Puckie Puckotki

No jest.
Siki w normie. Zresztą, u mnie jeszcze nie nasikała poza kuwetą.

Jest potwornie zestresowana widokiem kotów. Dużych małych i średnich, bez wyjątku. Broni się przed braniem na ręce. Jest rozwariowana, jak to kociak, ale bardzo agresywnie się bawi.
Boli mnie, że nie ma do mnie zaufania. Wiem, że to normalne, ale boli.

No i żeby nie było za pięknie Noemi ma świerzbowca.

Czyli mamy:
Mambę - dzikusa (albo zdrowego albo niezdiagnozowanego

)
Ebolę z grzybem
Noemi ze świerzbem

plus małą tri

współczuję

Chyba zaczne po chińsku zyczyc nudy w tym watku,bo za duzo sie dzieje :roll:

Ępatia mi się właczyła.

Są nudy.
Ponieważ nie mogłam z towarzystwem wytrzymać, dałam każdemu futru po tabletce. Śpią do tej pory :twisted:

czym "odjechałaś" koty? :lol:

Tym, czym dysponuję w dużych ilościach :lol:

Ekhm ale sama nie masz odlotu?

A jakże, mam :mrgreen:

Ebola dla każdego!
I ty możesz mieć Ebolę, nie tylko w kuchni!

Ebola jak Ebola, ale nowy/stary nabytek ujawnił nieprzeciętne zdolności.
Noemi jest kotem aportującym! Pierwszy raz widzę takiego. No i muszę się przyznać, że okazałam się nieco tępa. Bo że Noemi lubi się bawić kulkami ze sreberek od czekolady, to wiedziałam. Ale kiedy przyniosła mi takową w pysiu i zaczęła stękać głosem niemal gabrysiowym, to nie od razu domyśliłam się, o co chodzi. A przecież powinnam była ją rzucić!

To zupełnie jak nasza Tosia - ona jest kotkiem aportującym, robi to PERFEKCYJNIE, za każdym razem przynosi myszkę/piłeczkę/kuleczkę z folii ( najlepsza zabawka Tosi ) i prosi o to by ją ponownie rzucić. Jest w tym naprawdę idealna, potrafimy tak się bawić ponad godzinę grubo

Po czym maleńka jest zmęczona, kładzie się i dyszy

Nie wiedziałam, że koty potrafią aportować, serio :ok: