Ogrynia wróciła jakby do początku. Po odnalezieniu, może pamiętasz, przez pierwsze kilka dni siedziała na szafie. Wtedy chcąc jej dać jakies wygodne miejsce - nieco niżej szafy, przy oknie, na konstrukcji z pudeł kartonowych, postawiłam kocie legowisko. W moim ówczesnym wątku umieściłam zdjęcie tego legowiska, z którego wystawały tylko jej uszy. Z tego miejsca obserwowała wtedy co robi Babunia na dole, na okiennym parapecie, widziała także podwórko. I tak jak Babunia wypatrywała przez długie miesiące moich poszukiwań - Ogryni, tak teraz, mam wrażenie że Ogrynia identycznie wypatruje Babuni. Praktycznie schodzi tylko do kuwety i żeby coś zjeść (na szczęście je). Gdy skończy natychmiast tam wraca. Po ponad dwóch latach znowu to jest jej miejsce. I cały czas patrzy w okno i na parapet. Żal mi jej. Jest smutna, widać to jak na dłoni. Stroni też od Rysia i Tosi. Prawie przez cały czas trzyma się z boku, sama.
Zresztą ja, skołowana z powodu sytuacji, też stale szykuję cztery miseczki z jedzeniem, zamiast trzech
