PALUCH 11! MRAU. Dużo kotów, dużo potrzeb!

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Pon lis 24, 2014 11:34 Re: PALUCH 11! MRAU. Dużo kotów, dużo potrzeb!

Rademenka pisze:I ja jestem pod tym względem bardzo zasadnicza - uważam, że adopcje zwierząt o których przeszłości nic nie wiemy powinny być ostrożne. A do dzieci szczególnie.

Do jasnej cholery :evil:
Jak ktoś z takim podejściem do zwierząt mógł w ogóle wpaść na pomysł, żeby adoptować kota ze schroniska?
Trzeba było kupić kota z hodowli, ze znaną przeszłością i wychowaniem.
Po co - przy takim sposobie myślenia - adoptowałaś zwierzę z nieznaną przeszłością?
Na próbę? Wezmę i oddam, jak nie będzie działać? Jakby drapnęła po tygodniu czy miesiącu to też byś oddała?


Cały czas nie rozumiesz jednego - upieranie się w tej konkretnej sytuacji, że kot jest agresywny, to prawdopodobnie skazanie tego kota na śmierć.
Bo jeśli dostał taką etykietę w schronie, to na adopcję szans już praktycznie nie ma :evil:
Popatrz sobie na zdjęcia raz jeszcze
Revontulet pisze:Za to Żbiczek 745/14 fatalnie :( . Masakrycznie zaglucił. Oddycha przed szeroko otwarty pyszczek :( .
Obrazek
tak wygląda po tygodniu? dwóch? pobytu w schronie kot zwrócony dzień po adopcji :?


I wybacz, ale każde, KAŻDE, zwierzę ma prawo w określonych sytuacjach zareagować agresywnie.
Za człowieka nie można ręczyć, a co dopiero za zwierzę?
Do każdego zwierzaka trzeba zachować dystans i ostrożność, zwłaszcza na początku znajomości.
A w tym przypadku, w ciągu 24h od zmiany miejsca (ze schronu na dom! kompletnie różne środowiska) kot zdążył poznać nowy dom, nowego kota, nowe dziecko - mimo że wiedziałaś, że kota trzeba początkowo izolować :? Zaiste, mocno odpowiedzialne i świadome podejście :roll:

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lis 24, 2014 11:37 Re: PALUCH 11! MRAU. Dużo kotów, dużo potrzeb!

Nie wytrzymałam. Jesteś kompletnie niepoważna, ponieważ wiedząc, że w razie co zwrócisz kota beznamiętnie do schroniska, wzięłaś takiego, który nie był przez nas polecany do dzieci, bo za mało o nim wiemy, mimo że doradzano ci inne koty - oczywiście zrobiłaś to nie uprzedzając, ze jedno drapnięcie i kot ląduje z powrotem w schronisku z obserwacją przeciw wściekliźnie. Gdybyś to powiedziała, nigdy byś kota nie dostała, bo nawet najłagodniejszy egzemplarz może czasem drapnąć. To tylko zwierzę. Mam nadzieję, że kota z Palucha juz nie dostaniesz i w ogóle darujesz sobie poszukiwanie kota. Gdyby jednak coś cię kusiło do dalszych poszukiwań, bądź na tyle uczciwa, żeby powiedziec domu tymczasowemu, jak potraktowałaś Emilkę, możesz to zrobić wraz z tymi wszystkimi racjonalizacjami, które wypisujesz na forum, dom i tak zrozumie, jakim typem adoptującego jesteś.
ObrazekObrazek

boniedydy

 
Posty: 1622
Od: Śro wrz 11, 2013 22:05

Post » Pon lis 24, 2014 15:03 Re: PALUCH 11! MRAU. Dużo kotów, dużo potrzeb!

