Stoczyliśmy się na dno. Stronowo
Dogorywam. Będąc na haju acodinowym mogę przesypiać całe dzionki.Wyjścia nie mam. W zamian mogę sobie wykaszleć gardło. To na poczatek. W dalszej kolejności są oskrzelka i płucka oraz insze organy. Rwa nie pomaga. Ale i nie przeszkadza

Tylko deczko bardziej daje znać o sobie.
Koty grzeczne. Jeśli można tak to nazwać. Uradowane otwarciem podwoi Tomiłkowego pokoju nie okupują mojej klaty. Rankiem też nie są nachale z powodu michy.
Tomiłek dulczy w klatce .Po dwóch dniach
walki głaskaniowej wreszcie czasem pomruczy. Ileż ja muszę skóry na dłoniach zedrzeć by mruk usłyszeć

łatwo z nim nie będzie. Nie jest agresywny. Tylko mega wystrachany.
Wczoraj jakiś kot darł ryja w nocy . Niestety, namierzyć się nie dał. Wyglądało mi to na
chciejstwo niż na rozpacz zagubieniową. Ale dobrze by było wiedzieć jaka nie kastrowana gadzina pod oknem mi grasuje.Bo skąd jest to nie wiem. Niestety, prawie wiosenna pogoda obudziła instynkty. A ja zablokowana łapankowo jestem.