Bry!
Dziś od rana przygody. Rano przygotowałam sobie bułkę z szynką, zawiązałam w woreczek, zostawiłam na biurku i wyszłam do łazienki umyć zęby. Wracam, a tam moja bułka zeżarta w połowie, Chester się oblizuje i jeszcze ma masło na nosie, a Perła asystuje dzielnie. No masakra... Bułka oczywiście zadowoliła podblokowe gołębie.
Potem w pracy, przez 20 minut nie mogłam się zalogować do komputera. Okazało się, że mam zresetowane hasło. Dlaczemu? Dlatemu, że mam w pracy koleżankę, której nazwisko jest bardzo podobne do mojego. W moim jest literka "M" a w jej - "N". Majka oddawała komputer do naprawy, informatyk nie ogarnął i zamiast jej nazwiska, wpisał do systemu moje, no i bum: zresetował mi hasło. Oczywiście sama do tego doszłam, bo dodzwonić się do naszego działu IT nie idzie normalnie.
A poza tym to dzień jak codzień. Pęcherz już ok, biorę tabletki i coraz mniej boli. Z innych rzeczy też w porządku, oprócz tego że zadławiłam się dziś herbatą

Koty dostały głupawki i się ganiają. Ja zrobiłam obiad na 3 dni i muszę jeszcze tylko poprasować, ale tak mi się nie chce...