Łódź 1992+223 - Bianka Malowanka bis - str.101

[ewa_mrau]

przeklejam dzisiejszy wpis z wątku Jokota
viewtopic.php?f=1&t=153015&p=10993928#p10993928

Wystartowaliśmy również w konkursie Krakvetu. Nasza obecna sytuacja jest na tyle trudna, że musimy się chwytać brzytwy...

Mamy pod opieką ponad 200 kotów. W samej kociarni dziennie idzie około 5 kg jedzenia... Żwir kupujemy w tonach
W tej chwili musieliśmy wstrzymać wszystkie droższe badania, po koncie hula wiatr. Drżymy gdy Agneska wsiada do samochodu, bo ma dziwny zwyczaj znajdować wyjątkowo kosztowne przypadki. Jeśli znajdzie - skąd weźmiemy pieniądze na walkę?

Dlatego bardzo prosimy o wsparcie. Jeśli będziemy mieć na parę miesięcy spokój z kupowaniem jedzenia - będzie nam znacznie łatwiej działać na rzecz kolejnych biedaków.

Myślę, że dla MIAUowiczów procedura głosowania jest jasna, ale przypomnę:
Procedura niestety moment zajmuje:
1. Trzeba się zarejestrować na forum http://www.krakvet.pl/forum/index.php
2. Napisać dowolny post, np. w wątku powitalnym: http://www.krakvet.pl/forum/viewtopic.php?f=18&t=14611
3. I już można głosować, w tym wątku: http://www.krakvet.pl/forum/viewtopic.php?f=18&t=18309
System wymaga podania numeru telefonu, na który dostaje się zwrotnego SMSa z kodem do weryfikacji głosu.
Sprawdziliśmy już wielokrotnie, że na szczęście w ślad za tym NIE IDĄ reklamy, ten numer telefonu jest tylko na potrzeby głosowania.

Pomożecie?

... mry!

[kalewala]

kolejne wpłaty na konto - dziękujemy l

2015-02-12 Agnieszka K.Ł ódź - na zwierzaki 100,00 zł
2015-02-11 Monika F. Suwałki - dla braci mniejszych 50,00 zł

[ewa_mrau]

no tak trochę ni z gruchy, ni z pietruchy, a na Dzień Kota bardzo przydatny drobiazg Wam pokażę
cytuję za:
http://www.koty.pl/aktualnosci1/art1010 ... nasze.html

Meowlingual - tłumaczy z kociego na nasze


Zdarzyło Ci się nie zrozumieć, co kot do Ciebie miauczy? Twoja rodzina ma problem z interpretacją języka kociego ciała? Meowlingual - to urządzenie jest dla Ciebie! Gadżecik ten wymyślili Japończycy, nacja słynąca z miłości do mruczków.


Mały, formatu pilota lub telefonu komórkowego. Prosty w obsłudze, zaledwie kilka przycisków i ekran. Może rozpoznać około 200 dźwięków z kociego języka i przetłumaczyć na nasze. Rozpoznaje też 6 różnych grymasów kociego pyszczka, 21 rodzajów emocji (bazując na interpretacji kociego zachowania) i 85 parametrów zdrowotnych.
Mały, a tyle potrafi.
Kosztuje 169 dolarów.
Dostępny w trzech wersjach kolorystycznych: róż, czerń i biel. Zasilany jest dwoma bateriami AA.
Ma jedną wadę. Potrafi tłumaczyć jedynie na język japoński.

boski jest, nieprawdaż?
... mry!

[wiesiaczek1]

znam kogoś co zna japoński

[ewa_mrau]

znam kogoś co zna japoński

no to składkę jakąś czas zacząć...
3.6698x169=62o,1962 po dzisiejszym kursie
chyba poczekamy aż stanieje, co?
... mry!