Boniedydy - wybacz, ale teraz Ty przesadziłaś i pokazałaś jak mało odpowiedzialna jesteś. Jeśli nie znasz tematu to się nie wypowiadaj, proszę. Co to znaczy "wzięłaś takiego, który nie był przez nas polecany do dzieci". Co to znaczy "przez NAS" ?Nie pisz, że coś mi "polecałaś" - bo nawet ze mną nie rozmawiałaś. Więc nie pisz tu kłamstw, bo nawet emocje ich nie usprawiedliwiają. Ja wiem dokładnie z którym pracownikiem rozmawiałam i kiedy. Z imienia i nazwiska!
Oczywiście, że mówiłam wcześniej, iż szukam kotka do dzieci i na dokocenie i oczywiście, że się upewniałam nt osobowości zwierzęcia. To nie była moja pierwsza wizyta tam tylko czwarta w temacie. Zadzwoniłam do Pani wolontariuszki (to była Revontulet a nie Ty) PRZED decyzją i wypytałam o wszystko. Tak - pani K. podała mi inne kotki do wyboru ale żadne z nich nie było czarno-białą kotką - tak - pytałam o czarno-białą kotkę, nie kocurka. Takiego kotka szukałam i miałam do tego prawo. Pan Kierownik odesłał mnie do szpitala - abym zerknęła jeszcze na koty która już kończą tam pobyt i mogą kończyć leczenie w domu. Tam poznałam m.in Emilkę i PRZED decyzją - napisałam jeszcze raz wiadomość do pani K. którego kotka chciałabym wybrać jeszcze raz z zapytaniem, czy widzi jakiekolwiek przeciwwskazania do domu z dziećmi i czy jest coś co powinnam o kocie wiedzieć w temacie jego relacji z innymi kotami, zachowań itp. Nie widziała i nie namawiała mnie po wyborze Emilki na żadnego innego kota. I nie mam do niej absolutnie żadnej uwagi bo poinformowała mnie o wszystkim o co zapytałam. Więc nie pisz kłamstw skoro nie byłaś w temat osobiście zaangażowana.

Po drugie - Emilka nie jest na obserwacji w temacie wścieklizny bo po pierwsze jest po kwarantannie i nie miała możliwości zarażenia się już po, po drugie przed zabiegiem przeszła wszystkie testy, po trzecie nie była po zabiegu na bloku ogólnym, po czwarte została przeciwko wściekliźnie szczepiona - więc jeśli przed napisaniem postu nie zerknęłaś nawet w dokumentację - to tylko świadczy o Twoim braku kompetencji.

Nie komentuj w ogóle "jednego drapnięcia" bo jak widać nie zrozumiałaś o czym pisałam od początku. Masz jakiekolwiek uprawnienia zawodowe, żeby się na ten temat w ten sposób wypowiadać? Nie masz. Dobre chęci niestety nie wystarczą bo zwierzę w domu, zwierzę wyadoptowane to jest ogromna odpowiedzialność - o czym jak widać nie masz pojęcia bo to nie Ty na koniec dnia ponosisz odpowiedzialność za zwierzę które wyszło ze schroniska. Żadna fundacja, żadna klinika z uprawnieniami do adopcji i terminowania zwierząt ani żaden DT nie zignoruje tego typu wątpliwości i są bardzo wyczuleni na zachowania zwierząt. Tak, chciałam dać dom zwierzęciu ze schroniska bo koty fundacyjne zazwyczaj mają dach nad głową, nie klatkę i mają lepsze warunki bytowania do czasu znalezienia DS. Ale tak, drugi raz tego błędu nie popełnię - nie będę wchodzić w kontakt ze schroniskiem dopóki nie upewnię się co do kompetencji i rozwagi (i uprawnień zawodowych) osoby, z którą będę chciała się kontaktować.

Nie będę kontynuować tej rozmowy - bo moim celem odezwania się do Was nie było wszczynanie awantur- tylko opis sytuacji, który tylko mówi o fakcie, że zwierzę może się zachować w sposób nieprzewidywalny i warto to wiedzieć aby rozważnie dobrać mu dom. Od tego momentu w tej sprawie jestem i będę w kontakcie z osobami upoważnionymi, czyli z kierownikiem placówki i weterynarzem, który się kotkiem zajmuje. Nie omieszkam przekazać, że kwestionujesz bardzo mocno ICH (nie moją) decyzję o skierowaniu kota na obserwację. Jeśli reprezentują poglądy podobne Tobie na pewno powiedzieli by mi do słuchu (a dostali moją opinię na piśmie) a nie kierowali kota na obserwację MIMO mojej uwagi, że być może to nie jest konieczne i wystarczy nie kierowanie kota do domu z dzieckiem. Możesz osobiście ich o to zapytać - bo mimo soboty i ruchu zebraliśmy się na chwilę w trójkę (ja, pan kierownik, pani wet) żeby się na spokojnie zastanowić. Nie widzę powodu abyś przekazała im swoje argumenty z prośbą o przywrócenie Emilki do bloku ogólnego. Jeśli są bardziej rzeczowe niż moje (a swoje przedstawiłam w sobotę i chętnie Cię poprę, jeśli sobie życzysz - ale moje nie wystarczyły) to zapewne się zgodzą.

Dla mnie koniec tematu. Pozdrawiam.

Rademenka

 
Posty: 4
Od: Nie lis 23, 2014 13:15

Post » Pon lis 24, 2014 15:31 Re: PALUCH 11! MRAU. Dużo kotów, dużo potrzeb!

