Uff, mam za sobą kolejna rozmowę mailową gdzie obarczono mnie winą ,że kot nie dostanie kochającego domu przez moje widzi mi się. Z wpisu wnioskuję ,ze nie byłam pierwsza w odmowie. Biedacy

będą musieli zakupić kota

. Podpowiedziałam by z dowodem i transporterkiem udali się do schronu i pomogli kotu pomocy na prawdę potrzebującemu. Napisałam ,że wierzę iż nie jest dla nich ważne obrobienie medyczne kota , którego chcą "ratować" tylko sam kot.
Leniwa niedziela kończy się.TZ pobiegł do pracy. Jako kaleka totalna spędziłam dzionek bezmyślnie.Bo bezmyślnie jeden głupi ruch rano zrobiłam i teraz z bólu się wyginam. Śmiało ciałko wyginam

Urżnięty paluszek też ograniczył popisy domowe. Zdeformowałam sobie linie papilarne na stałe. Na porzuconym nożu znalazłam coś dziwnego. To
coś to był "kapturek" palunia

Nic tylko usiąść i płakać.
TZ dziś
spalone zaliczył.Ktoś tam się kręci.
Pijoki i takie tam, nie kociarze. Zaniósł kolejne polary i niby domek. Koty były. Traktują go jak swego.Rosołek z wkładką kurzęcą , ciepła woda, ciepłe mokre, suche... Poprzednie rosołkowe przymarzło. Nie wyrobiły się z chlipaniem. Polazła obojuczony jak więlbłąd .Wrócił zły bo dużo osób go widziało i o koty się wtedy martwimy. Nie lubię jak wiedzą gdzie są. TZ długo zajmuje taki obchód. On michy myje, gada do nich, obchodzi teren... Niby złości się na mnie i moje szykowania ale jak wraca, to zawsze zdaje relację ciesząc się lub zamartwiając ilością stołowników.
Nasze
idioty zwane kotami kolejną kuwetę połamały. Jeszcze lepiej to zrobiły niż poprzednią. Uczą się. Tylko na śmietnik się nadaje.