(2)WAW.. Tato (*)..Milenka kończy 10 LAT !

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto lis 04, 2014 9:25 Re: (2) WAW-Badamy się,wszystkie.. 50-lecie Ślubu Rodziców :

Ech, ciężko.
Trzymajcie się!
"Koty trzeba chwalić, robia się od tego bardziej puchate"

taizu

Avatar użytkownika
 
Posty: 16134
Od: Śro gru 30, 2009 23:05
Lokalizacja: Mazury

Post » Czw lis 06, 2014 15:22 Re: (2) WAW-Badamy się,wszystkie.. 50-lecie Ślubu Rodziców :

taizu pisze:Ech, ciężko.
Trzymajcie się!


Dzięki taizu.

Znów pędem autobusowym wylądowałam prosto w przychodni. Czyli kolejna wizyta u chirurga z Tatą.
Uwaga - scena rozgrywa się w gabinecie składającym sie z dwóch pomieszczeń - jedno opatrunkowe, a drugie biurko lekarza, wypisywanie recept itp.
tradycyjnie już gdy Tata stanął w drzwiach pielęgniarka zaczęla wykrzykiwac do lekarza jak cudnie się goją rany - "Jest pięknie! jest cudnie! " Piała z zachwytu.
Oboje (pielęgniarka i lekarz) przeszli do pomieszczenia opatrunkowego, zdjęli opatrunki. I oglądają rany.
Ja: stopa chyba ciągle kiepska, a posladek nieźle.
Pielęgniarka: Jest cudnie! jest pieknie! I pośladek i stopa.
Lekarz: posladek gorszy, stopa lepsza.
P: nie, posladek jest piękny i stopa też.
L (po opatrzeniu ran obydwu): fakt, posladek jest dobry i stopa też.
P na to: Nieeee, stopa jest gorrsza, nic sie nie poprawia od dlugiego czasu.
Lekko zdębiałam. Pielęgniarka musi mieć zdanie inne niż to, które jest aktualnie wypowiadane. Przemilczałam.
P w opatrunkowym, L przy swoim biurku. L mowi, że nie trzeba stosować opatrunku leczniczego (i tłumaczy dlaczego) a w tyn samym czasie P kiwa lową i szepcze, że trzeba jak najbardziej.
No cudnie jest :ryk:
Wyszłam i musiałam przemysleć sama i skonfrontowac to co widze z tym co wiem i wiem, że trzeba coś zastosowac innego na stope, ale nie bardzo mam pomysł. Moje mysli krążą wokół ozonelli i takich tam, ale musze jeszcze poczytac dokładnie.
Potem odwiozlam Tate do domu i z Mama do pulmunologa. Słabiutka jest okropnie, ledwo doszła. Lekarka zaleciła zrobienie fotek do rocznicowego albumu :mrgreen:
Na ich postawie na szczęscie nie ma zapalenia płuc. Zapalenie oskrzeli tez się już cofnęło. Zostało zapalenie krtani ciągle - Mama prawie nie mowi. Za 2 tyg kontrola.

