» Śro mar 09, 2005 7:38
Dziś nad ranem znowu wycie w kuchni..........Mucha na okapie a Mikołaj na pralce.....
On, nabuzowany , z ogonem jak kita, gotowy żeby skoczyc i odgryźc jej głowę. Ona przestraszona , z wielkimi źrenicami, przyczajona i gotowa do ucieczki.
Na szczęście Mikołaj nie jest w stanie wskoczyć na okap ani na szafkę wysoko pod sufitem...
Potem , gdy go zabralam na siłe do pokoju, zmienił sie w miłego, spokojnego kota.......dawał sie pogłaskac, przytulał....