Czarna Z Kołdry vel Mela trochę ożyła. Po raz pierwszy załatwiła się do kuwety, a nie na koce. Biegunka trochę odpuściła, wczoraj zrobiła z 5 kup, dzisiaj ani jednej. Odrobaczona, odpchlona, antybiotyk, kroplówka. Apetyt bez szału, ale coś tam memła. Zaczyna się bawić piórkami i drzeć japę o głaskanie. Nogi się jej nadal trochę plączą, ale już dużo mniej. Użarła weterynarza przy podawaniu milbemaxu, użarła mnie jak próbowałam ją przestać głaskać. Zęby mocne.

Niestety, weterynarz wymacał jakiegoś guzka na brzuchu. A już myślałam, że skończy się jeżdżenie do dr Hildebranda.
Tamten czarny 18-latek nadal żyje, podobno jakby go ktoś wziął na DT, to miałby szansę odbić, bo póki co nie jest z nim
jeszcze beznadziejnie. Jest na izolatce, ma biegunkę. Nie mogłam go zabrać w sobotę, bo nie wiedziałam nawet, czy jeszcze żyje, a teraz mam w łazience Melę i nie dałabym go rady wziąć.