A teraz z innej beczki. Coś co mnie okropnie ruszyło i nie wiem co z tym zrobić a mam ochotę :evil:
Mama choruje ciężko od polowy marca tego roku. I ciągle jest problem i walka o wzięcie kazdej tabletki, kazdej dawki każdego inhalatora. naprawde nie przesadzam. jakoś w licpu chlapnęła, że ona niedługo umrze, bo jej wrózka 3 lata temu powiedziała, że będzie zyc jeszcze 3 lata. I ze dlatego nie warto się leczyć i zawracać glowe i wydawac kase na leki itp. Jak minął lipiec i Mama przezyła smiałam sie z tej wróżki - powiedziała mi wtedy, ze wrócka powiedziała, że będzie jeszcze zyć "mniej wiecej 3 lata", czyli sie zgadza.
Dzisiaj gdy przyjechałam z Tatą z przychodni i siedziliśmy razem w pokoju, a Mama w drugim powiedziałam, ze tak trudno Mamie dawac cokolwiek, bo jakaś kretynka wróżka powiedziała, ze umrze i Mama nie chce sie dlatego leczyć. A Tata na to, zę to nie wróżka tylko ... lekarze! Otóż 3 lata temu w wakacje Mama była na badaniach na kardiologii - ma arytmię, okropnie niskie tętno (często gęsto jest w gramicach 35-40) itp i po badaniach lekarze stwierdzili, ze trzeba jej wszczepic rozrusznik. Byla na oddziale jakis czas i ciągle było o tym rozruszniku mowa. Ja się ucieszyłam, bo znajmoi lekarze w Warszawie mi mowili, ze to świetny pomysł i Mama sie naprawde poczuje duzo lepiej. Aż pewnego dnia, tuz przed wypisem planowanym Mama powiedziała, że nie będzie żadnego rozrusznika. Na moje pytanie dlaczego, odpowiedziała, ze się nie zgodziła, że ona nie chce, boi sie operacji itp. I nie mogłam jej przekonać, wypisali ją, rozrusznika niet. Wczoraj dopiero się przyznała Tacie, że to lekarze jej powiedzili, że jednak nie będą jej wstawiać rozrusznika, bo się nie opłaca 8O bo ma jeszcze mniej więcej 3 lata zycia 8O 8O 8O
Nosz.....
Tata miał jej obiecać , że nic nikomu nie powie, czego oczywiście nie obiecał. Ale ja nie wiem czy z nią na ten temat rozmawiać, czy nie i w ogóle co z tym fantem zrobić.
Teraz zaczęło mi się wszystko ukladać - jej niechęć do brania lekow, do leczenia, a przede wszystkim jej przekonanie, ze lekarze nie chcą jej leczyć bo nie warto. Takie rzeczy gada, a ja myslałam, ze to jej wymysł sam z siebie, a jednak ma podstawy, aby tak myśleć. No i przekonanie, ze niedługo umrze, bo tez takie myśli ma. A może sie tak stać jak nie będzie brała leków - ale nie dlatego przeciez, ze 3 lata temu jasnowidzący lekarze kardiolodzy to wiedzieli.
Szlag by ich trafil, naprawdę.
ObrazekObrazekObrazek"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35650
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Czw lis 06, 2014 20:45 Re: (2) WAW-Badamy się,wszystkie.. 50-lecie Ślubu Rodziców :

Warto wszczepić rozrusznik. Moja Mama w ostatnich latach życia rozrusznik miała i skończyły się problemy z sercem i omdleniami. Mogłaby żyć jeszcze długo, gdyby nie pewne przykre okoliczności, umarła mając 85 lat i nie z powodu serca. Spróbuj Mamę przekonać, operacja jest prosta, wszczepia się pod skórę.
Mojej kotce chorej na serce lekarze wywróżyli chyba jeszcze max półtora roku życia, żyje już znacznie dłużej, a leki które miała brać do końca przestałem dawać po miesiącu. Nazywa się Maja...

jul-kot

 
Posty: 1063
Od: Wto sty 27, 2004 18:10
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt lis 07, 2014 7:50 Re: (2) WAW-Badamy się,wszystkie.. 50-lecie Ślubu Rodziców :

Maja..... :ok: :ok: :ok: :cry: I znow ten wewnętrzny krzyk dlaczego moja Majeczka musiała odejść skoro zdarzają się cuda... podobnie mam z Rudą Łapką za kazdym razem, gdy czytam o kocie wyciągni ętym ze strasznych parametrow nerkowych. Wtedy następuje szybka analiza zakończona wnioskiem, ze to ja nawaliłam , bo (i tu pojawiają się konkrety, ktorym trudno zaprzeczyć.
Jul-kot - to w tej chwili nie jest kwestia namowienia Mamy na rozrusznik tylko w ogole rozmowy z lekarzem. Poszperam dzisiaj w dokumentacji medycznej z tamtego okresu, aby złapac trochę fachowych określeń i porozmawiac z kardiologiem, ktorego Mama ma za dwa tygodnie.