Pani nie nadaje się do opieki nawet nad karaluchem.Mam nadzieję ,że jak najszybciej trafi pani na czarna listę wszystkich schronisk ,fundacji i instytucji wyadoptowujących Zwierzęta.Niech pani przyjrzy się dobrze Żbiczkowi.Niedługo za pani sprawą,a raczej z pani winy tak może wyglądać Emilka.Tej Kici to nie pomoże,ale głęboko wierzę ,że karma do każdego kiedyś wraca,na szczęście.
Obrazek

MAU

 
Posty: 2742
Od: Śro paź 24, 2012 11:45

Post » Pon lis 24, 2014 15:43 Re: PALUCH 11! MRAU. Dużo kotów, dużo potrzeb!

Koty polecane przez nas do domu z dziećmi mają taką informację w ogłoszeniu. Większość nie ma takiej informacji, ponieważ z częścią z nich zbyt krótko mamy do czynienia, żeby to napisać z pełną odpowiedzialnością, a część z nich się nie nadaje do zupełnie małych dzieci. A właściwie nadaje się, bo wszystko jest kwestią organizacji domu dla kota z charakterkiem, ale na odpowiedzialność domu adopcyjnego. Niezgłoszenie zastrzeżeń do twojego wyboru oznacza tylko tyle i aż tyle, że w schronisku nie zaobserwowano żadnej agresji tej kotki.

Koty zwracane nie przechodzą kwarantanny. W nowym domu większość z nich odnajduje się świetnie, jeśli tylko dożyje do adopcji. Emilka jest na obserwacji i jest zablokowana możliwość jej adopcji z powodu zgłoszonej przez ciebie agresji. Schronisko nie ma wyboru i musiało wdrożyć taką procedurę po zgłoszeniu takim jak twoje, nie zwalaj więc na kierownika. Odpowiednie uwagi zostały zgłoszone przez wiele osób bezpośrednio po powzięciu przez nas wiedzy o obserwacji.

I tak, mówimy o jednym drapnięciu, bo zamierzanie się na Felliway albo na drugiego kota, do kontaktu z ktorym dopuściłaś wbrew wszelkim regułom bezpośrednio po adopcji, nie jest niczym, nad czym warto by się pochylać. Zwrotów z adopcji kotów, przy których adopcjach byliśmy obecni, jest naprawdę bardzo mało. Mnóstwo osób przygarniających koty ze schroniska ma male dzieci, koty, inne zwierzęta, a czasem wszystko to naraz. Jak widać więc, nie jestesmy naiwnymi licealistami wciskającymi każdemu wszystko, co się rusza, byle wyszło ze schroniska choć na chwilę.
ObrazekObrazek

boniedydy

 
Posty: 1622
Od: Śro wrz 11, 2013 22:05

Post » Pon lis 24, 2014 15:55 Re: PALUCH 11! MRAU. Dużo kotów, dużo potrzeb!

Akurat boniedydy wie dużo nt. tej adopcji.
Kotami, które Ci polecałam była Lilla. W sobote została adoptowona razem z Marusią - de facto czarno-białą kotką, którą również polecałam do domu z dziećmi. Razem poszły do jednego domu z dwójką dzieci. Chłopcy uczestniczyli w adopcji. Przed adopcją bawili się z obiema kotkami, brali na ręce, głaskali, poznawali je.
Kolejnym kotem, którego polecałam Ci był pingwinek (bo chciałaś czarno-białego) bezogonek Jimmy. Fantastycznie nadaje się do dzieci i na dokocenie...
Zdecydowałaś się na Emilkę, której Ci nie polecałam. Na Twoje pytanie o jej stosunek do dzieci, odpowiedziałam zgodnie ze swoją wiedzą, że " nie wiem. Ale wg mnie nie powinno być problemów, oczywiście dziecko musi kota szanować".
Prosiłam o izolowanie kotów. Po czym po kilku godzinach dostałam smsa, że koty już są po pierwszym spotkaniu. Niech będzie, że przypadkowym.
Masz rację, dalsza dyskusja nie ma sensu. Niczego nie wnosi.
Jest mi bardzo przykro, że tak się stało.
Oby Emilka nie zapłaciła za to wszystko najwyższej ceny.


