♫♫♪ ♥ Melinda & Nureyev ♥ ♪♫♫ fotki s. 96

Jutro na kompie obejrzę ;-)

MamaMeli pisze:możesz sobie wyobrazić:

no to jeszcze wieczornie...

Jaki pieszczoszek kochany :1luvu:

Ale Wy jesteście śliczni :1luvu:

jak już się wykolegował z objęć (bo to jeszcze dla niego nowe, nie zmuszam, biorę i jak ma dość to wypuszczam) to ułożył się obok mnie z pysiem w zagłębieniu mojej dłoni i zostawił mi tylko lewą rekę do pisania :roll:

Uwielbiam go, jest przekochanym małym łobuziaczkiem. Z Meli to jest totalnie co innego, taka jedność dusz :1luvu:

Zaczynam zazdrościć. Moja Mała Czarna jest pieszczoszką, ale na ręce jej nie wezmę, od razu się wyrywa w panice :roll:

Ofelia czasami pozwoli, ale rzadko; ona ma fazę na pieszczoty jak wracam z pracy i przed snem.

Nuri w momencie jak go łapię to jest cały spięty ale gdy go przytulam to się poddaje i rozmrucza. Wychodzę z założenia że musi trochę się przyzwyczaić bo może nastąpić taka sytuacja że kota będzie trzeba złapać i wsadzić do transportera TERAZ a nie za godzinę i nie może być tak że on dostaje zawału już na sam moment złapania. Meli na rękach to różnie, za to uwielbia leżeć na mnie.

No, ja Czarnidełko jestem w stanie złapać. Z trudem, ale jednak. Tylko muszę zablokować wejście za szafki łazienkowe i lodówkę, a najlepiej też zamknąć drzwi do sypialni. Przez kilka sekund utrzymam wierzgającą czarną ośmiornicę na rękach, żeby donieść do transportera i zapakować. Ale ponosić na rękach i poprzytulać - nie da się!
Przypuszczam, że w pierwszym "domu" Mała Czarna była na siłę brana na ręce...

Zen też uwielbia namnie leżeć, nawet jak zwisa, bo to wielkolud, do transportera wkładam go jedną ręką i bez problemów, ale na rękach nie ma opcji. Wyrywa się od razu i jeszcze głośno pyskuje a potem już z ziemi, komentuje naruszenie swojej nietykalności. Na kolana można go za to posadzić zawsze. Ni psychiczny ;-)

.

Muszę zrewidować moje spojrzenie na koty :strach:

u mnie zero problemów z "egzekwowaniem" tego co JA chcę-pazury, uszy, noszenie, pakowanie, kąpiel, etc. Chyba pozbawiłam moje futra godności osobistej

albo takie się egzemplarze trafiły

Monia Zen jest neurotykiem z sadystycznymi skłonnościami, do tej pory też miałam takie bezproblemowe. Moki jest obsługiwalny w 100%. Zen też - uszy, pazury, kroplówki, ale jeść nie i na ręce też nie.

MamaMeli pisze:

no to jeszcze wieczornie...

Koty są wspaniałe... uwielbiam takie wieczorne przytulanki

Nuriś jaki szczęśliwy ze swoją Dużą :1luvu:

młody zaczął się drapać, no a ponieważ Meli co jakiś czas ma farfocle w uszach to mówię sprawdzę i jemu, bo na ciemnym nie widać. I o dziwo wzięłam z podłogi, na ręce a nie na kolana, przeszłam parę kroków, usiadłam, unieruchomiłam, zajrzałam w ucho i wypuściłam, bez większych ceregieli, miziając. Przestaje wierzgać, przyzwyczaja się :1luvu:

Tylko teraz pytanie: wół, kura, kaczka, felini (wszystko już jadł i się nie drapał) gerberek (???) czy może to ta tabletka? bo drapie się często. Po jakim czasie od odrobaczenia można szczepić? bo jemu i tak chyba dam jeszcze jedną tabletkę a szczepienie też mu przysługuje, no i szczerze mówiąc wolałabym przegląd pod kątem drapania między innymi zaliczyć razem ze szczepieniem, żeby nie miał traumy dwa razy...

Aha. Zgadnijcie kto dziś ze mną spał? Meli przyszła na wieczorne mizianki, poleżała godzinę na cycu a potem poszła do kuwety i klapnęła na drapaku. Budzę się w nocy, coś mnie grzeje ale zerwało się przy obracaniu... Patrzę, niebieski :1luvu:

no to pierwsze co sprawdzić gdzie Meli a ona na kanapie na kocyku śpi w najlepsze. No dobra, wracam do łóżka. Nuri za mną :ryk:

i prawie do rana spał przytulony do nóg :1luvu:

Nuri pieszczoch roku. :1luvu:

♫♫♪ ♥ Melinda & Nureyev ♥ ♪♫♫ fotki s. 96

Kto przegląda forum