Za rzekami, za polami, za lasami, za fabrykami, leży Nowy Dwór Mazowiecki. 40 km od W-wy. Złe miejsce
Tzn złe dla osoby samotnej, bez samochodu i ze zwierzem. Bo tak to są tu malownicze miejsca - rzeka, w której można się kąpać, plaża, na której można zalegnąć, 3 markety pod domem i wszystko pod domem, bo miasto liczy km 15-20 min we wszystkie strony

35-40 min od stolicy, tanie mieszkania.
Co do zostawiania Kaja samego, zawsze mam okropne myśli, gdy się wypuszczam do Warszawy

bo przecież mój jedyny pies jest wtedy SAM, 40 km od najbliższej osoby, która mogłaby Mu pomóc! w zamkniętym mieszkaniu, bez jedzenia...esuuuu, jak ja jestem panikara
Najbliższe mi osoby z samochodem, to Ciocia i Wujek mieszkający ok 15-20 km ode mnie, ale to starsi ludzie. A NDM leży pomiędzy lasami = zero oświetlenia na drodze, a mamy mnóstwo dzikiej zwierzyny, multum dzików (zeszłej zimy wchodziły nawet do miasta...). Jest zbyt niebezpiecznie, by jeździć w takich warunkach. Dziadkowie już niezmotoryzowani. Inna Ciocia jest po 50-tce i nie zawsze może pomóc. Ostatnio przyjechała, ale następnego dnia po mojej chorobie, z powodu wyżej opisanych warunków. Klops.
Oby wyszło z tym nowym mieszkaniem, to będzie już super.
Żeby nie myśleć o rzeczach zbyt poważnych
Co się robi w Święta i Sylwestra

- powiększa się! trzeba kliknąć
1: się leży i ogląda TV do oporu albo śpi oglądając telewizję
2: pilnuje Choinki, bo pod nią fajne rzeczy chowają
3: pilnuje jedzenia na stole, bo a nóż coś Babci spadnie
4: pilnuje swojego jedzenia, by odwrócić uwagę od wystrzałów
5: po 7 godzinach pilnowania, michy przeważnie się pada

6: znosi się cierpienia i upokorzenia związane ze znęcaniem się nad psem (czytaj zatyka się psu uszy, coby na zawał nie padł sikając na spacerze, kiedy wybucha fajerwerek

)
Ten Sylwester był dla Kaja znośny. W Warszawie spokojniej niż tu na wsi. Nie rzucają petard pod okna. Poza tym miał wszystkich, których kocha przy sobie, a wiec czuł się bezpieczniej, dzięki czemu leki uspakajające w tym roku trochę pomogły. Drugim ważnym czynnikiem była wystawiona miska z mięsem, której Kaj miał zabronione dotykać, tylko mógł patrzeć. Pilnował jej od 17:00 do północy. Wspomagająco były ciasteczka, które rzucałam przy każdym huku.
Nie uchroniło mnie to całkowicie przed mokrym Nowym Rokiem, ale i tak stosunkowo mało Kaj lał
