Cymes się kiedyś doigra. Weszło już w rutynę, że jak tylko wracam do domu to zwiewa na schody i urządza sobie spacerek.Nie wychodzi jak wraca córka ani jak ktoś nas odwiedza.Nie próbuje wyjść jak ktoś wychodzi. Ubzdurał sobie, że tylko przy mnie będzie robił sobie takie wyprawy. A dzisiaj to już był numer roku.

Wróciłam ze sklepu i Cymuś oczywiście dał drapaka. A, że Axi chciała wyjść, postawiłam torbę przy drzwiach i zawołałam Paulinę, żeby go zabrał. A ruda łajza jak usłyszał "Axi, na spacer", zrobił w tył zwrot i wrócił do mieszkania. Jak wróciłam z psem oczywiście zwiał na schody.

I co tu z taką gadziną począć?