Wczoraj miałam mega kiepski dzionek. Zły, nerwowy i bólowy. Wszystkie dziedziny życia mi dokopały.
Pineska wczoraj zaliczyła okulistę. Wieści dobre i nie dobre. Oczko lepiej, kanaliki drożne. Mamy podawać jeszcze Tobrex a potem zmienić na Vigamox. Dodała wetka kolejne dwa leki. Małej odpadła "łuska" ale deczko za wcześnie i zrobił się krwiaczek/strupek w miejscu gdzie się wyrwała. Zaczął on ziarninować i spojówka zarasta. Trzeba to cofnąć tyle ile można. Prawdopodobnie będzie miała oczko za mgłą ale tym będziemy martwić się potem.
Lesiu i Leoś dziś zostaną pozbawieni pomponów. Więc o kciuki mocne prosimy. Stado jeść nie dostało bo zbiorcza koleżeńskość jest i w domu pogrom i nerwy. Jak kot głodny to zły. Pinecha jest na specjalnych warunkach więc zapodanie jej michy wywołało mega protest i zbiorowe jojki. Obraza sięgnęła zenitu.
Zapomniały już ,że wczorajszą nocą puszkę dodatkowo dostały.

Fastryga drze ryja. Dziecko przeplata się z napaloną kocicą. Cyrk. Leoś poczuł wenę i podejmuje próby sprostania zadaniu.
