Wstaję sobie kolejny raz pokaszleć.. Ciemno. Na środku uliczki w bok odchodzącej, doskonale z okna widocznej coś leży. Stoję i kombinuję. Czarne - nigdy takie żywe tu nie biegało. Duże - za duże na kota. Ranyboskie, może pies

- taka okolica, że nic luzem nie lata.. Nie rusza sie. Stoję, no, trochę nierówno.. i stoję . Nie rusza się. Widzę bo pełno latarni wokół.. Nie potrafię wyjść bo ledwo się ruszam z tym kaszlem - jak kaszlę musze się trzymac czegoś. Ale gdyby coś drgnęło to bym sie zebrała..
Po co człowiekowi wyobraźnia, która robi różne rzeczy jak się człowiek położy..
Trochę pojaśniało i widzę, że 'coś' jest na trawniku . Poszło? Ktoś przeniósł? Dobra, to się ubiorę ale najpierw lornetka ..
Opona
Dbam, ale - na szczęście - nie mam doświadczenia z wyskakującymi kręgami i kaszlami, więc musiałam się przebić przez połowę internetu, żeby zobaczyć co kiedy się robi. Nie wiem ile co trwa. Do luftu

Jak już musi być to trudno, ale poproszę osobno. Osobno bym ogarnęła lepiej.
Mokro, ciepło, słabo wieje.. - to nie jest dobra pogoda dla zdrowia podobno, bo ja lubię jak ciepło
