Nie może być przy kotach spokojnie. Jak Tien się trochę uspokoił to Cymes wariuje. Muszę pilnować rudą łajzę na każdym kroku. Wykorzysta każdą okazję, żeby nawiać z domu. Co gorsza zdeprawował mi Salem. Salem która nigdy nie wychodziła za próg. A teraz idzie za nim i sprawdza co się dzieje na schodach. Nie mam zielonego pojęcia jak ja gady upilnuję do wiosny. Cymek dopóki wychodził na balkon to schodami się nie interesował, ale teraz trochę za zimno, żeby drzwi na balkon były otwarte.
Ależ on czyha aż ktoś drzwi otworzy. Ale cwany jest, nie ucieka jak ktoś wychodzi, tylko jak wraca do domu. A Salem zdeprawował całkiem. Zaczyna czaić się razem z nim. Teraz muszę oboje pilnować.
O też masz uciekinierów Ja z domu wychodzę tyłem a jak wchodzę to zastawiam wejście torbą lub macham ręką, żeby odgonić koty I wiem, że nigdy nie mogę spuścić wzroku z progu. Też są bardzo ciekawi co jest za tymi drzwiami których nie chcę im otworzyć Kombinowałam już żeby jakoś wystraszyć ich i zniechęcić
Idź zawsze do przodu,nie oglądaj się wstecz,nie holuj smutku za sobą....,,Dżem"
Chyba znalazłam sposób na ucieczki Cymka. Nie wiem tylko na jak długo.Zachciało mi się mycia okien i Cymuś jak to on zwiał na balkon i nie chciał wrócić do domu. No to podła zołza zamknęłam go tam i zostawiłam. Szczęśliwy jak prosie w błocie siedział tam, aż zaczęło się ściemniać. Jak córka go wpuściła to przyszedł do mnie na kolana i "opowiadał" , barankował i mruczał. Będę musiała częściej go wypuszczać. Boję się tylko, że może to się skończyć jakimś chorubskiem bo balkon mały i generalnie to tam może tylko siedzieć. Pobiegać się nie da.
aannee99 pisze:Nooo, żeby tylko się dupka nie przeziębiła
Tego się najbardziej boję ale jak ma to go uspokoić to chyba zaryzykuję. Dopóki nie ma mrozów.Najwyżej będę mu dawała jakiś koc pod zadek. Wczoraj wrócił taki szczęśliwy.