,człowiek czasem nawet tego nie świadom,ale może potrzebować pomocy kogoś na miejscu,a wtedy wiedząc,ze jedna czy druga pomoże,zawsze łatwiej,inaczej
Nie ma sensu się obrzucać,dowalać sobie,to do niczego dobrego nie doprowadzi,a po co sobie dodatkowo nerwy psuć,samo życie nieraz tych nerwów wystarczająco dokłada
Spotkajcie się na spokojnie,pogadajcie,chociażby dla dobra tych kotów
Ot taka moja skromna prośba do Was :oops:

I właśnie,zapytam o sedno wątku,jak koty się miewają ?


:ok:
Ronda 25.04.2014[*]
Cindy 21.08.2018[*]
Kota nie powinno sie kupowac, bo kot to przyjaciel.
Przyjaciol sie nie kupuje.
Bleise Pascal




Obrazek.

_________________
Obrazek.

Cindy

Avatar użytkownika
 
Posty: 4798
Od: Śro lut 11, 2009 13:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Wto lut 24, 2015 11:04 Re: MOJE KOCIE BIEDY cz.3

Myszolandia pisze:Długo się zbierałam,żeby napisać tego posta,ale po obserwacji jednak się zdecyduję

Dziewczyny - kici,sabianka,a może spróbowałybyście zakopać ten topór ?

Patrzcie,mieszkacie blisko siebie,dokarmiacie koty,dzięki Wam te koty mają co jeść,mają pełne miski.
A nie fajnie by było,jakbyście złączyły siły i razem obie się wspierały przy tym dokarmianiu ?
Różnie w życiu się układa,człowiek czasem nawet tego nie świadom,ale może potrzebować pomocy kogoś na miejscu,a wtedy wiedząc,ze jedna czy druga pomoże,zawsze łatwiej,inaczej
Nie ma sensu się obrzucać,dowalać sobie,to do niczego dobrego nie doprowadzi,a po co sobie dodatkowo nerwy psuć,samo życie nieraz tych nerwów wystarczająco dokłada
Spotkajcie się na spokojnie,pogadajcie,chociażby dla dobra tych kotów
Ot taka moja skromna prośba do Was :oops:

I właśnie,zapytam o sedno wątku,jak koty się miewają ?


Uważam, że wpis warty skomentowania.
Chciałam tylko uściślić, że ja ogarniam tylko koty z mojego podwórka, karmię je na zmianę z inną babeczką. Razem też zapewniamy im opiekę weterynaryjna w razie w, zorganizowałyśmy budki, wykastrowałyśmy towarzystwo.
Wiem gdzie kto w okolicy karmi inne koty (niektóre z nich karmi też kici), jak widzę, że gdzieś koty są opiekowane to się tam na siłę nie cisnę jak nie ma takiej potrzeby.
Koty z mojego podwórka karmiłyśmy z tą drugą babeczką najpierw niezależnie ale jak tylko się zorientowałyśmy, że się dublujemy podzieliłyśmy sobie dni, dogadałyśmy się i od kilku lat wszystko sprawnie się kula - bo lepiej się dogadać i sobie wzajemnie pomóc.
Ale widzisz nie każdy potrafi się dogadać z innymi.
Jak wyjeżdżam na urlop czy coś mam zapewnione zastępstwo na "opiekowanie" podwórka.
Znam się też z innymi forumowiczami z Rybnika. Niejednokrotnie pomagaliśmy sobie w różnych kocich kwestiach. Mam znajomych nie forumowych a pro-zwierzęcych, o których wiem, że mogę się zwrócić o pomoc. Z niektórymi łapałam w innych miejscach w mieście koty na zabiegi. Ja nie widzę wokół tylko bezdusznych ludzi, którzy jedynie krzywdzą zwierzęta.
Ja nie mam takiego problemu, że nie mam nikogo do pomocy na miejscu. Ja nie uważam, że tylko ja zrobię najlepiej i tylko ja wiem najlepiej.
Z czego to wynika, że nie ma przy kici na miejscu nikogo kto mógłby pomóc?
Zresztą przecież ja "pomagam", karmię i opiekuję z inną osobą koty, które Beata może odpuścić, może jedzenie przeznaczyć na inne potrzebujące koty z tych, które opiekuje. Wie, że ja o te koty dbam.