Wieści od sonaty- ze Żbiczkiem jest bardzo źle. Jest podłączony do kroplówki. On umiera :(
Ostatnio edytowano Pon lis 24, 2014 17:58 przez Revontulet, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

Revontulet

 
Posty: 5813
Od: Sob maja 26, 2012 8:26
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lis 24, 2014 17:56 Re: PALUCH 11! MRAU. Dużo kotów, dużo potrzeb!

pomijając wszystko, cały czas nie mogę zrozumieć, dlaczego aż takim problemem jest dla kogoś, że kot "zaatakował" łapą felliway? po co w ogóle o czymś takim pisać w kontekście zwrotu kota.

szaraczki

 
Posty: 148
Od: Pt lis 27, 2009 15:44
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lis 24, 2014 19:36 Re: PALUCH 11! MRAU. Dużo kotów, dużo potrzeb!

Revontulet pisze:Wieści od sonaty- ze Żbiczkiem jest bardzo źle. Jest podłączony do kroplówki. On umiera :(

Gdyby się znalazł dom dla Niego to czy schronisko wyda zgodę na jego adopcję w tym stanie?
Za późno już dla Niego?

Pamiętacie białego Sonika? On także został zwrócony z adopcji, po zwrocie zaczął chorować i zmarł w schronisku - ale nie pamiętam dokładnie jak to było.

Mnie się zdarzyła jedna adopcja, gdzie pani upierała się przy kotce na dokocenie ze względu na umaszczenie (miała być bura i młoda), ale ja uprzedzałam, że ona głośno miauczy i doprasza się uwagi, trochę syczy na inne koty, polecałam inną kotkę mniej problemową, ale pani się uparła i skończyło się zwrotem.

Właśnie dowiedziałam się od znajomej, że super dom (z wywiadu i z podejścia do kota przy adopcji) zwrócił jej tymczasa - "z powodu alergii".
W wywiadzie domek stwierdził, że miał kiedyś do czynienia z kotami w dzieciństwie. Czy u dorosłego człowieka może nagle po kilku dniach pojawić alergia na kota????

Nie ma co wałkować zwrotów, chyba nigdy nie ma gwarancji, że kot nie wróci z adopcji...
Obrazek
Obrazek

akne

Avatar użytkownika
 
Posty: 1339
Od: Pon lut 18, 2013 21:06
Lokalizacja: Warszawa - Targówek

Post » Pon lis 24, 2014 19:45 Re: PALUCH 11! MRAU. Dużo kotów, dużo potrzeb!

Rademenka pisze: I ja jestem pod tym względem bardzo zasadnicza - uważam, że adopcje zwierząt o których przeszłości nic nie wiemy powinny być ostrożne. A do dzieci szczególnie.

To po ch... brałaś kota ze schroniska? Myślałaś, że ma znaną przeszłość? Tak?
Trzeba było sobie maskotkę kupić. Maskotka ma znaną przeszłość i nie podrapie dziecka.
♪♫♬ ♪

*anika*

 
Posty: 13244
Od: Pon mar 28, 2005 20:15
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lis 24, 2014 19:57 Re: PALUCH 11! MRAU. Dużo kotów, dużo potrzeb!

*anika* (Y) (Y) (Y)
Obrazek

MAU

 
Posty: 2742
Od: Śro paź 24, 2012 11:45

Post » Pon lis 24, 2014 20:11 Re: PALUCH 11! MRAU. Dużo kotów, dużo potrzeb!

Rademenka - skoro uważasz że postąpiłaś dobrze , to po co tu się udzielasz ? Szukasz aprobaty ? Chcesz nas przekonać o tym że Emilka jest zła a Ty dobra ?
Świetny przykład dałaś swoim dzieciom , moje gratulacje.
Ostatnio edytowano Wto lis 25, 2014 19:55 przez MałgosiaZ, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

MałgosiaZ

 
Posty: 2739
Od: Nie lut 06, 2011 20:40
Lokalizacja: Warszawa-Grochów

Post » Pon lis 24, 2014 20:55 Re: PALUCH 11! MRAU. Dużo kotów, dużo potrzeb!

A z milszych rzeczy, wieści od 524/14 adoptowanego 16.11 prosto ze szpitala:
Dziękujemy za wspaniałego przyjaciela! Kotek Peugotek ( nr.524/14) ma się dobrze, przytula się, domaga się pieszczot i ciągle gada:)Pozdrowienia dla p. Kuby!
Obrazek
Obrazek

MissJoas

 
Posty: 598
Od: Wto sie 31, 2010 8:12

Post » Pon lis 24, 2014 21:52 Re: PALUCH 11! MRAU. Dużo kotów, dużo potrzeb!

MissJoas pisze:A z milszych rzeczy, wieści od 524/14 adoptowanego 16.11 prosto ze szpitala:
Dziękujemy za wspaniałego przyjaciela! Kotek Peugotek ( nr.524/14) ma się dobrze, przytula się, domaga się pieszczot i ciągle gada:)Pozdrowienia dla p. Kuby!