Tak jak narzekam (nie tylko ja) na słuzbę zdrowia i kompetencje lekarzy tak naprawdę chcę podkreślić jak fajna i dobrze zorganizowana jest poradnia chorob płuc, pod opieka ktorej jest Mama. Oni maja tam z założenia codziennie 10 numerków dla pacjentow nieplanowanych (na awaryjne sytuacje) a i tak dodatkowo wciskają pacjenta na początek lub koniec godzin przyjęć. Gdy jest uzasadnienie. Poza tym o wizycie przypominają smsem, nawet takiej umawianej awaryjnie. Nie wiem od czego to zalezy, przecież chory nfz jest taki sam. Ale jedną z róznic jest to, ze lekarz mający godziny pracy od 8 jest w przychodni od 7. A nie od 8.30. Oczywiście nie chodzi o to, że każdy lekarz musi pracowac więcej, ale jakoś ta organizacja pracy ma ręce i nogi i chyba nie jest nic naduzywane w sposob nieuzasadniony skoro to tak funkcjonuje. Aha no i panie w rejestracji, czy to osobiscie czy przez telefon sa naprawdę szczerze miłe i spokojnie załatwiają sprawy, informują itp.


Moje futerka bardzo wytesknione - wczoraj rano im powiedziałam, ze teraz tylko jedna noc będą same. DeeDee, nie mająca tego w zwyczaju, krąży w nocy koło mojego łóżka i tak się kręci, gada, sapie, furczy itp. aż się budzę i ją głaszczę. Notusia, nie lubiąca brania na ręce , tak miauczała i zadzierała łepek że ją nosiłam na rękach dobre pół godziny, glaskałam a ona mruczała. Mikunia miauczy po swojemu jak wstaję z łózka. Nutka tez krązy koło mnie i dopomina się głaskania. Najlepiej znosi wszystko Milena, ale ona wie jak się skutecznie upominac o swoje. Juz się troche przyzwyczaiłam do jej nadmiernego lizania futra.
Trochę martwię się o DeeDee. Wszystko jej w nosku gra, z trudem łyka. Nie chce jeść. Stres stresem (jak ją wygłaszczę to trochę podjada), ale nie wiem już co z nią robić. Może jednak faktycznie ma jakiegos polipa i stąd te furczenia, buczenia itp.? Boję się rinoskopii i znieczulania jej - ma 8 i pół roku, a ostatnio wolno się wybudzała z narkozy. Zajrzałam jej do pysia - kalafiory jak drut, czerwone, pewnie mocno bolące. Stres czy jakas inna cholera znow uaktywnily wirusa.
Ostatnio trafiłam na gabinet wet zajmującej się medycyna niekonwencjonalną u zwierząt, a ścislej akupunkurą, laseroterapią. I rozmawiałam też o DeeDee wlasnie. Ale nie wiem juz co z nią zrobić. A pojawił mi sie taki lęk, że ona sie bardzo pochoruje z powodu stresu związanego z moimi wyjazdami, tak jak w kwietniu pochorowała się Łapcia. :( A listopad jest trudny, bo będę wyjeżdzać co tydzień - 20go Mama do kardiologa, Tata do chirurga, 21go Mama do pulmunol,oga na kontrolę, Tata na rezonans kręgosłupa, 27go Tata do kardiologa, a 4go Tata do gastro i neurologa. lo matko, sama się przeraziłam jak zobaczyłam co napisałam :roll:
ObrazekObrazekObrazek"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35650
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Pt lis 07, 2014 12:04 Re: (2) WAW-Badamy się,wszystkie.. 50-lecie Ślubu Rodziców :