Myszolandia, ja jestem zawsze otwarta na współpracę, ale powiedz mi jak mam dogadać się z kimś kto notorycznie kłamie i jeszcze wypisuje oszczerstwa na mój temat w internecie.

Przecież ja zawiozłam Beatę do weta ze Szpiegiem. Następnym razem jak poprosiła napisałam, że nie mogę obiecać (bo miałam zobowiązania zawodowe) i powiedziałam, że niepoważne jest to, że pyta czy nie mogłabym się zatem tego dnia zwolnić z pracy, ale jak z kotem jest bardzo źle to mogę polecić przychodnię w Rybniku gdzie sama chodzę z bezdomniakami, w odpowiedzi dowiedziałam się, że nie obchodzi jej żadna inna przychodnia bo ona nie idzie na łatwiznę i jedynie jej zależy na tym kocie. Potem wypisywała, że chciałam tego kota uśpić przy czym jedyne co powiedziałam w rzeczywistości to że widziałam że jest z nim źle i też chciałam go łapać do weta nawet gdyby się miało okazać, że jedyne co można zrobić to go uśpić.
Potem było wstawianie przez Beatę na forum miski z kluskami, teraz wstawiła to co wstawiła w odpowiedzi na zwykłą, neutralna informację o kocie.
Czy Ty będąc na moim miejscu widziałabyś tu miejsce na dialog?
Obrazek Obrazek

sabianka

Avatar użytkownika
 
Posty: 4674
Od: Śro lis 26, 2003 18:34
Lokalizacja: Rybnik

Post » Wto lut 24, 2015 11:19 Re: MOJE KOCIE BIEDY cz.3

sabianka pisze:
Myszolandia pisze:Długo się zbierałam,żeby napisać tego posta,ale po obserwacji jednak się zdecyduję

Dziewczyny - kici,sabianka,a może spróbowałybyście zakopać ten topór ?

Patrzcie,mieszkacie blisko siebie,dokarmiacie koty,dzięki Wam te koty mają co jeść,mają pełne miski.
A nie fajnie by było,jakbyście złączyły siły i razem obie się wspierały przy tym dokarmianiu ?
Różnie w życiu się układa,człowiek czasem nawet tego nie świadom,ale może potrzebować pomocy kogoś na miejscu,a wtedy wiedząc,ze jedna czy druga pomoże,zawsze łatwiej,inaczej
Nie ma sensu się obrzucać,dowalać sobie,to do niczego dobrego nie doprowadzi,a po co sobie dodatkowo nerwy psuć,samo życie nieraz tych nerwów wystarczająco dokłada
Spotkajcie się na spokojnie,pogadajcie,chociażby dla dobra tych kotów
Ot taka moja skromna prośba do Was :oops:

I właśnie,zapytam o sedno wątku,jak koty się miewają ?


