Zaczyna się od przymkniętego, załzawionego, spuchniętego oczka, które całkiem się zamyka. Spojówki są przekrwione i "mięsiste", oko bardzo bolące. Do tego lekkie objawy "katarowe" - czasem kichanie, smurczenie przez sen. Kot ogólnie osowiały, woli przebywać sam w ciemnym pomieszczeniu niż z nami. Widać, że bardzo cierpi. Do tego przyplątał się świerzbowiec w uszach, z którym też walczymy już dość długo.
5 lat temu Kosia miała KK, który zaatakował rogówkę, na której zrobił się ogromny wrzód i martwak. Groziła jej już utrata oczka, bo nie chciało się leczyć, ale po półrocznej walce oko zagoiło się. Z tym, że było to prawe oko, teraz mamy problemy z lewym.
Najbardziej w tym wszystkim nie podoba mi się leczenie. Przez cały czas od kwietnia Kośka dostaje tylko antybiotyk (synergal albo synulox i tolfedyne) Nie ma żadnych kropli ani nic do oka zastosowanego miejscowo. I cały czas w kółko : po zastosowaniu antybiotyku oko się zalecza, a potem wraca i tak od kwietnia.
Robiłam wymaz, w oku wyszedł gronkowiec. Wetka leczy, ale nie wie konkretnie co. Stawia na chlamydię.
Wiem, że można wykonać badanie wymazów z worka spojówkowego wrażliwą metodą PCR (ktoś robił coś takiego?) Podobno jest też test kasetkowy - immunochromotograficzny , ale nie wiem czy wykrywa kocią chlamydię.
Od około 3 tygodni podaję jej rutinoscorbin, wcześniej jak miała kłopoty bardzo dobrze się sprawdził.
Mam w domu jeszcze jedną kotkę, która jak do tej pory nie zaraziła się i nigdy nie miała kłopotów z oczami.
Co zrobić ? Czym leczyć ? Jakie badania wykonać ? Dalej ładować antybiotyki co 3-4 tygodnie, które całkiem zabiją jej odporność ? Czy gronkowiec może być przyczyną tych dolegliwości ? JAK TO W KOŃCU WYLECZYĆ ?

