problemy z kiciami po sterylce-

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto paź 07, 2014 12:18 problemy z kiciami po sterylce-

Witajcie. Moje dwie 6 msc kotki przeszły tydzień temu sterylizację - Mela i Ari ( pisałam o ich etapie zapoznawania i docierania- potrzebowały 7 dni do pełnej miłości wzajemnej) noc po operacji była trudna i smutna- wstawały , próbowały chodzić - odkładałam , przytulałam- do kuwety nosiłam- obie spały razem -wzięłam urlop by je popilnować jeszcze i na drugi dzień rezydentka na widok Ari zaczęła syczeć - byliśmy w szoku - Ari chyba też - jak by ktoś Meli pamięć zresetował... była jak przed przybyciem Ari i z jej początków. Ari to wrażliwa kotka więc - siku tu, siku tam... ale i Mele blokuje spacer obok Ari wiec i ona nam się zsikała poza kuwetą... mają dwie kuwety - na początku jedną ustawiliśmy blisko żeby nie chodziły ale jak się zaczęły więcej plątać po mieszkaniu to już normalnie je ustawiłam .z myślą, że mogą nie pamiętać ? gdzie mają kuwety zaczęliśmy je tam zanosić i czekać aż zrobią si bo chciały uciekać a potem piękny sik ( pochwała i żeby wyszły same ) - sikają do rożnych kuwet przedtem nie było problemu -rozumiem że zapach im przeszkadza wzajemnie obcy . ide do pracy i myślę - wrócimy a tam albo nie ruszały sie ze swoich miejsc cały dzień albo będzie coś zasikane ...
Sterylka kotów teoria : koty się nie interesują, szybko dochodzą do siebie... bla bla bla...
może moje są rozpieszczone czy co ? inne ? Ari zżera swój kubraczek pooperacyjny, w cudowny sposób przedwczorajszej nocy udało jej się wyciagnąć wszystkie szwy i wylizać ranę!!! Melce tylko jeden się udało
ech ... obcięłam getry -zrobiłam dziury... wcisnęłam na kubraczek robiąc dziury na tylne łapy- zęby było sciśle przy ranach ... eee tam ... Ari to totalna akrobatka ale chyba dziś tam się nie dostaje tak łatwo ... ale zrywa powoli getra ... :strach:

u veta dowiedziałam się że posikiwanie to pewnie stres po operacji a ich zapachy i kubraczki powodują że są obce dla siebie - jak się ściągnie to wsio wróci do normy ...
jeśli nie chce drugi raz ich poddawać narkozie -spróbujemy na razie bez ale antybiotyk silny będą dostawać i pewnie dłużej w tych kubrakach będą ... nie chce się zgodzić na kołnierze bo boje się że przestaną jeść , pić , i będą sikać tam gdzie siedzą bo to będzie dla nich kolejny szok ? czy spróbować ? jestem zdezorientowana i w ogóle...
czy ktoś miał podobne doświadczenia ? jestem przybita że tak wszystko źle się nam układa ... :?
pozdrawiam Dorota

kacperboss

Avatar użytkownika
 
Posty: 47
Od: Śro mar 26, 2014 16:07
Lokalizacja: Olkusz

Post » Wto paź 07, 2014 12:28 Re: problemy z kiciami po sterylce-

Szew się zrasta w zasadzie po 5 dniach, weci dają nici rozpuszczalne i potem, poza ewentualnie supełkami, nie ma co wyciągać. Więc dlaczego tak długo noszą kubraczki? Normalnie tydzień wystarcza. Kiedyś, gdy nie było szwów rozpuszczalnych, na wyjmowanie nici szło się po 10 dniach.
Czy na pewno nie ma jakichś komplikacji pooperacyjnych?
Dopóki kotki są w kubraczkach, zachowują się nienormalnie, tym nie ma się co przejmować. To tzw. depresja kubraczkowa.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15208
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Wto paź 07, 2014 12:57 Re: problemy z kiciami po sterylce-

zdziwiłam się ale dostały szwy nie rozpuszczalne ... cóż teraz jedna nie ma wcale i czekamy czy sie moze rana sama zasklepi - bo może się to udac ale jak Ari bedzie przy niej kombinować to nie ma szans ...