Uważam, że wpis warty skomentowania.
Chciałam tylko uściślić, że ja ogarniam tylko koty z mojego podwórka, karmię je na zmianę z inną babeczką. Razem też zapewniamy im opiekę weterynaryjna w razie w, zorganizowałyśmy budki, wykastrowałyśmy towarzystwo.
Wiem gdzie kto w okolicy karmi inne koty (niektóre z nich karmi też kici), jak widzę, że gdzieś koty są opiekowane to się tam na siłę nie cisnę jak nie ma takiej potrzeby.
Koty z mojego podwórka karmiłyśmy z tą drugą babeczką najpierw niezależnie ale jak tylko się zorientowałyśmy, że się dublujemy podzieliłyśmy sobie dni, dogadałyśmy się i od kilku lat wszystko sprawnie się kula - bo lepiej się dogadać i sobie wzajemnie pomóc.
Ale widzisz nie każdy potrafi się dogadać z innymi.
Jak wyjeżdżam na urlop czy coś mam zapewnione zastępstwo na "opiekowanie" podwórka.
Znam się też z innymi forumowiczami z Rybnika. Niejednokrotnie pomagaliśmy sobie w różnych kocich kwestiach. Mam znajomych nie forumowych a pro-zwierzęcych, o których wiem, że mogę się zwrócić o pomoc. Z niektórymi łapałam w innych miejscach w mieście koty na zabiegi. Ja nie widzę wokół tylko bezdusznych ludzi, którzy jedynie krzywdzą zwierzęta.
Ja nie mam takiego problemu, że nie mam nikogo do pomocy na miejscu. Ja nie uważam, że tylko ja zrobię najlepiej i tylko ja wiem najlepiej.
Z czego to wynika, że nie ma przy kici na miejscu nikogo kto mógłby pomóc?
Zresztą przecież ja "pomagam", karmię i opiekuję z inną osobą koty, które Beata może odpuścić, może jedzenie przeznaczyć na inne potrzebujące koty z tych, które opiekuje. Wie, że ja o te koty dbam.

Myszolandia, ja jestem zawsze otwarta na współpracę, ale powiedz mi jak mam dogadać się z kimś kto notorycznie kłamie i jeszcze wypisuje oszczerstwa na mój temat w internecie.

Przecież ja zawiozłam Beatę do weta ze Szpiegiem. Następnym razem jak poprosiła napisałam, że nie mogę obiecać (bo miałam zobowiązania zawodowe) i powiedziałam, że niepoważne jest to, że pyta czy nie mogłabym się zatem tego dnia zwolnić z pracy, ale jak z kotem jest bardzo źle to mogę polecić przychodnię w Rybniku gdzie sama chodzę z bezdomniakami, w odpowiedzi dowiedziałam się, że nie obchodzi jej żadna inna przychodnia bo ona nie idzie na łatwiznę i jedynie jej zależy na tym kocie. Potem wypisywała, że chciałam tego kota uśpić przy czym jedyne co powiedziałam w rzeczywistości to że widziałam że jest z nim źle i też chciałam go łapać do weta nawet gdyby się miało okazać, że jedyne co można zrobić to go uśpić.
Potem było wstawianie przez Beatę na forum miski z kluskami, teraz wstawiła to co wstawiła w odpowiedzi na zwykłą, neutralna informację o kocie.
Czy Ty będąc na moim miejscu widziałabyś tu miejsce na dialog?


No to teraz już wiesz Myszolandia ze nie ma mowy o jakiejkolwiek współpracy. Czy trzeba coś tu więcej dodać?

Na dobre chęci Sabianki wpływa też fakt że zabrała Puchatka akurat wtedy kiedy miał obiecany dom. Mieszkając prawie za scianą Beaty, nie zdążyła ją powiadomić że zabiera kota jak i kapitalne danie starego nr telefonu osobie, która miała chyba wziąć Puchatka w sytuacji kiedy aktualny telefon Beaty wisi na forum od wielu miesięcy. Zabrała akurat do adopcji kota wtedy kiedy Beata miala tyle nieprzyjemności, nie miesiąc czy pół roku wcześniej, tylko akurat w tym momencie. Rzeczywiści to świadczy tylko o chęci dogadania i pomocy. Szkoda że jakoś nie słychać o adopcjach innych bezdomnych kotów.

