Maluch siedzi ponownie w brodziku. Hmm... "siedzi"...

Po antybiotyku, odrobaczeniu, odpchleniu i wstępnym podkarmieniu dostał speeda. Poluje nawet na własny cień w kuwecie. A żre jak mały konik. Dostał resztę lecznicowej saszetki - zjadł. Zrobiłam mu pseudo - barfa z mielonego drobiowego, odrobiny suplementów i żółtka. Nałożyłam na talerzyk porcyjkę wielkości orzecha włoskiego. Po minucie wchodzę ponownie do łazienki - zadowolony kotek siedzi obok pustego talerzyka

Lubi głaskanie. Mruczy jak malutki traktorek. Nie lubi natomiast transportowania w kartonie, drze się wniebogłosy.
Na razie poszło 65 zeta za pobyt w szpitaliku, odrobaczenie, odpchlenie, antybiotyk tam i na wynos.
Jutro muszę mu kupić w ciucholandzie jakiś kocyk do dodatkowego wyścielenia brodzika - tych co mam w domu używają pannice, i tak oddałam mu ich ręczniczek.