klaudiafj pisze:hahaaa

Mysia jak u mnie Marysia - gotowanego niet!
Wiesławek jak kot z kopciuszka

Pamiętasz? On tak pił mleko - na pazurek i do pysia

haha szkoda, że tego nie widziałam

Właśnie moje Kitusi też bardzo to smakuje

Marysia chociaż rosołku się napije. Dziś też im ugotuję z ziemniaczkiem

(boje się dokładać inne warzywa, bo nie wiem czy zjedzą, w sumie daję to warzywko dla aromatu, ale nie wiem czy aromat selera będzie odpowiadał

Chociaż one uwielbiają się aromatyzować selerem - zawsze się tulą do takiego selera

Jak to trzeba mieć oczy dookoła głowy - policzyłaś lampki? Może wszamał już niezłą ilość od świąt

Tak jest. Gotowane jest be. Surowe, oprócz kurczaka specjalnie wyselekcjonowanego, jest be. Najlepiej się rąbie puchy i suche. Dzisiaj Mysia mnie zmartwiła bardzo. Puściła pawia w kolorze brunatnoczerwonym. Skojarzyło mi się to z wydzielinami z ostatnich dni Czarnego kota i mnie zmroziło!

Muszę ją obserwować. Albo zjadła karmę suchą w tym kolorze i jej się cofło albo jeszcze może dam jej odkłaczacz na cofanie się... Na razie się martwię i widziałam rano, że mój Mężczyzna też się zmartwił w tym samym kierunku chociaż żadne z nas tego nie powiedziało. Mysia na razie zjadła normalnie i na Wiesia też normalnie burczy...
Chyba nie oglądałam tej wersji kopciuszka

ale może faktycznie Wiesio podłapał metodę na pazurka stamtąd
Czy seler to nie cośtam szkodliwego i nie zaszkodzi kotu? Wczoraj posunęłam się do dodania odrobiny marchewki i kicha, nie smakowało. Dzisiaj będzie świeżutka wątróbka z Markpolu hehe. Alpinka się ucieszy! Oraz Clarias Sumsmok. A Wiesio będzie się cieszył, że mu 'rybkę zrobiłam', tzn., że dałam jej jeść i sprawiłam, że gania po akwa ku uciesze kota! Wczoraj otworzyłam klapkę na akwa, wzięłam go na ręce i pokazałam rybkę w wodzie, nie przez szybę. Niemądre to było z mojej strony ale tym się będę martwić później. Teraz się cieszę, że się Wiesiowi podobało, wąchał nowe zapachy i patrzył jak zaczarowany.
A dzisiaj tak się rozpędził, że zrzucił ulubiony kwiatek Pana. Tak na amen, z rozsypaną ziemią, doniczką, co się poooturlała daleko, złamaną gałązką i otrzepanymi listkami. Dałam mu w tyłek szufelką a raczej w nerwach klapnęłam tą szufelką raz Wieśka a kilka razy Bogu ducha winną podłogę, używając przy tym słów powszechnie uznawanych za niecenzuralne i kończąc swój gniewny monolog 'ti kochana pierdołeczko moja...'. Co tam!