» Pt paź 31, 2014 15:18
Re: Mietek, M i Ż. , zbieramy posłanka do kocich budek
Donia to moja pierwsza osobiście wyadoptowana koteczka, dziewczynka z działek, początek mojej kociej historii, wiozłam ją osobiście do Częstochowy, jeszcze wtedy nie miałam auta, styczniowe mrozy, 2009rok
Witam Pani Małgosiu!Z Donią bardzo źle. Jedziemy do weterynarza. Boje się o Nią.
W czerwcu zdiagnozowaną miała PNN. Pierwszy kryzys pokonaliśmy łatwo. Po czym podawaliśmy jej kroplówki 250ml raz na tydzień i dostawała karmę renalową. Czuła się wyśmienicie. Z Saszką jeszcze we wtorek biegała i skakała po parapetach. W środę jak przyjechaliśmy z pracy powitała nas jak zwykle w drzwiach, ale z podwiniętą przednią łapą. Myślałem że złamała lub zwichnęła. Wet jednak postawił diagnozę: zator. Pojechaliśmy do drugiego gabinetu, zrobiliśmy USG serca, zmierzyliśmy ciśnienie i USG tej łapy. Wetki (w sumie trzy) postawiły diagnozę: porażenie nerwu ramieniowego. Od środy Doni o tyle się poprawiło że zaczęła używać normalnie tej łapy, ale cały czas chowała się w szafie. Wczoraj wieczorem wyszła i na noc położyła się jak zwykle przy naszym łóżku. Myśleliśmy, że najgorsze minęło. W nocy po 4 zaczęła wymiotować. Ale później zasnęła przy mnie. Rano dałem jej wodę. Wszystko było OK. Jak strzykawką zacząłem podawać Hillsa (oprócz tego ile sama zjadła podaję jej 4 razy po 2 ml Hillsa) to zaczęła ciężko oddychać i zrobiła kupkę. Teraz leży w swoim ulubionym koszyczku. Taka biedna. Strasznie mi jej żal.
Jakby na domiar złego Luka ma zdiagnozowany nowotwór złośliwy 
Ostatnio edytowano Pon lis 03, 2014 21:55 przez
jessi74, łącznie edytowano 1 raz