Takie wieści podnoszą mnie na duchu, bo pozwalają na chwilę zapomnieć o wszystkich kocich dramatach schroniskowych.
Kciuki za wszystkie cierpliwe i kociolubne domki dla Paluszków :ok:

Schronisko to nie jest miejsce dla tych wrażliwych i delikatnych istot.
Proszę o przemyślane adopcje i dużo cierpliwości i czułości dla nowych domowników.

Piszę jako osoba z kocim "hrabią" rezydentem na chacie, co wyciem i agresją reaguje na tymczasy.
Masakra dźwiękowa, ale da się znieść ;) Hrabia dopieszczony, wycia chwilowo brak :D
Obrazek
Obrazek

akne

Avatar użytkownika
 
Posty: 1339
Od: Pon lut 18, 2013 21:06
Lokalizacja: Warszawa - Targówek

Post » Pon lis 24, 2014 22:42 Re: PALUCH 11! MRAU. Dużo kotów, dużo potrzeb!

a kuba bardzo dziękuje :D
Obrazek

kuba.kaczor13

Avatar użytkownika
 
Posty: 11600
Od: Pon lis 05, 2012 20:32
Lokalizacja: gdzieś koło Kutna.

Post » Pon lis 24, 2014 23:07 Re: PALUCH 11! MRAU. Dużo kotów, dużo potrzeb!

Rademenka pisze:Sonata - co by zmieniło, jakbym napisała "25" albo "38" albo "15"? Czy jakbym usiadła przez pół godziny i spisała i policzyła uważnie wszystkie kotki z jakimi miałam do czynienia u siebie czy opiekując się w ośrodkach - to by coś wniosło innego do sprawy oceny jak zachowała się Emilka?

Marzenia 11 - oj znam to znam, mój kocur, ten rezydent co jest nadal u moich rodziców potrafił wyskoczyć często z boku, i zarówno wbić się jak i wgryźć się w rękę do krwi i szycie też bywało niezbędne. Dlatego wychowują go dorośli odpowiedzialni ludzie a ja moich dzieci nie zostawiam z tym kotem bez opieki nigdy i nie wzięłabym go do siebie do domu mając dzieci.

To, co zrobiła wtedy Twoja kociczka to była agresja - agresja z przeniesienia. Nie dostał kocur, dostało się Tobie. Zdarzyło się raz - niemniej jednak agresją było. Przykre słowo ale też nie można czasem nie nazywać rzeczy po imieniu.
Kot do dzieci to kot - który na lęk i strach reaguje długo defensywnie - chowa się, ucieka, prycha, odwraca itp - bo jego tolerancja na stres jest dużo większa. Kot, który na lęk reaguje od razu albo w krótkim czasie agresją - jest agresywny. Tak, brzmi przykro ale taka jest prawda. Nie jest kotem złym ani kotem nie do adopcji. Ale jest kotem z agresją lękową który może być w określonym domu w określonych warunkach.
Zwierzę jest zwierzęciem i często o doświadczeniach tych zwierząt nie wiemy nic. Jeśli coś zrobiło jednego dnia - to zrobiło. Nie ważne czy minie rok czy dwa czy trzy - jeśli ma skłonności do takich zachowań to w identycznych okolicznościach zrobi to samo
. Te okoliczności mogą nigdy nie wystąpić - ale jeśli wystąpią - zachowa się identycznie bo tak jest zwarunkowane, to nie człowiek, którego da się wysłać na terapię. I ja jestem pod tym względem bardzo zasadnicza - uważam, że adopcje zwierząt o których przeszłości nic nie wiemy powinny być ostrożne. A do dzieci szczególnie. Jeśli ktoś chce mieć trudnego kota w domu z dziećmi - to ma prawo tak zadecydować. Ale ja bym nie zadecydowała i nie wyadoptowałabym takiego kotka do takiej rodziny, nawet jakby mnie naszły wątpliwości po 10 minutach. Bo dorosły człowiek ma prawo podjąć samodzielną decyzję czy chce dalej pracować wiedząc, że jest ryzyko - ale nie ma prawa takiej decyzji i takiej odpowiedzialności przenosić na dziecko. Bo dziecko jest dzieckiem.

Tak, fajnie się mówi, że "mój kot jest trudny ale ja z nim pracuje i dziecku się nic nie stało". Tak się mówi do czasu jak się stanie. Bo potem całe życie rodzic ma pretensje do siebie.

