Tak, wypuściłyśmy wczoraj wieczorem Łucję do innych kotów, byłam też wieczorem na chwilę w fundacji.
Jednak potem gdy wychodziłam i ją z powrotem odstawiałam do pokoiku, bardzo się zdenerwowała. Próbowałam ją jakoś uspokoić u niej w pokoiku, przeprosić, ale syczała i buczała na mnie, była bardzo zawiedziona. Biedna jest, widać że ona bardzo chce być na ogólnym, myślę że każdemu kto będzie musiał ją po dyżurze wstawiać do pokoiku będzie serce się krajać. Ale to wszystko dla jej zdrowia, wiadomo. Najważniejsze tak jak pisała Iza, aby zaraz na początku dyżuru po nakarmieniu schować suche i od razu ją wypuszczać na te pare godzin. W weekendy zawsze więcej osób się kręci w lokalu, więc podejrzewam że w zasadzie całą sobotę i niedzielę będzie puszczana luzem.
Pewnie już wiecie od Agi(dzwoniłam do niej), że wczoraj wieczorem Cycuś odżył, gdy weszłam za którymś razem do pokoju dojadał z miseczki mokre które wcześniej było nałożone, więc potem dałam mu jeszcze troszkę świeżej saszetki, zjadł ze smakiem. Ponadto potem nie chciał mnie wypuścić ze pokoju, kazał się miziać i miziać. Miał widocznie słabszy moment z powodu nerek i stresu, natomiast lepsze momenty też ma, także tak jak pisze Georginia, w miarę możliwość odpuśćmy mu na razie te kroplówki i inne. Normalnie chodził, kazał się głaskać i nie słaniał się na nogach czy coś.

Cieszę się że malutka szylkretka została już wypuszczona, czekam jeszcze na wypuszczenie Gienka i małej białej. Wczoraj nosiłam ją na rękach, na dotyk człowieka od razu mruczy. O Gienku nie wspomnę, zakochałam się w tym kocie.
Coco też wymiziałam, próbowałyśmy z Izą, aby przywitała się z Gienkiem, ale zaczęła syczeć i zesztywniała na rękach u Izy, także jej zmiana postawy wobec kotów (nawet mniejszych) jest mało prawdopodobna. Paulinka rzeczywiście szalała bawiąc się wedką, tak samo jak w przypadku drapaka i karmnika; jak ona się bawi wędką, to TYLKO ona. Wędka wtedy należy tylko do niej.
Przed wyjściem dałam też chudej Amelce trochę saszetki w kantorku, bo inaczej nie dałyby jej zjeść, Belce również.
I nie podkręcajcie w szpitaliku kaloryfera, tak jak jest teraz jest idealnie, nie jest zimno i nie ma sauny. Inaczej gdy się rano wchodzi jest duszno, otwiera się okna żeby wywietrzyć zaduch i koty mogą zachorować od takiej zmiany temp. Myślę że mała biała mogła od tego się przeziębić.
Ze względu na sesję i na zaliczenia i egzaminy średnio co 2-3 dni, na razie nie będę mogła być na dyżurach. Ale od lutego będę z powrotem się wpisywać, wcześniej jednak w miarę możliwości chcę odwiedzać nasze kociaki.
Pozdrawiam!