Prawda jest taka, że teraz musimy zrobić wszystko, aby Ani zapewnić komfort życia na te ostatnie miesiące, a gdy przyjdzie ten okropny dzień, pomóc bez bólu, godnie przejść na drugą stronę mostu. O żadnej sterylizacji, czy adopcji nie ma mowy. Przy okazji Ania ma dziś 3 dzień rui, nie wiem jak ludzie to wytrzymują

choć wiem, że mamy bardzo dużo szczęścia, że ta rujka nie jest taka straszna.
Myamya, nie masz za co przepraszać. Przyznam, że ja czułam wyrzuty sumienia, że tyle kotów w potrzebie, na każdym kroku apel o pomoc dla jakiegoś bezdomniaka, mnóstwo kotów w schronisku, a ja "wybieram" sobie persa. Ale nie powiem, wkurzyłam się, że ona dla niektórych "nie taka biedna" żeby Jej pomóc...
jak widać pozory mylą. Miałam jednak jakieś przeczucie, coś czułam, że ten pers może być wymagać większej pomocy nim nam się wydaje. I rodowód nie ma tu nic do rzeczy...
Anabella w tym, wszystkim miała wiele szczęścia, że ja zabrałaś. Nie wyobrażam sobie, że ktoś by ją pokrył, w takim stanie jakim jest, albo karmił śmieciowym jedzeniem, nie dbał, może i oddawał dalej, bo ona wymagała czasu.
Śpi teraz koło mnie.