Dzisiaj to nie był dobry dzień na ruszanie się z domu.
Moja mama zaoferowała się że pojedzie ze mną do tego szpitala na badanie. Badanie miałam wyznaczone na 17,30 więc z domu wyszłyśmy o 16 mając nadzieję że 1,5 godz. wystarczy na dojazd do szpitala.Podjechałyśmy przystanek Z10 do ronda i tam czekałyśmy na 75. Miał być o 16,26 ale nie pojawił się za to przyjechał o 16,38.Okazało się że to nie kierowca zaspał i późno wyjechał z krańcówki tylko rozkład jazdy jest nieaktualny.

Później miałyśmy się przesiąść na 70 aby dojechać do szpitala ale facet który z nami jechał stwierdził że 75 dojedziemy i nie musimy się przesiadać. Ponieważ całe miasto jest rozkopane w dłuż i w szerz więc autobusy ciągle mają zmieniane trasy . Okazało się jednak że to 75 wywiozło nas tam gdzie diabeł mówi dobranoc. Ciemnica jak u murzyna po czarnej kawie.......masakra.

Doszłyśmy w końcu do jakiejś oświetlonej i ruchliwej ulicy cholera wie jakiej bo wszędzie obstawionej ekranami dźwiękoszczelnymi.Po paru minutach bezcelowego marszu do nikąd spotkałyśmy rowerzystę który wskazał nam właściwy kierunek. Nałaziłyśmy się jak głupie i zamiast na 17,30 dotarłam na 18.

Wkurzona na maksa spytałam w rejestracji gdzie wykonują te badania. Okazało się że w pokoju 012. Pytam się kto do 012 a tam okazuje się że dziki tłumek. Jedna paniusia stwierdziła że ona teraz wchodzi bo ma wyznaczoną godzinę. Mówię jej że ja też mam wyznaczoną godzinę która już minęła ale spóźniłam się nie bo mi się chciało tylko z przyczyn niezależnych ode mnie.. Ona nadal swoje że jej to nie obchodzi i ona teraz wchodzi. Moja irytacja sięgnęła zenitu.

Już byłam bliska zabrać się i sobie pójść bo jeszcze trochę a nawtykałabym paniusi i by się skończyło rumakowanie.
Okazało się jednak że wyczytywali po nazwisku i paniusia mogła sobie nadmuchać w balon a ja i tak weszłam na badanie przed nią
Dokładny opis badania będzie przekazany pani doktor neurolog ale dowiedziałam się że jednak mam uszkodzony nerw łokciowy. Muszę oszczędzać rękę, nie dźwigać za bardzo w niej, nie spać na niej.......ale jak to zrobić skoro jestem praworęczna i większość czynności wykonuję prawą ręką?
Powrót do domu też nie do końca nam się udał ale było odrobinkę lepiej. Gdy wyszłyśmy ze szpitala i doszłyśmy do przystanku miałyśmy od razu 70. Potem wysiadłyśmy aby przesiąść się w 69 i od razu dojechać do domu ale miał być dopiero za 15 min.Wcześniej jednak jechał marketowski autobus więc wsiadłyśmy i dojechałyśmy do Carefura. Wszystko by było ok gdyby nie to że to był ostatni autobus i do nas już nie jechał.

Znów musiałyśmy dojść do autobusu kolejnego zresztą w dniu dzisiejszym i dopiero wsiadłyśmy w 96 na 3 przystanki a potem znów w 69 i w końcu dotarłyśmy do domu o godz. 20.
Wniosek z tego że żeby pojechać na badanie które trwało niespełna 10 minut straciłam 4 godz.
