Zostalam wczoraj przez Bialasa obsobaczona. Biala przywykla przez ostatni miesiac, ze jestem w domu i mozna mnie o kazdej porze obdeptac i zazadac miziania, a wczoraj sie zbiesilam, wrocilam bowiem do pracy. Kiedy weszlam do domu kota byla w pretensjach wielkich. Przestala dziamgac dopiero jak ja ponosilam, wyprzytulalam i wycalowalam po czolku. Po blisko 10 minutach stwierdzila, ze starczy.
A nagadala sie...
Reszta przyjela moja nieobecosc z filozoficznym spokojem. Ciekawe co bedzie dzisiaj. I jak dobrze, ze juz weekend