Słowo przeciwko słowu.
Dobro raz dane, wraca z podwójną siłą.
Kacperku[*]przepraszam Cię za to, co musiałam Ci dziś zrobić. Dziękuję Ci za 16,5 roku bycia razem.
05-1995-27-12-2011.:( :(
Rysio-16-02-2013 [*] :( :( Przecinak-Synuś-13-12-2016[*] :( :(
ObrazekObrazek

Hieny na pokład.
Dążymy do szczęścia, nie zadeptując trawników innym.
“Człowiek, który nie ma się czego bać, to człowiek, który nie ma czego kochać.”

meg11

 
Posty: 25289
Od: Wto sty 11, 2011 15:22
Lokalizacja: Radom

Post » Wto lut 24, 2015 11:45 Re: MOJE KOCIE BIEDY cz.3

sabianko nie wnikam w szczegóły Waszego konfliktu,nie znam ich,to są sprawy tylko między Wami,nie mam żadnego zamiaru się w nie wtrącać
Ja określiłam tylko co widzę na wątku i napisałam to w sensie,że może od teraz od jutra ,pojutrza spróbowałybyście jakoś te nieporozumienia zakopać,zapomnieć o tym co było
Owszem,wstawienie na forum tej miski było może nie do końca fajne,też może powinna najpierw na pw to zrobić,nie wiem.

W sumie wiele rzeczy bym najpierw z konkretną osobą załatwiała na pw ,wyjaśniała,bo wywalanie na forum spraw,które powinno się w 4 oczy załatwić,nie do końca jest przyjemne,dla wszyskich (to uwaga ogólna,nie konkretnie do Was)

Nie staję po stronie żadnej z Was ani żadnej nie bronię,cieszę się ,że masz pomoc na miejscu,tylko myślałam,ze jest możliwe jeszcze lepsiejsze zwiększenie sił przy zwierzakach,obustronnie
Obrazek

Myszolandia

Avatar użytkownika
 
Posty: 66383
Od: Pon sty 19, 2009 22:48
Lokalizacja: środkowa

Post » Wto lut 24, 2015 12:11 Re: MOJE KOCIE BIEDY cz.3

meg11 pisze:
No to teraz już wiesz Myszolandia ze nie ma mowy o jakiejkolwiek współpracy. Czy trzeba coś tu więcej dodać?

Na dobre chęci Sabianki wpływa też fakt że zabrała Puchatka akurat wtedy kiedy miał obiecany dom. Mieszkając prawie za scianą Beaty, nie zdążyła ją powiadomić że zabiera kota jak i kapitalne danie starego nr telefonu osobie, która miała chyba wziąć Puchatka w sytuacji kiedy aktualny telefon Beaty wisi na forum od wielu miesięcy. Zabrała akurat do adopcji kota wtedy kiedy Beata miala tyle nieprzyjemności, nie miesiąc czy pół roku wcześniej, tylko akurat w tym momencie. Rzeczywiści to świadczy tylko o chęci dogadania i pomocy. Szkoda że jakoś nie słychać o adopcjach innych bezdomnych kotów.

Słowo przeciwko słowu.

Czyżbyś zapomniała o tych alarmujących wpisach na fb, że Kici dowiedziała się, że chcą zabrać kota, więc ona musi, teraz, natychmiast, znaleźć mu dom. Bo nie wiadomo, dokąd i jak trafi, a przecież Kici musi to wiedzieć.
To Kici zaczęła na gwałt szukać domu, gdy dowiedziała się o zamiarach innych osób. Tak przynajmniej wynikało z tamtych wpisów.
A tak nawiasem - była wizyta PA?

jaaana

Avatar użytkownika
 
Posty: 19355
Od: Śro gru 10, 2008 22:03
Lokalizacja: pomorskie

Post » Wto lut 24, 2015 12:13 Re: MOJE KOCIE BIEDY cz.3

meg11 pisze: [Na dobre chęci Sabianki wpływa też fakt że zabrała Puchatka akurat wtedy kiedy miał obiecany dom. Mieszkając prawie za scianą Beaty, nie zdążyła ją powiadomić że zabiera kota jak i kapitalne danie starego nr telefonu osobie, która miała chyba wziąć Puchatka w sytuacji kiedy aktualny telefon Beaty wisi na forum od wielu miesięcy. Zabrała akurat do adopcji kota wtedy kiedy Beata miala tyle nieprzyjemności, nie miesiąc czy pół roku wcześniej, tylko akurat w tym momencie. Rzeczywiści to świadczy tylko o chęci dogadania i pomocy. Szkoda że jakoś nie słychać o adopcjach innych bezdomnych kotów.

