
Obecnie zakocenie domu niby nie przekracza normy (2 dorosłe, podlotek i 4-tygodniówka na trzech kondygnacjach), ale w praktyce nie da się go ciągnąć dalej.
Od 2008 mieszka z nami Palma - Niebieska Potwora bis, kotek psychotek, importowany z wyspiarskiej Hiszpanii. Praktycznie bezdotykowa, poza ściśle określonymi porami i miejscami. Łajza straszna, gonią ją wszystkie koty na gościnnych występach w naszym ogrodzie. Nolens volens, my musimy gonić te koty.
Niestety w czasie wakacji pilnowaczka domu i Palmy zaprosiła do ogrodu kotkę z czwórką młodych. Kiedy ją poznałam, czarno-biała Plama była chuda, brudna i dzika, a kocięta rozkoszne i jeszcze bardziej dzikie. Ręka w górę, kto nie dokarmiałby w tej sytuacji całego towarzystwa...
Zaczęłam szukać domów dla maluchów, bez większych nadziei, że uda mi się je złapać. Tymczasem Plama sama zadbała o to, żeby kotki zniknęły z ogrodu. Co z nimi zrobiła i dlaczego - nie mam pojęcia. Została jedna samiczka, najdziksza buraska na białym podwoziu - Lampa.
Przyszedł lodowaty wrzesień i nagle dzikusy zaczęły wykazywać zainteresowanie domem. Plama nawet dawała mi przy karmieniu aż cztery głaski, z miną "no masz, skoro aż tak ci na tym zależy". Przy którymś głasku wymacałam w jej brzuchu nowe koty.

No i się zaczęło. Mruczenie, bezbłędne korzystanie z kuwety, przymilaski, długie sesje głaskania, zabawy z piłką, zajmowanie najkociejszych miejsc w domu, w tym oczywiście łóżek. Wszystko pięknie ładnie, tylko nowe pogoniły kota łajzowatej Palmie. 8 X Plama urodziła SIÓDEMKĘ


Efekt? Palma mieszka zamknięta na poddaszu i dziczeje coraz bardziej. Panny ogrodowe z każdym dniem są coraz bardziej udomowione. Plama ma wręcz areszt domowy, żeby nie zakręciła się koło następnego miotu. Czekam na zielone światło dla sterylki. Mam cichą nadzieję (tak, wiem, czyją matką jest nadzieja), że po zabiegu może coś się zmieni w stosunku Plamy do Palmy. Jeśli nie, czarno-biała musi iść z domu.

Okej, wiadomo już, dlaczego przybrałam nick anagramowa.
