Dobra, jestem, jeszcze rostrzesiona, ale ok.
Poszlam karmic spokojnie bezdomniaki, zeby sie uspokoic i przemyslec plan. Rusek niezle, ale nie podoba mi sie wcale (jego oko). Dotknelam jego glowe!Przyszla bialo-czarna, ktora jest szefem i bije inne koty

, i ludzi, jeszcze jedna bialo czarna i czarnulek z bialymi wasami. Malej oczywiscie nie bylo...Koty rzucily sie na suche, chociaz bylo mokre w miseczkach.
Pomagal mi Antonio, tatus Kitty.
Po nakarmieniu stada poszlismy miedzy bloki, i juz myslalam ze nic z tego, bo jak rozstawialismy klatke, to kicia uciekla. Szukalismy chyba z 20 minut, w koncu ja zobaczylam i "przywolalam do siebie" (nie jestem zaklinaczem kotow, po prostu szla w zwykle miejsce, do sloneczka)
Zaczela robic halas torba, zeby wiedziala ze czas posilku i zrobilam sciezke z rybki

otworzylam tez pasztecik, bo ona bardzo sie nim zajada, i porozkladalam w klatce. Oddalilismy sie troche, zeby czula sie bezpieczna. Kota oczywiscie starala sie wyciagnac jedzenie z kazdej strony, do klatki wchodzila i wychodzila. Ja to juz wypalilam 30 papierosow chyba! W koncu jakos do tej klatki weszla (podlozylam karton), ale nie chciala nastapic na zapadke. 30 papierosow wiecej poszlo.
Amanda (ta ktora zlapala ze mna Kitty) podchodzila coraz blizej po ciiiichutku, ale stala na krawzniku i ciezko w takiej pozycji "z buta" strzelic w dzwiczaki, wiec Jak kota byla w srodku walnela reka

, klatka nie zamknela sie od razu, wiec walnela jeszcze raz, tym razem skutecznie. Ja oczywiscie zjechalam, bo myslalam ze kitka uciekla i d. blada.
Na szczescie zobaczylam
Zakrylismy klatke przescieradlem (musze kupic jakis pokrowiec czy co), i poszlismy do mnie. Przy okazji ludzie mogli sobie pomiziac Kituczke. (Kitty oczywiscie przy gosciach zaczela walic do kuwety, ksiezniczka kochana...)
Szybki wpis do domku na fejsie, i zaraz zadzwonili, ze po nia jada.
Odkrylismy klatke, zeby zobaczyc jak wyglada kota, wyglada SUPER!

Siedzi sobie i sie gapi. Nie reaguje niestety na lampe blyskowa. Nie miauczy.
Przyszli panstwo po kicie, zachwyceni, pani prawie plakala. Wiedza o wszystkich zagrozeniach (kot szczepiony na wszystko i wiecej, ich kot rzecz jasna). Troche balam sie przekladac kotke, bo wiadomo pazury i takie tam, ale udalo sie prawie bez problemow!!!!!
Kicia jest juz w dordze do nowego domku....bede czekac na fotki!



Fotki z lapanki beda jak Antonio mi wysle, bo ja rybe wciskalam miedzy prety a nie robilam foty

Ide sie napic!