Słowo przeciwko słowu.


Jeszcze raz, bo nadal nie czytasz ze zrozumieniem i tworzysz jakieś mity.
Nie ja zabrałam Puchatka - pożyczyłam transporter, zabrały go osoby organizujące adopcję.
Szukać mu domu zaczęła osoba mieszkająca w tym samym bloku co Beata bo widziała jak przez kilka miesięcy kot siedzi w podwórku i garnie się do ludzi i zwyczajnie zrobiło jej się go szkoda.
Beata zaczęła mu szukać domu w momencie jak zorientowała się że szuka go tamta osoba.
Potwierdzają to ponoć wpisy na FB z tamtego okresu - nie wiem, nie korzystam, ale tak słyszałam.
Przecież Beata odzyskała kota praktycznie natychmiastowo.

Nie śledzę na bieżąco wątku Beaty, tym bardziej nie mam potrzeby aktualizowania sobie jej nr telefonu. Numer podawałam na żywo, na mieście, nie siedząc przed komputerem, podałam ten, który miałam w telefonie.

Myszolandia pisze: Owszem,wstawienie na forum tej miski było może nie do końca fajne,też może powinna najpierw na pw to zrobić,nie wiem.


Ale miała mi wysyłać na PW zdjęcie jakiegoś burdelu spod śmietnika? To nie jest moja miska.
To jest próba jakieś prowokacji/manipulacji/nie wiem czego na poziomie dwunastolatki.

Myszolandia pisze: może od teraz od jutra ,pojutrza spróbowałybyście jakoś te nieporozumienia zakopać,zapomnieć o tym co było

Myszolandia, naprawdę mi przykro ale ja generalnie po tym wszystkim co przeszłam z tą osobą zwyczajnie nie mam już na to ani siły ani chyba zwyczajnie ochoty.
Obrazek Obrazek

sabianka

Avatar użytkownika
 
Posty: 4674
Od: Śro lis 26, 2003 18:34
Lokalizacja: Rybnik

Post » Wto lut 24, 2015 12:27 Re: MOJE KOCIE BIEDY cz.3

Sabianka na prawdę nie trzeba śledzić na bieżąco wątku Beaty żeby wiedzieć że aktualny telefon jest od kilku miesięcy, tylko mi nie pisz że nie czytałaś tego wątku od 6 czy 8 miesięcy. Bo to można między bajki włożyć. Dlaczego te osoby, które akurat Puchatka chciały wyadoptować nie wyadoptowują innych kotów? I Beata nie prawie natychmiast tylko dopiero po wpisach na forum i ogłoszeniach w necie dostala informację co z kotem.

Dla mnie osobiście jest wielkim sk...em nie poinformować karmicielki że bierze się jej kota, którego karmi- do adopcji.
Na tym forum jest mnóstwo wpisów karmicielek, które bardzo martwią się że im jakiś kot nie przyszedł na stołówkę.
I dlatego uważam że było to specjalnie i z rozmysłem zrobione.
Jesteś tu tyle lat i nie wiesz jakie są zasady?
Dobro raz dane, wraca z podwójną siłą.
Kacperku[*]przepraszam Cię za to, co musiałam Ci dziś zrobić. Dziękuję Ci za 16,5 roku bycia razem.
05-1995-27-12-2011.:( :(
Rysio-16-02-2013 [*] :( :( Przecinak-Synuś-13-12-2016[*] :( :(
ObrazekObrazek

Hieny na pokład.
Dążymy do szczęścia, nie zadeptując trawników innym.
“Człowiek, który nie ma się czego bać, to człowiek, który nie ma czego kochać.”