Może właśnie za dużo widziałam takich sytuacji - ale jestem tu zasadnicza. Mau - proponuję Ci zadzwonić kiedyś do Agnieszki Faber-Wojtków z dogadajciesie.pl i zapytać z iloma dziećmi pracowała w programie "strach ma cztery łapy" i zapytać z iloma dziećmi bojącymi się zwierząt i skrzywdzonymi przez zwierzęta pracowała? ile razy można było przeczuć, że coś jest nie tak ze zwierzęciem po jednym dniu. Czasem nawet po jednym drobiazgu, jednej chwili, która - gdyby ktoś wiedział i rozumiał - była znacząca do prostej decyzji - to nie ten dom. Zapytaj jej ile razy wolontariusze czy ludzie tłumaczyli sobie, "że to ten jeden raz, że można pracować". Tragiczny przykład - koleżanki z pracy. Pies też miał "wyskok" - ale przecież z przeszłością, zaufa, potrzeba czasu. I dostał czas...osiem lat, aż osiem lat. Będąc cudownym psiakiem zaufanym do dzieci. Aż raz przed wakacjami dziecko poszło się z pieskiem pożegnać. 8-letnia dziewczynka którą znał od urodzenia - w tej chwili po wielu operacjach plastycznych. Chcesz nazwisko na priv? Chcesz może porozmawiać z tą matką? Zobaczyć zdjęcia z pogryzienia? A może tej matce też jakiś "odpowiedzialny" wolontariusz powiedział, że jest niepoważna, bo nie chce dać psu szansy po jednym dniu czy dwóch dniach wątpliwości które były jak pamiętam? Co z tego, że minęło bezproblemowo aż 8 lat. A może wystarczyło, że osiem lat temu ten pies trafiłby do innego domu. Z innym opiekunem. A może, niestety, zostałby w schronisku? Byłby smutny, byłby w depresji? Pewnie tak - ale dziecko nie byłoby okaleczone teraz. Widocznie mało widziałaś, naprawdę - jak widać łatwo Ci przychodzą osądy bo dobro zwierzęcia jest dla Ciebie najważniejsze. Dla mnie ważne - ale nigdy nie najważniejsze przed człowiekiem. I nie ma znaczenia jak bardzo rzadko zdarzają się takie sytuacje - wydając komuś zwierze do którego są jakiekolwiek najmniejsze wątpliwości zawsze ryzykujesz - że to będzie ten jeden przypadek raz na tysiąc, kiedy złe przeczucia się mogą sprawdzić. Bierzesz za to pośrednio odpowiedzialność, zwłaszcza jako wolontariusz. Tak, ja wiem, że zgodnie z tą zasadą można by nie wyadoptować żadnego zwierzęcia z przeszłością - ale ja jestem nauczona nie lekceważyć żadnych sygnałów jakkolwiek nietypowe by się wydawały. I wolę sto razy przesadną ostrożność niż raz czegoś nie dopatrzeć. Każdy kot, który by drapał, gryzł - ruszany, goniony, zagoniony w róg, po całym repertuarze prychania, zwiewania, jeżenia się itd - jest dla mnie kotem, który może być w domu z dziećmi i dzieci trzeba uczyć szacunku do zwierzęcia. Natomiast każdy kot - który atakuje "na zaś" w zalęknieniu czy trudnych sytuacjach - to kot do odpowiedzialnego i świadomego i dorosłego opiekuna i nie ważne czy demonstruje te zachowania po 5 minutach czy po 5 tygodniach.

Rademenka pisze:Oczywiście, że mówiłam wcześniej, iż szukam kotka do dzieci i na dokocenie i oczywiście, że się upewniałam nt osobowości zwierzęcia. To nie była moja pierwsza wizyta tam tylko czwarta w temacie. Zadzwoniłam do Pani wolontariuszki (to była Revontulet a nie Ty) PRZED decyzją i wypytałam o wszystko. Tak - pani K. podała mi inne kotki do wyboru ale żadne z nich nie było czarno-białą kotką - tak - pytałam o czarno-białą kotkę, nie kocurka. Takiego kotka szukałam i miałam do tego prawo. Pan Kierownik odesłał mnie do szpitala - abym zerknęła jeszcze na koty która już kończą tam pobyt i mogą kończyć leczenie w domu. Tam poznałam m.in Emilkę i PRZED decyzją - napisałam jeszcze raz wiadomość do pani K. którego kotka chciałabym wybrać jeszcze raz z zapytaniem, czy widzi jakiekolwiek przeciwwskazania do domu z dziećmi i czy jest coś co powinnam o kocie wiedzieć w temacie jego relacji z innymi kotami, zachowań itp. Nie widziała i nie namawiała mnie po wyborze Emilki na żadnego innego kota. I nie mam do niej absolutnie żadnej uwagi bo poinformowała mnie o wszystkim o co zapytałam. Więc nie pisz kłamstw skoro nie byłaś w temat osobiście zaangażowana.

