Izuś, nie powiem nie płacz, bo łzy cisną się do oczu same. Bezsilność jest najgorsza. Jednak musisz pamiętać, że tak działa natura - wszystkich chorób nie da się wyleczyć, nie da się uratować każdego kota tak jakbyśmy chcieli. Ty Franka uratowałaś na tyle, na ile się dało czyli od śmierci w samotności, zapomnieniu, chłodzie, gdzieś pod śmietnikiem czy w krzakach - zapewniłaś mu ciepło, jedzonko, dobrą opiekę, troskę, miłość. Gdy nadejdą jego dni dzięki Tobie i Pani doktor odejdzie godnie.
Gdy mój chrześniak walczył z nowotworem usłyszałam bardzo mądre zdanie z ust jednego z najlepszych onkologów w kraju -
"czasem najlepsze co możemy zrobić to pozwolić godnie odejść". To było w odpowiedzi na rozpaczliwą prośbę matki o ratowanie jej córki z terminalnym guzem pnia mózgu. Dla tej dziewczynki nie było ratunku, a kolejna terapia sprawiła by jej tylko więcej bólu i przedłużyła cierpienia. Myślę, że to zdanie pasuje również do sytuacji Frania.
Przytulam