meg11

 
Posty: 25289
Od: Wto sty 11, 2011 15:22
Lokalizacja: Radom

Post » Wto lut 24, 2015 13:40 Re: MOJE KOCIE BIEDY cz.3

meg11 pisze:Sabianka na prawdę nie trzeba śledzić na bieżąco wątku Beaty żeby wiedzieć że aktualny telefon jest od kilku miesięcy, tylko mi nie pisz że nie czytałaś tego wątku od 6 czy 8 miesięcy. Bo to można między bajki włożyć. Dlaczego te osoby, które akurat Puchatka chciały wyadoptować nie wyadoptowują innych kotów? I Beata nie prawie natychmiast tylko dopiero po wpisach na forum i ogłoszeniach w necie dostala informację co z kotem.

Nie, nie czytałam tego wątku od 6 czy 8 miesięcy, w którymś momencie dałam sobie spokój.
Skąd wiesz, że tamte osoby nie wyadoptowują innych kotów? Bo z tego co ja wiem to działają dość aktywnie i chyba nawet organizują się w jakąś fundację.
Beata dostała info po wpisach na forum bo informację, że nie wie co się dzieje przeczytałam w wątku o równouprawnieniu i wtedy się zorientowałam, że jest to dziwne bo podawałam nr telefonu, porównałam z jej numerem na wątku i się okazało, że to inny numer, ja myślałam, że mam aktualny. To było następnego dnia czyli natychmiast jak się zorientowałam, nie chodziła miesiącami, tygodniami ani nawet dniami nie wiedząc co się dzieje z kotem.

Dalszą moją dyskusję w tym temacie uważam za kompletnie bezzasadną bo nie czuję potrzeby udowadniania, że nie jestem wielbłądem ani tłumaczenia się przed kimkolwiek tym bardziej, że cała historia jest opisana na forum i każdy sobie własne wnioski potrafi wyciągnąć. Tak jak napisałam, moje sumienie jest spokojne.
Obrazek Obrazek

sabianka

Avatar użytkownika
 
Posty: 4674
Od: Śro lis 26, 2003 18:34
Lokalizacja: Rybnik

Post » Wto lut 24, 2015 13:57 Re: MOJE KOCIE BIEDY cz.3

Żle sprecyzowałam

Dlaczego tamte osoby, które akurat wzięły do adopcji Puchatka- w tamtym okresie, czy wyadoptowały innego kota ze stada gdzie był Puchatek?
Czy był on jedynym kotem wziętym z tego miejsca gdzie przebywa do adopcji?
Żeby wziaść kota z jego miejsca bytowania- trzeba się wcześniej umówić- cóż za dziwny zbieg okolicznośi że na forum, były osoby, które wiedziały o zamiarach i nie zdążyły biedne napisać w wątku Beaty- bierzemy Puchatka.
W cudowne zbiegi okoliczności to ja już dawno przestałam wierzyć.
Dobro raz dane, wraca z podwójną siłą.
Kacperku[*]przepraszam Cię za to, co musiałam Ci dziś zrobić. Dziękuję Ci za 16,5 roku bycia razem.
05-1995-27-12-2011.:( :(
Rysio-16-02-2013 [*] :( :( Przecinak-Synuś-13-12-2016[*] :( :(
ObrazekObrazek

Hieny na pokład.
Dążymy do szczęścia, nie zadeptując trawników innym.
“Człowiek, który nie ma się czego bać, to człowiek, który nie ma czego kochać.”

