Malce rosną i coraz bardziej psocą - a myślałam, że z wiekiem więcej rozumu im przybędzie! Ale nie - parszywce musiały rozgryźć paczkę żwirku i rozwlec jej zawartość na pół łazienki, pozrzucać kwiatki z parapetu i poprzeciągać je na koniec salonu, porobić dziury w tapicerce krzeseł, odłamać okleinę stołu, powyciągać nitki z obicia kanapy, posiekać wyciągniętą cudem z szuflady za wystający milimetrowy kawałek plastikową torbę, przemielić na wióry papierową kopertę i tekturowe pudełko i zapaskudzić nimi pół domu... A to wszystko w jeden, niezwykle pracowity koci dzień
Komu, komu słodkie, rozkosznie baraszkujące koteczki..???