Marzeno, cuda się zdarzają. Moja Maja ma się całkiem dobrze, chociaż kiedyś na USG jej serce dobrze nie wyglądało. Ma tylko bardziej matowe futerko niż jej siostra. Kota ze strasznych parametrów nerkowych też kiedyś wyciągnąłem, tyle że był to stan ostry, dostawał po 800 ml kroplówki dożylnej na dobę. A lekarze chcieli go uśpić... A kilka umarło mi na mocznicę. Takie analizy i wnioski mnie też nie omijają, nie piszę zwykle o tych kotach, z którymi mi się nie udało. Tylko w tym roku umarły mi dwa koty przez moje niedopatrzenie, bałem się epidemii w całym stadzie, izolowałem je i dostały standardowe leczenie, a choroby standardowe nie były... Kilka moich kotów dostaje systematycznie sterydy ze względu na zmiany w jamie ustnej, nic na to nie można poradzić. Jeden powinien mieć usunięte zęby, ale nie można tego zrobić bo ma zbyt małą krzepliwość krwi, wykrwawiłby się. Jeden ma nowotwór, ale jakoś sobie z tym radzi. To nie jest proste.
A co do służby zdrowia, ludzkiej i zwierzęcej, wszystko zależy od ludzi. I nie jest to tylko kwestia pieniędzy.

jul-kot

 
Posty: 1063
Od: Wto sty 27, 2004 18:10
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lis 10, 2014 10:25 Re: (2) WAW-Badamy się,wszystkie.. 50-lecie Ślubu Rodziców :

jul-kot - DeeDee (stety lub niestety) nie moze brac nawet minimalnej dawki sterydu, bo od razu ja rozkłada mega kk. Zaczyna sie niemalże kilka godzin po dodaniu i wymaga całego normalnego leczenia.
Ciągle mało je, ale jak ma jeśc z takimi kalafiorami w pysiu? Codziennie jej zaglądam do pyska, wczoraj miałam wrażenie, ze troszkę mniej jest zaognione, no ale wet nas czeka na pewno.
Może trzeba wrocić do homeopatii?

Na szczęscie Mama wrociła do zycia i wrocił jej głos. Ufff, bo przy pochop i w jej wieku to już mogło być różnie. Natomiast Taty pieta gorzej i to po moim leku. Nie wiem co wymyśleć...
ObrazekObrazekObrazek"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35650
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Pon lis 10, 2014 10:28 Re: (2) WAW-Badamy się,wszystkie.. 50-lecie Ślubu Rodziców :

A na dokladkę zepsuła mi się pralka - nie wiruje i nie odciąga wody. Nie mogę zrobić żadnego prania ani nic... Wyłaczyłam i włączyłam :ryk: i tez nie pomogło.
Jakis błąd e20 - sprawdzałam w necie, to zatkanie czegos tam, rury czy cos albo gorzej, zuzycie jakiejś części (nie pytajcie, bo nazwy są dla mnie nie do opanowania). W lkażdymr azie samo przejść nie chce za nic w swiecie. :(
ObrazekObrazekObrazek"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35650
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Pon lis 10, 2014 11:15 Re: (2) WAW-Badamy się,wszystkie.. 50-lecie Ślubu Rodziców :

Zadzwoniłam do serwisu od pralek - koszt roboczogodziny 215zł! :strach: :strach: :strach:
Kurcze, czy ja zarabiam 200zł za godzinę? Nie. A powinnam. I na pewno bardxzo chcę. To dlaczego usługa tak powszechna i potrzebna ptrzeciętnemu człowiekowi tyle kosztuje?
Wkurzyłam sie okropnie. A to sie pewnie coś zatkało po prostu. Albo odpływ, albo rura, al bo cos tam inszego - znów przeczytałam, tym razem na stronie producenta, ktory tlumaczy kody błędow i związane z nimi usterki.