meg11

 
Posty: 25289
Od: Wto sty 11, 2011 15:22
Lokalizacja: Radom

Post » Wto lut 24, 2015 16:07 Re: MOJE KOCIE BIEDY cz.3

Karmię bezdomne koty na działce. Czasami pokazuje się duży kocur. Niestety rzadko, nie zbliża się do ludzi, zazwyczaj wyjada to, co "moje-niemoje" koty zostawią. Podejrzewam, że jest niekastrowany, ale nie mam jak tego sprawdzić - nie przychodzi regularnie, nie mogę ustawić klatki-łapki. Pytałam już wszystkie okoliczne karmicielki, pytałam w sąsiednich domkach - nikt się do niego nie przyznaje...
I po tym przydługim wstępie przejdę do sedna: gdyby ktoś powiedział mi, że wie, czyj jest ten kot, byłabym wdzięczna. Nawet gdyby tę wiadomość przekazał mi mój wróg.
Od wczoraj przeczytałam wypowiedź sabianki trzy razy i nie znalazłam tam powodu dla tak gwałtownej reakcji kicikicimiauhau.
Rozumiem, że były w przeszłości jakieś konflikty, ale to przecież była tylko informacja, z której wynika: kot ma właściciela, właściciel jest taki sobie, ale podobno daje kotu jakieś leki, uważaj, żeby mu nie zaszkodzić.
I kto tu mruczy<- to nasz blog, można poczytać i pomóc nam robiąc zakupy w Zooplus'ie
kliknij w banerek sklepu na pierwszej stronie bloga

hikora

 
Posty: 763
Od: Czw sie 23, 2012 5:36
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto lut 24, 2015 20:35 Re: MOJE KOCIE BIEDY cz.3

Beata co tam u Twoich bezdomniaczków.
Dobro raz dane, wraca z podwójną siłą.
Kacperku[*]przepraszam Cię za to, co musiałam Ci dziś zrobić. Dziękuję Ci za 16,5 roku bycia razem.
05-1995-27-12-2011.:( :(
Rysio-16-02-2013 [*] :( :( Przecinak-Synuś-13-12-2016[*] :( :(
ObrazekObrazek

Hieny na pokład.
Dążymy do szczęścia, nie zadeptując trawników innym.
“Człowiek, który nie ma się czego bać, to człowiek, który nie ma czego kochać.”

meg11

 
Posty: 25289
Od: Wto sty 11, 2011 15:22
Lokalizacja: Radom

Post » Wto lut 24, 2015 21:48 Re: MOJE KOCIE BIEDY cz.3

Szkoda czasu na głupoty.
Ja bym sobie chętnie np. jakieś nowe zdjęcia Szpiegusia pooglądała. Te jego pućki są boskie :love:

skaskaNH

Avatar użytkownika
 
Posty: 21090
Od: Pt lut 03, 2006 0:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto lut 24, 2015 22:12 Re: MOJE KOCIE BIEDY cz.3

skaskaNH pisze:Szkoda czasu na głupoty.
Ja bym sobie chętnie np. jakieś nowe zdjęcia Szpiegusia pooglądała. Te jego pućki są boskie :love:

Ja też, Szpieguś to taki koci król, siedzi dumnie i obserwuje, Beata fajne zdjęcie wrzuciła na FB- wzrok władcy ma koci staruszek :mrgreen:
Dobro raz dane, wraca z podwójną siłą.
Kacperku[*]przepraszam Cię za to, co musiałam Ci dziś zrobić. Dziękuję Ci za 16,5 roku bycia razem.
05-1995-27-12-2011.:( :(
Rysio-16-02-2013 [*] :( :( Przecinak-Synuś-13-12-2016[*] :( :(
ObrazekObrazek

Hieny na pokład.
Dążymy do szczęścia, nie zadeptując trawników innym.
“Człowiek, który nie ma się czego bać, to człowiek, który nie ma czego kochać.”

meg11

 
Posty: 25289
Od: Wto sty 11, 2011 15:22
Lokalizacja: Radom

Post » Wto lut 24, 2015 22:30 Re: MOJE KOCIE BIEDY cz.3

Przejść obojętnie koło zdjęcia Szpiegusia sięnieda :oops:
Obrazek

Myszolandia

Avatar użytkownika
 
Posty: 66383
Od: Pon sty 19, 2009 22:48
Lokalizacja: środkowa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: sylwiakociamama i 148 gości