[kalewala]

Poczekamy, a tymczasem kolejne adoptusie przedstawiamy

* *

[kalewala]

wczoraj była u mnie pani, która w 2009 adoptowała piękną, ale trudną kotkę. Trafi na mnie prawie przypadkowo, chce się dokocić Sereną.
Opowieści o Tosi - tej pierwszej kotce - sprawiły mi wielką przyjemność, pewnie skrobnę coś na bloga. Ale po niedzieli "))

Teraz możecie poczytać kolejne rozważania Kotka Mamrotka - wzrusza mnie zawsze i śmieszy te kotek - kiedyś miał na imię Bengee - ale teraz jest szczęśliwszy.

[kalewala]

Wykończę się przez te koty kiedyś, zawał, udar może?

Wczoraj chciałabym być dobra, bo w sklepie trafiłam na promocję mięcha. Kupiłam wielki kawał, w domu mozolnie pokroiłam na stosowne kawałeczki, i zaczęłam obdzielać koty. Akurat zadzwoniła koleżanka, usłyszała chór głosików rozpaczliwie domagających się posiłku, potem zbiorowe ciamkanie, i tak sobie gaworzyłyśmy tym, jak mi zazdrości kotów z apetytem, - jej rozpuszczone łaskawie dają się zapraszać do miski.

Ile ich masz?

Policzyłam, zdziwiłam się, że tylko tyle, i zaczęłam myśleć - nie widzę Duńczyka!! On co prawda woli siedzieć pod łóżkiem, ale przy mięsnej uczcie? Zabezpieczyłam trochę mięska,. Szukam Duńczyka. Jedna szafa, druga, pod łóżkiem, pod kanapą, w kanapie, pod biurkiem - nie ma.

Może wlazł do kuchni - pod szafkami, w szafkach, na szafkach - nie ma.

Może doi wanną - padam plackiem, świecę latarką - nie ma.

Balkon - zimno, ale otwieram czasem Pusiunia lubi wyjść na chwileczkę. Nie ma…. Dziur w siatce też nie ma, więc chyba nie wypadł?

Za telewizorem? Za donicami?


No nie ma!!!!


Może jakoś wyszedł z mieszkania, ale jak? On się boi, nie podchodzi, a ja zamykam drzwi… Ale lecę na schody - trzy klatki połączone, windą na ostatnie piętro, biegiem w dół, i tak trzy razy - nie ma….

No nie ma !!!!


Jeśli ktoś go wypuścił z klatki, to przepadło - nie znajdę, a nawet jeśli zobaczę - to nie złapię, nie podejdzie…. I sam nie da sobie rady…..

Wyć mi się chce…. Łzy złości i bezsilności same lecą…

Wracam do mieszkania.




Duńczyk przy misce wcina resztkę mięcha….

[jolabuk5]

Wykończę się przez te koty kiedyś, zawał, udar może?

Wczoraj chciałabym być dobra, bo w sklepie trafiłam na promocję mięcha. Kupiłam wielki kawał, w domu mozolnie pokroiłam na stosowne kawałeczki, i zaczęłam obdzielać koty. Akurat zadzwoniła koleżanka, usłyszała chór głosików rozpaczliwie domagających się posiłku, potem zbiorowe ciamkanie, i tak sobie gaworzyłyśmy tym, jak mi zazdrości kotów z apetytem, - jej rozpuszczone łaskawie dają się zapraszać do miski.

Ile ich masz?

Policzyłam, zdziwiłam się, że tylko tyle, i zaczęłam myśleć - nie widzę Duńczyka!! On co prawda woli siedzieć pod łóżkiem, ale przy mięsnej uczcie? Zabezpieczyłam trochę mięska,. Szukam Duńczyka. Jedna szafa, druga, pod łóżkiem, pod kanapą, w kanapie, pod biurkiem - nie ma.

Może wlazł do kuchni - pod szafkami, w szafkach, na szafkach - nie ma.

Może doi wanną - padam plackiem, świecę latarką - nie ma.