Na pocieszenie dzisiaj - bo pralką się martwię od wczoraj okropnie, bo zupełnie odmowila posłuszenstwa i woda stoi w bebnie (ciuchy wyciągnęłam i wykręcałam ręcznie - dawne czasy! :D ) nad ranem miałam pochod koci. Każda po kolei, niektore nawet dwa razy, ale kazda musiala być osobno, przychodziły do mnie do łózka na tulanki, głaskankii mruczanki. Tylko DeeDee jak zwykle została przy łózku i czekała aż wstanę do niej.
Notka to miala taka faze już w nocy. Gdy już sobie leżałam wgapiona w tv z Miką u boku Notusia wskoczyła mi do łózka - ucieszyłam się, bo już od kilku tygodni nie przychodzi do mnie. zaczęłam głaskać, ona mruczec i wywijać się w taki spsób , ze ściągnęła sobie kolorowe piorka na patyku pyskiem , wzięła je w pyszczek i z wrzaskiem, zd oto trzeba się bawić zaniosla do drugiego pokoju i czekała na mnie. Pomachalam jej trochę, w koncu pobiegała jak za dawnych lat. :wink:
ObrazekObrazekObrazek"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35650
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Pon lis 10, 2014 12:05 Re: (2) WAW-Badamy się,wszystkie.. 50-lecie Ślubu Rodziców :

Jeśli woda stoi ci w pralce, to może spróbuj oczyścić filtr. Przy kotach i ich kłakach to możliwe. Filtr powinien być gdzieś na dole pralki, zazwyczaj wygląda jak trochę wklęśnięty wlewik paliwa do baku, powinien być na schemacie pralki.
UWAGA: cała ta zgromadzona w pralce woda wypłynie po wyjęciu filtra na podłogę, przygotuj szmaty i usuń to, co na podłodze może zamoknąć. To sporo wody. Sam filtr czyści się prosto - zdejmujesz nagromadzone na nim świństwa
"Koty trzeba chwalić, robia się od tego bardziej puchate"

taizu

Avatar użytkownika
 
Posty: 16134
Od: Śro gru 30, 2009 23:05
Lokalizacja: Mazury

Post » Pon lis 10, 2014 13:55 Re: (2) WAW-Badamy się,wszystkie.. 50-lecie Ślubu Rodziców :

taizu! 8O Dzięki!!!! :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu: Wyczyscilam i ... działa!
O matkobosko - to bylo takie proste.... Pan by się pewnie ucieszył, ze taka łatwa robótka mu się trafiła. :D
ObrazekObrazekObrazek"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35650
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Pon lis 10, 2014 16:08 Re: (2) WAW-Badamy się,wszystkie.. 50-lecie Ślubu Rodziców :

Cieszę się :D
Jak to mówią: uderzenie młotkiem - 1 zł, wiedza, gdzie uderzyć - 99 zł :ryk:
"Koty trzeba chwalić, robia się od tego bardziej puchate"

taizu

Avatar użytkownika
 
Posty: 16134
Od: Śro gru 30, 2009 23:05
Lokalizacja: Mazury

Post » Pon lis 10, 2014 17:38 Re: (2) WAW-Badamy się,wszystkie.. 50-lecie Ślubu Rodziców :

Marzenia11 pisze:jul-kot - DeeDee (stety lub niestety) nie moze brac nawet minimalnej dawki sterydu, bo od razu ja rozkłada mega kk. Zaczyna sie niemalże kilka godzin po dodaniu i wymaga całego normalnego leczenia.
Ciągle mało je, ale jak ma jeśc z takimi kalafiorami w pysiu? Codziennie jej zaglądam do pyska, wczoraj miałam wrażenie, ze troszkę mniej jest zaognione, no ale wet nas czeka na pewno.
Może trzeba wrocić do homeopatii?

