Czuję się coraz lepiej ale ... Wróciłabym do pracy "na już" .Zdaję sobie sprawę ,że będę jeszcze długo miała problemy z chodzeniem po schodach i jakiś kucaniach, dreptaniach .A już na pewno płoty odpadają. Na pewno będę musiała ograniczyć teren kamienia .Na początek choć. Bo dźwigać nie mogę. Aga, staje na głowie by koty wykarmić i w pingwinim gnieździe pilnuje dziewczyny co się zabrała za karmienie. Łapanki tak, wchodzą w grę. Ale już noszenie złapanych kotów będzie marzeniem.
Ból jaki zaznałam , znikł w niepamięci. Ale ciągle gdzieś noszę strach przed nim.
Coraz częściej śnią mi się ekstremalne sny o zapaskudzonych, chorych kotach. Sny nie realne bo koty mimo swego tragicznego wyglądu są w bajkowych kolorach. Nerwy? Strach? Odstawienie tramalu?
Tomiłek po wyprawie do weta zamknął się w sobie. Na kolanach nie mruczy. W klatce już tak. Znikła gdzieś agresja napędzana strachem. Niestety, czeka nas szczepienie i kastracja. Kolejny punkt programu co kotu nie pomoże.