Po drugie - Emilka nie jest na obserwacji w temacie wścieklizny bo po pierwsze jest po kwarantannie i nie miała możliwości zarażenia się już po, po drugie przed zabiegiem przeszła wszystkie testy, po trzecie nie była po zabiegu na bloku ogólnym, po czwarte została przeciwko wściekliźnie szczepiona - więc jeśli przed napisaniem postu nie zerknęłaś nawet w dokumentację - to tylko świadczy o Twoim braku kompetencji.

Nie komentuj w ogóle "jednego drapnięcia" bo jak widać nie zrozumiałaś o czym pisałam od początku. Masz jakiekolwiek uprawnienia zawodowe, żeby się na ten temat w ten sposób wypowiadać? Nie masz. Dobre chęci niestety nie wystarczą bo zwierzę w domu, zwierzę wyadoptowane to jest ogromna odpowiedzialność - o czym jak widać nie masz pojęcia bo to nie Ty na koniec dnia ponosisz odpowiedzialność za zwierzę które wyszło ze schroniska. Żadna fundacja, żadna klinika z uprawnieniami do adopcji i terminowania zwierząt ani żaden DT nie zignoruje tego typu wątpliwości i są bardzo wyczuleni na zachowania zwierząt. Tak, chciałam dać dom zwierzęciu ze schroniska bo koty fundacyjne zazwyczaj mają dach nad głową, nie klatkę i mają lepsze warunki bytowania do czasu znalezienia DS. Ale tak, drugi raz tego błędu nie popełnię - nie będę wchodzić w kontakt ze schroniskiem dopóki nie upewnię się co do kompetencji i rozwagi (i uprawnień zawodowych) osoby, z którą będę chciała się kontaktować.

Nie będę kontynuować tej rozmowy - bo moim celem odezwania się do Was nie było wszczynanie awantur- tylko opis sytuacji, który tylko mówi o fakcie, że zwierzę może się zachować w sposób nieprzewidywalny i warto to wiedzieć aby rozważnie dobrać mu dom. Od tego momentu w tej sprawie jestem i będę w kontakcie z osobami upoważnionymi, czyli z kierownikiem placówki i weterynarzem, który się kotkiem zajmuje. Nie omieszkam przekazać, że kwestionujesz bardzo mocno ICH (nie moją) decyzję o skierowaniu kota na obserwację. Jeśli reprezentują poglądy podobne Tobie na pewno powiedzieli by mi do słuchu (a dostali moją opinię na piśmie) a nie kierowali kota na obserwację MIMO mojej uwagi, że być może to nie jest konieczne i wystarczy nie kierowanie kota do domu z dzieckiem. Możesz osobiście ich o to zapytać - bo mimo soboty i ruchu zebraliśmy się na chwilę w trójkę (ja, pan kierownik, pani wet) żeby się na spokojnie zastanowić. Nie widzę powodu abyś przekazała im swoje argumenty z prośbą o przywrócenie Emilki do bloku ogólnego. Jeśli są bardziej rzeczowe niż moje (a swoje przedstawiłam w sobotę i chętnie Cię poprę, jeśli sobie życzysz - ale moje nie wystarczyły) to zapewne się zgodzą.

Dla mnie koniec tematu. Pozdrawiam.


Rademonka - czy Ty widzisz coi piszesz? Rozumiesz to?
Twoje poglądy i przekonania są kompletnie niespójne z Twoimi działaniami.

To co dla mnie jest niespójne zaznaczyłam kolorem czerwonym i niebieskim.