Moim kotom daję depo-medrol w zastrzyku, wystarcza średnio na miesiąc. Nigdy nie było żadnych efektów ubocznych. Nie wiem, dlaczego u DeeDee tak jest. Kot Pysiek, który nie może mieć operacji, bez tego sterydu nie mółby żyć. Po prostu w pewnym momencie przestaje jeść ze względu na te kalafiory. I koniec. A kiedy wikła się to jeszcze bakteryjnie i śmierdzi mu z pysia, dostaje przez jakiś czas synulox. Jego brat też brał steryd, teraz będziemy robić porządek z zębami, może pomoże.

Co do pralki, dobrze jest przed odkręceniam filtra wylać z niej wodę. Odczepia się wąż odpływowy, opuszcza w dół do miski i woda wylatuje. Jeśli jest tak zatkane że woda nie leci, trzeba mocno dmuchnąć do rury. Jeśli i to nie pomoże, i tak trzeba odkręcić filtr.

jul-kot

 
Posty: 1063
Od: Wto sty 27, 2004 18:10
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lis 10, 2014 19:17 Re: (2) WAW-Badamy się,wszystkie.. 50-lecie Ślubu Rodziców :

taizu pisze:Cieszę się :D
Jak to mówią: uderzenie młotkiem - 1 zł, wiedza, gdzie uderzyć - 99 zł :ryk:

Dokladnie :D dobrze, ze się pożaliłam w wątku :mrgreen:
ObrazekObrazekObrazek"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35650
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Pon lis 10, 2014 19:19 Re: (2) WAW-Badamy się,wszystkie.. 50-lecie Ślubu Rodziców :

jul-kot pisze:
Marzenia11 pisze:jul-kot - DeeDee (stety lub niestety) nie moze brac nawet minimalnej dawki sterydu, bo od razu ja rozkłada mega kk. Zaczyna sie niemalże kilka godzin po dodaniu i wymaga całego normalnego leczenia.
Ciągle mało je, ale jak ma jeśc z takimi kalafiorami w pysiu? Codziennie jej zaglądam do pyska, wczoraj miałam wrażenie, ze troszkę mniej jest zaognione, no ale wet nas czeka na pewno.
Może trzeba wrocić do homeopatii?

Moim kotom daję depo-medrol w zastrzyku, wystarcza średnio na miesiąc. Nigdy nie było żadnych efektów ubocznych. Nie wiem, dlaczego u DeeDee tak jest. Kot Pysiek, który nie może mieć operacji, bez tego sterydu nie mółby żyć. Po prostu w pewnym momencie przestaje jeść ze względu na te kalafiory. I koniec. A kiedy wikła się to jeszcze bakteryjnie i śmierdzi mu z pysia, dostaje przez jakiś czas synulox. Jego brat też brał steryd, teraz będziemy robić porządek z zębami, może pomoże.

Co do pralki, dobrze jest przed odkręceniam filtra wylać z niej wodę. Odczepia się wąż odpływowy, opuszcza w dół do miski i woda wylatuje. Jeśli jest tak zatkane że woda nie leci, trzeba mocno dmuchnąć do rury. Jeśli i to nie pomoże, i tak trzeba odkręcić filtr.


Ja tez nie wiem. DeeDee była przebadana na wskroś - zresztą zbiorę się i opisze w pigułce jak to wygladało. Moze będziecie mieć jakieś pomysły co jeszcze zrobić.
Dzieki za podpowiedź odnośnie pralki - na przyszłośc jak znalazł :wink:
ObrazekObrazekObrazek"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35650
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Pon lis 10, 2014 22:21 Re: (2) WAW-Badamy się,wszystkie.. 50-lecie Ślubu Rodziców :

Cześć Marzeniu. Na niegojące sie rany Twojego taty- balsam kapucynski. Specyfik ziolowy wyrabiany przez ojców kapucynów w Krakowie. Ja stosuje od lat,również u kotów. Działa super. Moge Ci przysłać,sprobojesz.

fumcia

 
Posty: 644
Od: Sob wrz 03, 2011 12:51

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 109 gości