
A tak mi się przypomniało - znajoma farmaceutka wróciła niedawno po macierzyńskim do pracy i jest załamana. Okazuje się, że przez ostatnie dwa lata zawód farmaceuty zmienił się nie do poznania na coś pokroju przedstawiciela handlowego. Opowiadała mi ostatnio , że chyba zrezygnuje z pracy, bo to co się dzieje u niej w aptece przekracza już wszelkie etyczne zasady. Dowiedziała się, że aby dostać premię musi "wcisnąć" ileśtam produktów z listy danego producenta. Mało tego - jeśli nie osiągnie pewnych wyników w sprzedaży, to mogą ją nawet zwolnić. Masakra jakaś. I ona mówi, że przychodzi babulinka po maść na odparzenia i mogłaby jej polecić taką superowa za 5 złotych, ale żeby wyrobić normę to musi jej wcisnąć tą za 20 zł
