Powiem Wam, że nawet nie chce mi się żartować.
Czekam tylko, żeby ten rok wreszcie się skończył, po prostu odliczam godziny do 00.00 1-go stycznia.
Z pierwszego na drugi dzień Świat rozwinęło mi się gigantyczne przeziębienie, taka grypa bez gorączki. Przez sobotę i niedzielę zużylam do nosa dwie rolki papieru toaletowego Foxy "MEGA rolki bez końca ", to daje wyobrażenie. I w ogole ledwo żyłam. Dzisiaj jest trochę lepiej - z nosa się już nie leje, za to dusi.
No i żeby była pełnia szczęścia, to także 26 grudnia padł mi komputer. Był poleasingowy, ale w końcu Dell i kupiony przed rokiem. Padł akurat wtedy, gdy mu się skończyła gwarancja i w kilka dni po zakupieniu aktualizacji programu antywirusowego

Poprzedni taki sam przynajmniej wytrzymał 4 lata.
A prezent pod choinkę Mikołaj czy też Aniołek przyniósł nam już 20 grudnia.
Jest to Kitka vel Adolfina, zdrobniale Ada (Ada ma wąsik jak pewien Adolf

)
Ada ma 16 lat i przez ostatnie dwa lata koczowała na klatce schodowej po tym, jak jej właściciele zostali wyeksmitowani.
Ada głównie je i śpi i trochę boi się Czarusia, którego rozpiera energia. Tysi się nie boi, bo Tysia udaje, że jej nie dostrzega.
Ada jest pod opieką Mamy Kota. U nas jest na DT.