kacperboss

Avatar użytkownika
 
Posty: 47
Od: Śro mar 26, 2014 16:07
Lokalizacja: Olkusz

Post » Wto paź 07, 2014 13:03 Re: problemy z kiciami po sterylce-

Lepiej nie czekaj, tylko idź do weta, to on ma decydować, czy się zasklepi. Znam parę historii z zapapranymi ranami, nie ma co sobie dokładać nerwów i kosztów. Można chyba klamerek użyć.
Fachowo założony szew nie powinien się dać wyjąć w całości.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15208
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Wto paź 07, 2014 13:57 Re: problemy z kiciami po sterylce-

byłam wczoraj u weta , ide dzisiaj...
wet mówi że może zacznie się zasklepiać ... ale mnie to martwi że kotełki takie sprytne i kombinujące a kuwety znaleźć nie mogą ? ech...

kacperboss

Avatar użytkownika
 
Posty: 47
Od: Śro mar 26, 2014 16:07
Lokalizacja: Olkusz

Post » Wto paź 07, 2014 14:08 Re: problemy z kiciami po sterylce-

Nie rozumiem. Jeśli brzegi rany są już osobno, to się nie zrosną same, jest wlot na bakterie, niefajnie. Ja bym zmieniła weta. Bo jak się to jej rozpaprze, to i narkoza będzie dłuższa i rekonwalescencja.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15208
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Wto paź 07, 2014 16:27 Re: problemy z kiciami po sterylce-

dlaczego wet nie zakłada nowych szwów, skoro poprzednie kotka zdjęła? Ona chodzi tak sobie z niezasklepionym brzuszkiem?
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Wto paź 07, 2014 16:43 Re: problemy z kiciami po sterylce-

Moje dostały szwy rozpuszczalne i bez kubraczkow się obyło, ale nawet przy tych szwach ciągle miałam wrażenie, że im się te rany rozchodzą. A całkowicie bez szwów to bym chodziła po ścianach. :/ To jest dosyć głęboka rana i chyba ciężko o samoistne zasklepienie. :/

Co do zachowań też sterylizowalam dwie swoje kotki za jednym razem i problemow z zachowaniem, czy sikaniem poza kuweta nie miałam.
Zapraszam do moich sierściuszków: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=46 ... #p10787608

przekliniaki

Avatar użytkownika
 
Posty: 109
Od: Wto wrz 09, 2014 11:37

Post » Wto paź 07, 2014 17:06 Re: problemy z kiciami po sterylce-

mam podobny problem z moją kicią, co robić?? do tej pory była bardzo spokojnym kotkiem..

