Pani się odezwała. Pieniążki poszły. Dzięki raz jeszcze.
Dziś "przyjedzie" żwirek -bardzo szybko się obrobili

Zobaczymy czy wsio ok bo ostatnio zooplus kuleje.
TZ wczoraj pogorzelcom zaniósł domek. Późno wrócił z pracy ale "kazał" mi naszykować coś gorącego bo zimno jest a koty zmarznięte. Janusz wsio w domu teraz robi. Dosłownie wsio. Może nie tak jakbym chciała ale za diabła tego nie powiem

Jednak do jedzenia dzików nie dotyka się. Chyba ,że to jest puszka .Teraz jestem już
sprawna 
i rosołek wstawić mogę.
Więc wstawiłam raz i drugi śmierdziela .Czyli rybkę od Cioci Rybkowej

co już deczko leży bo moja niemoc nic nie robiła
Dzięki jej za rybusię, bo koty uwielbiają ją a pochlipajkę wypijają duszkiem. Domowe też. Cały dom capi. Okrutnie capi.

Ranek zimny. Koty szaleją na maksa. Rosołek się gotuje dla naszych i dla dzików.Ale dziś już kurak. Wystającą stopkę kuraka chciał zdesantować Lesiek.
W ogóle mamy koty super bystre i pełne zmotywowanych pomysłów.
Jedliśmy w tym tygodniu pieczonego kurczaczka .Wszyscy jedliśmy bo koty nie odpuściły. Reszteczki poszły do kosza. Ciemną nocką obudziło mnie poruszenie jakieś, co w domu było. Warkoty, kłótnie, szurania, walenie... . Po zlokalizowaniu ,że to kuchnia
siem podniosłam

Gnaty bolały ale spać nie dało rady przy tym poszumie. Zapalone światło zostało przywitane wielkim zdziwkiem. Ileś tam par oczu japiło się na mnie . Ale moje było jeszcze większe. Zastałam widok niesamowity.

Koty kłębiły się na małej przestrzeni a na podłodze walały się kurakowe ochłapki. Szafka z koszem była otwarta. W środku siedziała Figa i grzebała w zapamiętaniu w nim. Szlag. Pozbierałam, wyrzuciłam, sprawdziłam pyski czy w nich nic nie ma, sprawdziłam tyłki czy nie siedzą na jakimś kurakowym resztku, nakazałam iść spać i to samo uczyniłam. Ledwo oczy zamknęłam i powoli uciekały mi myśli jak z kuchni systematyczny łomotek dochodzić zaczął a stukot pazurków o podłogę świadczył ,że banda zbiera się. Wstałam i złapałam Mentosa na próbie otwarcia drzwiczek, które broniły resztek. Pogoniłam. Poszłam spać... Znów wstałam...Znów pogoniłam ale teraz mądrzejsza byłam bo zebrałam śmieci i wyniosłam za drzwi. Koty odprowadziły mnie do nich .Znaczy się przyjęły do wiadomości, że nie ma. Reszta nocki była już spokojna.
Ale rankiem Mentosik nie dając wiary ponownie włamywać się zaczął do szafki.
Mentos jest największym wielbicielem ludzkiego jedzenia. Zeżre wszystko byleby z naszej ręki zostało podane. Nie zna wstydu, zna tylko smaka .A smaka ma wielkiego i nawet suchą bułkę połknie choć bez radości. Nie wiem co jadł kiedyś tam ale to nie było kocie jedzenie.
Ciągiem dalszym pomysłów naszych kotów jest to ,że kolejna fontanna zaczynie nam siadać. Albo i nie bo wyciek wody nie koniecznie musi być związany z jej niesprawnością. A dlaczego? A dlatego ,że Agatka i spółka topią w nich swoje dobra wszelakie. To taka okrągła skrzyneczka, z małą dziurką w środku i nie widać w niej dna. Więc dopiero przy jej czyszczeniu TZ wyciąga rzeczy niemożliwe do zmieszczenia. Ale im się udaje. To cholery okrutne są.I darmozjady!