Fluś miaukaniem ubłagał moją mamę i od 15 biega po całym domu. Smoczyca go nie zjadła - wyszła sobie na dwór a mały rozrabia, zobaczymy co będzie jak wróci.

Jedzonko z miski zjadł ładnie i do czysta, kupsko ładne i siku całkiem sporo.

Edit: Smok wrócił i krzyczał na Felka, zaniosłam Smoka na kanapę bo Felutek położył się pod półeczką w kuchni a Smoku siedziała pod stołem i krzyczała na niego.
Nie mogła biedna wyjść z kuchni LOL Leży teraz na kanapie a Felek samobójca wlazł na boczek kanapy i przewiesił się do niej przez poduszkę - dostał od niej stosowne opierdzielenie i syczenie.
Wycofał się na boczek kanapy i tam leży... Co za wariat.
