muszą, oczywiście.
I już wiem, gdzie - Wam nic to nie powie, że dzielnica o nazwie Fordon, ale już wyjaśniam - zadupie Bydgoszczy, w sensie odległości - my jesteśmy jako miasto rozciągnięci jak focze flaki, na ok. 20parę kilometrów, no i tenże Fordon jest ode mnie oddalony ok. 20 km, od tego miejsca, gdzie aktualnie mieszkam, plus-minus nieco dalsze centrum. Wyprawa z i do tej dzielnicy to ok. godzinny dojazd autobusem :/
do tego w nowych blokach, tam stawiają budownictwo socjalne teraz - sęk w tym, że z ogrzewaniem gazowym i na sporych metrażach, a ja i tak w tej chwili wiszę z czynszem, bo chwilowo znów nie mam pracy

na samym końcu zostawiam fakt, że nie znoszę Fordonu, ta dzielnica zupełnie mi nie leży, bo to w sumie jest najmniej istotne ekonomicznie, no tyle, że działa negatywnie na psychikę....
potencjalnie, to dają do wyboru kilka mieszkań spośród posiadanych pustostanów, no i tu też różnie bywa ze standardem - pieców się nie boję nawet, ale gorzej z jakimiś starymi, rozszczelnionymi oknami, grzybem, patologiczną ludożerką w sąsiedztwie itp.
Chcę uprzedzić fakty i przejść się po nowym roku do urzędu, dopytać, co, jak, gdzie, jakie mam szanse złapania czegoś sensownego i niedrogiego - to jedna myśl, ale bardziej mnie ciągnie, żeby jednak spróbować skorzystać z tej okazji i skoczyć z powrotem do Zielonej Góry - może uda mi się namówić adm-y, żeby się między sobą dogadały i żeby Bydgoszcz "spuściła" mnie Zielonej Górze...
tak czy siusiak, mam plany i motywację, oby się udało...