Córa wiesz wolała by , żebym jej nie brała ...Proste mąż zapieprza na wszystko ja nie pracuje , a problemy są ....i to nie małe .....takie życie .....Gdyby nie było szczeniaka bym tyle nie myslała , ale pies to wielki obowiązek jak mieszkasz w bloku ....nie może szczekac itd ...ostatnio wychodziłam ze szczeniakiem i nasikał mi pietro niżej , cofnełam sie umyłam klatkę tam, ale szła sąsiadka co kiedyś chciała dać mnie do sanepidu i już było kociara , syf robi , zgłoszę to......

.Teraz szczeniaka znoszę na rękach ...... Przecież ciągle mam problemy o koty , liczyli mi na balkonie , feeeeee jak można miec kota w domu i tyle...Kiedyś mnie wk....i powiedziałam jej że jak nie przestanie mnie obgadywać oskarżę ją o pomówienie , Policja może do mnie do domu wejść ale nie ona ......I tak mam tu przerąbane , nie prosze nikogo o nic , modle sie chociaż w Boga nie wierze żeby nie było już więcej tu psów i kotów...Ale co wciąż są , jak nie zabierzesz a ktoś do ciebie dzwoni jak ciotka to obraza do dziś o to że nie zabrałam od niej 4 kotów co ktoś jej podrzucił , ale nie obchodzi jej ze mam tyle i w tamtym momencie z matką dziką miałam pięć małych które do siebie do domu zabrałam..

Nie odzywa sie do dziś to od ojca strony rodzina ....w sumie to z rodziny kazdy mnie skreślił , przez zwierzaki.....Nie rozumie , czy na prawde ze mną coś nie tak ....może ....Ale jak inni mogą sie cieszyć jak kole nich wywalone zwierze , kot co sie łasi i nie ma domu ....pies z cieczką gnany przez inne psy , niemający gdzie sie podziać........
Nie wiem , często sie nad tym zastanawiam ...czy faktycznie jestem chora na zbieractwo ......a inni......co im jest .....obojętnośc.....