Proszę Państwa, oto Krzyś - część pierwsza

Wspaniałe wieści, Kasiu! Oby tak dalej!

Kasia, jakoś tak mnie to ucieszyło

Kropkę odebrałam z lecznicy, pierwszy raz spotkałam się z bocznym cięciem przy sterylce. Płakała w samochodzie strasznie. Ale jak już była na swoim, kiedy pojawiła się jej ukochana pani i brat (mama Kicia schowała się przede mną), uspokoiła się.
Oto Kropka:

A tu z bratem:

Ciężko było zrobić jej jakieś dobre zdjęcia, po tygodniowym pobycie w klatce lecznicowej nie mogła się nacieszyć, że jest u siebie.

Jakieś rady? Matka odrzuciła kotkę, pani Krystyna płacze mi w słuchawkę

Kicia warczy i syczy na córkę. Nie ma w tym nic dziwnego, Kropka była w lecznicy tydzień. Poradziłam, żeby spróbowała głaskać je na przemian. Byłoby najlepiej, gdyby kocięta chociaż znalazły domy. Trudna sytuacja.

Kasiu, jesli bardzo sie pogorszy sytuacja, proponowałabym zylkene podać matce , efekt stuprocentowy niemalże od razu,ale jest drogie

W takiej sytuacji by pomogło?? Drogie, ja płaciłam 2 zł za kapsułkę.
Idealnie by było, gdyby kocięta znalazły domy, a dwupak - to już marzenie. Na razie pani Krysia sama chodzi, pyta. Ale pewnie nie obędzie się bez ogłoszeń. Żal mi jej, powiem szczerze, ona kocha koty, opowiadała, że w domu jej rodzinnym koty były zawsze, pamięta, jak jej mama topiła kocięta nowo narodzone i kiedy się ona o tym dowiedziała, to był olbrzymi cios, nawet teraz, kiedy o tym mówiła, płakała. Ale to było kilkadziesiąt lat temu na wschodnim skraju Lubelszczyzny. Gdyby miała inną sytuację w domu, pewnie nie chciałaby oddawać wszystkich, tego bezdomnego Maćka, którego jej 6 lat temu wyadoptowałam, kochała bardzo.

Drugi raz w życiu pomagam starszej pani w sprawie kotów. Teraz nie ma nawet porównania do poprzedniego przypadku sprzed 6-7 lat, ale i tak będzie ciężko...

Zawsze kiedy oglądamy filmy, towarzyszą nam chłopaki. Chrapek ostatnio każe rozłożyć sobie koc, żeby się zakopać, Krzyś okupuje moje nogi. Niunia przychodzi czasem, pod koniec filmu. Wczoraj i dzisiaj jestem sama w domu, po południu miałam robotę, a później musiałam wymyślić, co zrobić z wieczorem. Wymyśliłam, że obejrzę "Zieloną Milę". To był błąd. Na szczęście mam koty... Ten film widziałam w kinie podczas premiery, w marcu 2000 roku. Z moim śp. Przyjacielem (zm. 2002). Płakałam , zasłaniałam oczy i uszy. Teraz, myślę, jestem 14 lat starsza, stara koza ze mnie, co mi tam łzawy film. Jakże się myliłam

Niunia przyszła podczas moich pierwszych spazmów i przytulała się i mruczała już do końca. Czytałam książkę, też płakałam. Grunt to uczyć się na błędach

Od dzisiaj mam nowy nick, nosiłam się z tym zamiarem już ponad rok, w końcu kilka dni temu napisałam do Admina. Z "Katia80" żegnam się po 8 latach i 7 miesiącach. Taka informacja, gdyby ktoś się zdziwił

"K." oczywiście od imienia pewnego dżentelmena - białego z czarnym ogonem

siemka, jestem tż Katii K., w koncu zarejestrowalem sie na forum, mam nadzieje, ze dobrze bedzie mi sie czynnie brało udział w zyciu kocich towarzyszy doli i niedoli
pozdrawiam

Namówiłam

Rodzeństwo z mamą, piszę o nich od jakiegoś czasu, na razie zostaje u pani Krystyny. Dwa potencjalne domy dla kociąt nie wypaliły, może to spowodowało jej niechęć do dalszych poszukiwań. Kropka i Bąbel korzystają już z kuwety, którą im sprezentowałam. Wolałabym, żeby cała trójka znalazła nowe dobre domy, ale wiadomo, jak z tym jest, poza tym - to nie moja decyzja.

Bąbel w sobotę pojechał do nowego domu. Cieszę się, choć i trochę nerwów miałam. Znajomi znajomej, poszukiwany był kuwetkowy kocurek (nie pamiętam czy pisałam, że kocięta zaczęły korzystać z kuwety) do pół roku, Bąbel się spodobał.

I ja sie ciesze

Trzymam kciuki za dom dla Kropki :ok:

Kolunio, witam, fajnie, ze się pojawiłeś na forum :1luvu:

Kasiu, Bąbla nie da się nie kochać, na pewno Duzi będą nim zauroczeni.Będzie jedynakiem?

Namówiłam Kolunia, chociaż przez to, że czasem opowiadam mu, co się na forum dzieje (np. aktualna afera, dyskusja nt. bardzo niesprawiedliwego potraktowania jednej z forumowiczek i roli moderatorów w życiu forumowym), nie za bardzo ma ochotę się logować.
Wiola, za kciuki bardzo dziękuję!
Pisałam, że nie mam łatwego zadania, że współpraca z panią Krystyną prosta nie jest. Ona nie chce, żebym napisała ogłoszenia, chce, żebym "popytała". Wiecie, jak to jest z "pytaniem". Dom dla Bąbla sam się nawinął, koleżanka, z którą mam raczej urywany kontakt, napisała z pytaniem czy nie mam takiego kota. Bąbel spodobał się, przekazałam telefon, państwo przyjechali po niego z Lubartowa, pani Krystyna dokładnie mi relacjonowała. Czemu kosztowało mnie to nerwy? Ja bym jednak prosiła o podpisanie umowy, wiadomo. Bo wyszła taka sytuacja, że państwo poproszeni o telefon - nie zadzwonili. I ja przez tę koleżankę dopytywałam się, czy Bąbel zajechał cały i zdrowy i czy się zaaklimatyzował. Wiem, że pani Krystyna namawiała na dwupak, żeby wzięli też Kropkę. Ale wiecie, jak to jest.

Bo ludzie nie wiedzą,że mieć dwa koty to po prostu dużo wygodniej jest

Proszę Państwa, oto Krzyś - część pierwsza

Kto przegląda forum