Właśnie byłam u niej w piwnicy, zaniosłam smakołyki, ale nie zjadła tego, co zostawiłam 3 godziny temu, kiedy ją przywieźliśmy, kocia dużo dziś przeszła. Jutro do weta, zobaczymy, jak się czuje i w ogóle. Dziś nie było sensu jej nigdzie wieźć, znowu powiedzieliby, że dzików nie przyjmują

EDIT Ola, mieszkam pod jednym dachem z takim czarnym już ponad 6 lat, myślisz, że gdyby nie on, byłoby jeszcze gorzej?
