Patrz jej w oczy ty draniu. Koniec opowieści.

» Sob lut 07, 2015 20:52 Re: Patrz jej w oczy ty draniu.

Jak zwykle nie wiem co pisać. Bo wszyscy chcieliby jakoś jednoznacznie wiedzieć na czym stoimy. A my leżymy, nie wiemy na czym. Po tych paru godzinach super aktywności i apetytu Marcinka znów mocno osłabła. Udało się pozbawić ją złogów kału, to teraz dla odmiany się z niej leje... Słaba jest bardzo. Trochę je sama, mocno ją dokarmiam...

» Sob lut 07, 2015 23:13 Re: Patrz jej w oczy ty draniu.

Trzymajcie się

Trzymaj się Marcinko, jesteś w dobrych rękach.

» Nie lut 08, 2015 13:03 Re: Patrz jej w oczy ty draniu.

Za Marcinkę i za Was, żebyście z tym rollercoasterem dobrze-źle wytrzymali :ok:

» Nie lut 08, 2015 18:21 Re: Patrz jej w oczy ty draniu.

No dziś musimy wytrzymać ze "zdecydowanie źle". mamy kolejny kryzys, dość potężny. Kciuki na pewno potrzebne...

**Adopcje: 12 >>** · » Nie lut 08, 2015 18:24 Re: Patrz jej w oczy ty draniu.

jopop pisze:No dziś musimy wytrzymać ze "zdecydowanie źle". mamy kolejny kryzys, dość potężny. Kciuki na pewno potrzebne...

są

» Nie lut 08, 2015 18:27 Re: Patrz jej w oczy ty draniu.

Kciuki trzymamy :ok:

» Nie lut 08, 2015 18:38 Re: Patrz jej w oczy ty draniu.

» Nie lut 08, 2015 19:25 Re: Patrz jej w oczy ty draniu.

Za szybką poprawę :ok:

» Nie lut 08, 2015 19:49 Re: Patrz jej w oczy ty draniu.

trzymam

» Nie lut 08, 2015 22:17 Re: Patrz jej w oczy ty draniu.

Zaklinamy los kolejny raz...

» Pon lut 09, 2015 1:22 Re: Patrz jej w oczy ty draniu.

Za dwa dni minęłyby trzy miesiące.
Prawie kwartał.
Wzlotów i upadków. Pięknych, radosnych mruczeń i opróżnianych w pośpiechu misek - i kryzysów ciężkich, gdy wydawało się że nie ma już szans.

Marcinka umarła przed chwilą. Tym razem nie było cudu.

Jej śmierć była równie niesamowita jak cała ta walka. Już leżałam, ale coś mnie tknęło by do niej zajrzeć. Ciężko oddychała, więc poszłam do kuchni po lek. Dla niewtajemniczonych - tam sypia większość stada, oczywiście za zamkniętymi drzwiami.

A tam - koty odkręciły kurek z gazem. Gdybym nie poszła po ten lek...

Chwilę później Marcinki już nie było.

A ja muszę to sobie poukładać. Poskładać się z malutkich kawałeczków.