
Grażka-Igraszka honorowo oddała krew na surowicę

Baardzo była dzielna i wyjątkowo grzeczna

Nawet w domu nie miałam problemów ze złapaniem kotka - w odpowiednim momencie akurat się zadekowała na oknie kuchennym, skąd najłatwiej kota zgarnąć - zero możliwości ucieczki

Po prostu wzięłam na łapki i spakowałam do transportera - bez pościgów i łapanek

U weta żadnego szarpania, nawiewania i innych atrakcji, więc akcja się odbyła bardzo sprawnie i spokojnie.
Z korzyścią dla wszystkich, a przede wszystkim dla dawcy

Pobranej krwi starczyło na dwie dawki surowicy.
I oby nie była potrzebna



Najdziwniejsze jest to, że Grasia przed chwilą pozwoliła się wygłaskać na drapaku

A bałam się, że się na mnie na dłużej obrazi...
Aniołeczek



No i udało się zdobyć kolejną flaszkę Ornipuralu dla Lakiego



Skończył się akuratnie w trakcie leczenia ropnia, kiedy wsparcie nerek i wątroby najbardziej by się przydało

Ale odrobimy straty

Aha, kotek Laki zapowiada ostrą zimę - pakuje i pakuje

Jakby miał zamiar utyć i się ofutrzyć



Normalnie już mu żebra znikły


Biedrony też postanowiły zażreć się na śmierć.
Zabierałam je siłą od michy - bo już nie mogły, było widać, że nawet do michy schylają się z trudem, bo bębny przeszkadzają

Ale ciamkać będą do rozpuku

Tylko Kutia postanowiła odejść od michy samoistnie.
Z brzuchem niewiele mniej napakowanym niż siostry.
Niby dziś już dobrze, ale... coś mi się w niej nie podoba

Karmelce i Krowie jakaś siła wyższa każe jeść, póki jest.
Wzięłam w łapki, to myślałam, że strzelą w palcach

Biedrony-balony
