Agulas74 pisze:Jeszcze godzinę wcześniej miała siłę cieszyć się, że z nią "rozmawiam".
Może jednak tak było lepiej... Ale nie wiem. 
Myślę że odeszła gdy był jej czas.
Ale wątpliwości są zawsze.
To cena miłości do kota. 
Eutanazja cierpiącego, nieuleczalnie chorego zwierzęcia to wspaniała możliwość a jednocześnie ciężar na naszych barkach - zawsze jest albo "czy nie zrobiłam tego za wcześnie?" albo "czy nie czekałam za długo".
Życzę, by te ostatnie dni były dla Gai jak najlepsze.
Dziękuję...
Ale nie wiem czy to będą dni - płynu przybywa w zastraszającym tempie 

Widać to bardzo bo Gaja jest niesamowicie szczupła - to taka baletnica na długich łapkach.
Paradoksalnie Gaja czuje się lepiej, chodzi, chętniej je, załatwia się bez problemu, mniej śpi, mizia się. Tutaj leki działają. Ale płynu jest bardzo dużo 

Jestem z lekarką umówiona na 13, wcześniej się nie da bo dopiero wtedy otwiera lecznicę, ale nie wiem czy w ogóle coś z tego będzie 

Czy to ściąganie płynu będzie miało jakiś sens. Przy takim tempie, gdy zmniejszy sie jego ciśnienie w jamie brzusznej - ta sama ilość wróci za kilka godzin 

Gaja ma nie tylko uciśniętą żyłę główną ale i zapalenie otrzewnej spowodowane pękaniem torbieli - to jest charakterystyczne przy tym nowotworze 

Nie wierzę sama swoim wspomnieniom gdy pomyślę że trzy dni temu fruwała pod sufitem.