Balkon - zimno, ale otwieram czasem Pusiunia lubi wyjść na chwileczkę. Nie ma…. Dziur w siatce też nie ma, więc chyba nie wypadł?

Za telewizorem? Za donicami?


No nie ma!!!!


Może jakoś wyszedł z mieszkania, ale jak? On się boi, nie podchodzi, a ja zamykam drzwi… Ale lecę na schody - trzy klatki połączone, windą na ostatnie piętro, biegiem w dół, i tak trzy razy - nie ma….

No nie ma !!!!


Jeśli ktoś go wypuścił z klatki, to przepadło - nie znajdę, a nawet jeśli zobaczę - to nie złapię, nie podejdzie…. I sam nie da sobie rady…..

Wyć mi się chce…. Łzy złości i bezsilności same lecą…

Wracam do mieszkania.




Duńczyk przy misce wcina resztkę mięcha….

Uff, skąd ja to znam...

[ewa_mrau]

no
... mry!

[ewa_mrau]

już wiadomo kto będzie ciął w Łodzi!
--------------------------
1. Przychodnia dla Zwierząt Cztery Łapy (okolice ronda Lotników Lwowskich)
ul. Ciołkowskiego 14, 93-510 Łódź
tel. (42) 681 05 06, tel. kom. 501 655 978
Pon-Pt.:10:00-20:00
Sob.:08:00-12:00
Niedz.:10:00-12:00
http://www.lapy1.linuxpl.info/
--------------------------
2. filia Przychodni dla Zwierząt Cztery Łapy (okolice dworca Łódź-Widzew)
ul. Adamieckiego 1, 92-305 Łódź
tel. 42 649 41 50, tel. kom. 501 746 266
Pon-Pt.: 8:00-22:00
Sob.: 08:00-16:00
Niedz.: 10:00-12:00
http://www.lapy1.linuxpl.info/
--------------------------
3. Przychodnia weterynaryjna Pies czyli kot (Retkinia)
ul.Wyszyńskiego 5, Łódź
tel. 42 688 72 15
Pon-Pt.: 10:00-19:00
Sob.: 09:00-12:00
wizyty domowe 504 31 33 93
http://www.piesczylikot.pl/
--------------------------
nie wiem od kiedy zaczynają
nie wiem czy trzeba będzie dymać do Urzędu na ul. Piłsudskiego 100 po talony (takie chodzą słuchy)
--------------------------
i nie ma żadnej w Śródmieściu - zgroza!
--------------------------
są dwie, które pracują w niedzielę - hura!
--------------------------
... mry!

[wiesiaczek1]

no ciekawam jak to będzie, czarno to widze

[kicikicimiauhau]

no ciekawam jak to będzie, czarno to widze

Nie są dobrzy do bezdomniakow..?

[ewa_mrau]

no ciekawam jak to będzie, czarno to widze

Nie są dobrzy do bezdomniakow..?

w tym nie o to chodzi
chodzi o to, że tylko trzy lecznice
a wszystkie na obrzeżach Łodzi
... mry!

[kalewala]

już wiadomo kto będzie ciął w Łodzi!

Poczekajmy do podpisania umów, to pewnie w tym tygodniu


Ruda Martynka - opiekunowie z Pomorskiej 37 codziennie dowiadują się o jej formę i samopoczucie. Wyjaśniło się, ze jeden z panów ochroniarzy chciał się nią zaopiekować na stałe, ale czeka na przydział mieszkania - podobno na dniach się przeprowadza. Ustaliliśmy, że Martynka na niego poczeka.
Nie zaryzykuję wypuszczenia jej tam z powrote nawet na krótki czas - los bywa złośliwy.

Jest wysterylizowana - jesienią znikła, a potem wróciła z łysinką i blizną, jak to pan określi na udku - czyli metoda boczną.

A czuje się dobrze - przywykła do kotów, ładnie je, przychodzi na pogłaskanie.


w domach

* *