
Rozikowska [*]

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Nareszcie możemy napisać, że wszystko się udało! Jesteśmy już z Mozartem w domu od kilku godzin. Najpierw był w łazience, nie chciał siedzieć pod przygotowanym dla niego kocykiem, tylko szukał sobie własnego miejscaZjadł troszkę smakołyków (kilka ostatnich już nawet przy nas!) Później wyszedł sam z łazienki i zwiedził ukradkiem, z pupą przy ziemi
nasze mieszkanie. Staraliśmy się za nim nie chodzić, ale korci troszkę
Następnie władował się z impetem pod biurko, pod którym siedziała już nasza kotka, obrażona na cały świat za dzisiejsze wyjście i szczepienie
Na szczęście nie było żadnych awantur, troszkę powarczeli na siebie, a później przysnęli. Teraz Mozart wlazł pomiędzy reklamówki naszykowane do wyjazdu i nie chce wyjść
Dziewczyny przyjęły go troszkę ze strachem, nie wiedzą co się dzieje
Najpierw wyjazd, później nowy Ktoś... To pierwszy kot, jakiego widzą w życiu.... Ale obyło się bez jakiejś agresji, także jesteśmy na dobrej drodze chyba
mamamariana pisze:Mozart na rączkach! Wzruszające![]()
Co kochający Opiekun potrafi zdziałać.
Tatiano-to dzięki Tobie!![]()
Tatiana- specjalistka od spraw trudnych i niemożliwych
Użytkownicy przeglądający ten dział: ewar, Google [Bot], nfd, uga i 86 gości