♫♫♪ ♥ Melinda & Nureyev ♥ ♪♫♫ Nuri dezerter

Oo,jakie perełki :ryk:

Właściwie to nawet obiad można podgrzać nie przerywając odkurzania książek ;-)

Kiedyś wynajmowałam 17metrowe mieszkanie które całe było pomalowane na kolor wrzosowy. Dokładnie całe - łącznie z łazienką, drzwiami, drzwiami do szafy wnękowej :ryk:

Ale właścicielka była szczera - powiedziała że mieszka w Szczecinie, do Wawy przyjechała "odnowić" mieszkanie, wynająć je i zabrać ciocię do siebie. Kupili z synem białą farbę i wrzosowy barwnik. Dosypywali według uznania więc odcienie były różne

Ale też powiedziała że jeżeli mi to nie odpowiada i mam chęć to mogę na jej koszt odnowić je porządnie. Po pół roku patrzenia na ten koszmarek znalazłam ekipę, wyprowadziłam się na 2 tyg do koleżanki a potem wróciłam do nowego mieszkanka :mrgreen:

Mieszkanie które sobie upatrzyłam do wynajęcia ma dwa poziomy. Górny - jasny, ma jasne sciany. Dolny - ciemny, zupełnie czarne. Ciekawa zależność ;-)

Zwłaszcza, że miejsce do spania z założenia jest na górze. :mrgreen:

magdar77 pisze:Mieszkanie które sobie upatrzyłam do wynajęcia ma dwa poziomy. Górny - jasny, ma jasne sciany. Dolny - ciemny, zupełnie czarne. Ciekawa zależność Zwłaszcza, że miejsce do spania z założenia jest na górze.

To kiedy ta przeprowadzka :?:

magdar77 pisze:Siostra kobaltowe ściany cudne.
Na kuchnię nie ma co narzekać, zwłaszcza na tę w przytulnym pokoju. Można wyciągać książkę jedną a piwo drugą ręką .

To kobaltowe wygląda hmmm... ciekawie :wink:

W moim obecnym mieszkanku, jak się przeprowadziłam, w łazience była tapeta. Niebieska w niezbyt ładnym odcieniu. Oczywiście nie zamierzałam jej zachować, ze stosownym wyprzedzeniem przed rozpoczęciem remontu łazienki zaczęłam tapetę zrywać. Pierwsza warstwa - niebieska - zeszła bez problemu. Pod nią była warstwa (tej samej tapety!) szara i ta również zeszła bez problemu. A pod nią była trzecia warstwa (także tej samej tapety) w innym odcieniu szarości i ta za Chiny ludowe i demokratyczne zejść nie chciała. Nie wiem czym ją przyklejali do ściany, chętnie bym się dowiedziała, bo to był klej "nie do zdarcia" - przykleisz, to odrąbujesz kilofem. Dopiero mój tata znalazł sposób na oporną szarą warstwę, ja poddałam się po piętnastu minutach skrobania i zeskrobaniu 5 cm kwadratowych.

A co powiecie na to: ja w przypływie euforii pomalowałam przedpokój z jasnego na ... fuksję :ryk:

Mąż powiedział, że jak wchodził do mieszkania to jakby do burdelu :ryk:

Dodatkowo na tą fuksję walnęłam takie srebrne drobinki "diamentowy pył" czy cuś. No wyglądało kosmicznie, choć ja uważałam, że jest pięknie

Na szczęście w tym roku był generalny remont i kolory już stonowane.

Zaraz zaraz... A skąd mój mąż wie, jak wygląda w burdelu??? :evil:

i my żeśmy jestesmy :ok:

Milena_MK pisze:A co powiecie na to: ja w przypływie euforii pomalowałam przedpokój z jasnego na ... fuksję Mąż powiedział, że jak wchodził do mieszkania to jakby do burdelu Dodatkowo na tą fuksję walnęłam takie srebrne drobinki "diamentowy pył" czy cuś. No wyglądało kosmicznie, choć ja uważałam, że jest pięknie Na szczęście w tym roku był generalny remont i kolory już stonowane.

Zaraz zaraz... A skąd mój mąż wie, jak wygląda w burdelu???

Koledzy mu na pewno opowiedzieli

Cześć Sylwuś!