Skoro jestes osobą zasadniczą, dla ktorej dobro dziecka jest wazniejsze niż dobro zwierzęcia, skoro masz taką wiedze na temat zwierząt, wiesz, że przy adopcji kotow z nieznaną przeszłoscią trzeba byc bardzo ostrożnym, zwłaszcza do domu z dzieckiem, znasz wiele przykładów to uzasadniających to dlaczego przyszłas w ogole do schroniska po kota????
Częściowo odpisałaś - chciałas dac dom kotu ze schronu, bo wiesz, ze w domach tymczasowych i fundacjach koty mają lepiej.
Ale w związku z tym pytam: czy Ty wiesz czego w ogole chcesz? Czy zdajesz sobie sprawę , że albo kierujesz się dobrem dziecka , albo współczuciem dla zwierząt w schronie?
Połączenie tych dwóch kwestii wg Twoich przekonań i takiego jakie masz podejścia, jest po prostu niemozliwe, bo kazdy dojrzaly, dorosły człowiek wie, ze:
-w schronisku są koty, psy najczęsciej z nieznaną przeszłością
-w schronisku trudno jest dobrze poznac kota chocby z racji tego, ze nikt nie jest z kotem kilka godzin dziennie ale też dlatego, ze schronisko nie jest miejscem, w ktorym może się ujawnić cała gama zachowań kota
-ponadto każdy kto zajmuje się jakkolwiek zwierzętami wie, że działają one w dużym stopniu instynktownie. I że trzeba odróżnić zachowanie instynktowne od osobowosci, cech charakteru, temperamentu zwierzęcia. O tym za chwilę.
Decydując sie na kota ze schroniska trzeba brac pod uwagę to co o nim wiadomo, co zaobserwowano, opinie pracowników schroniska i wolontariuszy ale jednoczesnie mimo tych opinii trzeba mieć wiedzę i swiadomość, ze kot może zaprezentować inne zachowania, korych nie pokazywał w schronie. Trzeba bezwględnie przestrzegac zaleceń ze schroniska dotyczących wprowadzenia kota do domu, zapoznawania go z rezydentami i pozostałymi czlonkami rodziny (dziecko, starsza osoba, mąż, partner).
Ty zignorowałąś wszystko. Poza tym uparłas się na adopcję Emilki. Popełniłaś wiele błędów we wprowadzeniu kota do domu, poznaniu go z kocim rezdyentem i ze swoim dzieckiem. Popełniłaś błędy w interpretacji zachowania kota w efekcie czego nadałąś kotce etykiete agresywnej = czyli wydałas na nią wyrok w schronie.
Takie Twoje zachowanie, twoje długie, wielgasne posty pokazujące wiedzę, doświadczenie, podpieranie się wieloletnim osobistym doświadczeniem w posiadaniu kotów i w pomaganiu kotowm w róznych ośrodkach, podpieranie się tez doświadczeniami Autorytetów w połączeniu z tym co zrobiłaś daje podstawy, aby mysleć, że masz niespójną, niedojrzałą osobowość , albo nawet można się posunąc jeszcze dalej.
I wiem co piszę - jestem psychologiem klinicznym z kilkunastoletnim doświadczeniem w pracy w psychiatrii.
Zastanów się nad sobą.

I wrócę do istotnej różnicy między zachowaniem a byciem kimś

Koty to zwierzęta kierujące się głównie instynktami. Zachowanie instynktowe ujawnia się bardzo silnie zwłaszcza w sytuacjach deprywacji potrzeb, poczucia zagrożenia.
Gdy kot poczuje się zagrozony bedzie się bronil.
Gdy poczuje, ze pojawił sie konkurent też będzie na to reagował.
O takich sytuacjach mówimy, ze kot wykazał zachowanie np. agresywne.

Żeby powiedzieć, ze kot jest agresywny musi sie on cały czas bądź wiekszość czasu zachowywać agresywnie. czyli praktycznie wiekszośc prezentowanych przez niego zachowań sa to zachowania agresywne: grożenie, straszenie, atak - czyli syczenie, warczenie, walenie łapą, gryzienie, drapanie, wycie, prychanie. Caly czas bądź wiekszośc czasu.
Dwukrotne podrapanie jest zachowaniem agresywnym, a nie świadczy o tym, ze kot jest agresywny.
Rademonka - jeśli dasz klapsa, raz, dwa czy trzy swojemu dziecku to juz mogę o Tobie powiedzieć, ze stosujesz przemoc w domu? Jeśli krzykniesz, nawet kilka razy, na swoje dziecko to mogę powiedziec, ze jestes agresywna? Jesli Twoje dziecko ze strachu zsika się w majtki to znaczy, ze ma problem z moczeniem się? Naprawde nie widzisz różnicy między zachowaniem a byciem jakimś?
I tak dalej, i tak dalej
Moja Milenka nie jest kotem agresywnym. Po prostu zachowała się agresywnie.
Moja Mika wykazywała agresję lękową. Była kotem agresywnym. Natomiast teraz na zagrożenie reaguje ucieczką a nie atakiem.
Generalnie zwierzęta częściej będą uciekać a atakują gdy nie mają możliwości ucieczki.
I wiem co piszę - kończę studia na kierunku "stosowana psychologia zwierząt".

edit: literówki
Ostatnio edytowano Pon lis 24, 2014 23:53 przez Marzenia11, łącznie edytowano 1 raz
ObrazekObrazekObrazek"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*),Belcia(*),Krzysiek!(*),Czunia(*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35662
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Hitomi667, Silverblue i 363 gości