mikus1

 
Posty: 3
Od: Czw paź 02, 2014 19:36

Post » Wto paź 07, 2014 19:19 Re: problemy z kiciami po sterylce-

Moja kicia jest wypuszczana na dwór więc postanowiliśmy że będzie musiała zostać wysterylizowana. Najpierw chcieliśmy żeby zabieg odbył się u weterynarza, który przyjmuje niedaleko nas ale po rozmowach ze znajomymi, którzy u niego byli ze swoimi kotkami (u jednej z kotek do tej pory został guz, a drugiej długo się rana goiła no i weterynarz robił duże nacięcie żeby jemu było łatwiej przeprowadzić zabieg) stwierdziliśmy że to głupi pomysł. Szczególnie jak się okazało że ten weterynarz ze swoimi zwierzętami jeździ do Leszna. Dlatego nasz wybór padł na przychodnię z Leszna. Zawieliśmy maleństwo i mieliśmy ja odebrać po południu. Jak ją odebraliśmy cieszyliśmy się że rana jest malutka i na pewno się szybko zagoi. Kotka nie dostała kubraczka ponieważ weterynarz stwierdził że tylko niewielka liczba kotów wyciąga sobie szwy. Niestety wieczorem okazało się że nasza kotka należy do tych nielicznych kotów i wyciągnęła sobie szwy. Musieliśmy znowu jechać do weterynarza, który znowu założył szwy i kotek tym razem dostał kubraczek. Od tego momentu kot zmienił się diametralnie. Z bardzo żywego kotka przeistoczył się w kotka, który w ogóle się nie chciał ruszać. Cały czas leżał na kocyku. Trzeba ją było nosić do kuwety i miseczek. Aż się chciało płakać jak człowiek widział takie biedne maleństwo. Na szczęście rana się zagoiła i można było ściągnąć kubraczek. Jedyne co się zmieniło to to że kotek po sterylizacji nie może jeździć autem bo wymiotuje. Tak naprawdę nie wiem dlaczego tak się stało.
Postanowiłam sobie że jak będę miała kotki to nie pozwolę na sterylizację bo szkoda mi będzie kota. No i zaadaptowaliśmy dwie kotki (tzn zostały nam podrzucone i tak zostały). A że one cały czas biegają sobie to stwierdziliśmy że jednak musimy je wysterylizować. No i znowu pojechaliśmy do przychodni w Lesznie, gdzie okazało się że mają akcje sterylizacji zwierzaków. Zważywszy że mieliśmy pewności że kotki będą chciały z nami zostać czy może wybiorą wolność zdecydowaliśmy się żeby kotki nie były zszywane tylko ich rany zostały sklejone żeby nie musieć z nimi jechać na ściąganie szwów. Dodatkowo ich uszy zostały nacięte żeby było wiadomo że przeszły zabieg i nie trzeba ich łapać. Tak więc kotki po zabiegu zostały odebrane. Na początku było wszystko w porządku. Miały siedzieć przez tydzień w domu a potem czekała ich wolność. Niestety okazało się inaczej. Grubej rana się otworzyła i zrobiła się gula, która cały czas rosła. Prawie codziennie musieliśmy jeździć z nią do weterynarza. W ogóle nie miała siły. Tylko leżała. Była taka biedna. Strasznie było mi jej żal. W domu była z nami ponad trzy tygodnie. U weterynarza powiedziano nam że a czasie całej akcji że były problemy tylko z dwiema kotkami: z naszą i drugą czarną. Rozmawiałam z jej właścicielem i ona była w gorszym stanie bo musiała wrócić do lecznicy gdzie została przez tydzień.
Gdybym miała kolejną kotkę to bee się zastanawiać czy ją wysterylizuję czy lepiej nie. Bo nie wiem czy po raz trzeci chce patrzeć jak cierpią moje kotki.

Moje kocice nie miały problemu z sikaniem. Jak Gruba była w domu to korzystała z kuwety Miki i nie było żadnych nieporozumień między nimi.

happy tree cat's

Avatar użytkownika
 
Posty: 850
Od: Czw sie 07, 2014 17:21
Lokalizacja: okolice Leszna

Post » Śro paź 08, 2014 0:38 Re: problemy z kiciami po sterylce-

happy tree cat's pisze:Moja kicia jest wypuszczana na dwór więc postanowiliśmy że będzie musiała zostać wysterylizowana.
Najpierw chcieliśmy żeby zabieg odbył się u weterynarza, który przyjmuje niedaleko nas ale po rozmowach ze znajomymi, którzy u niego byli ze swoimi kotkami (u jednej z kotek do tej pory został guz, a drugiej długo się rana goiła no i weterynarz robił duże nacięcie żeby jemu było łatwiej przeprowadzić zabieg) stwierdziliśmy że to głupi pomysł. Szczególnie jak się okazało że ten weterynarz ze swoimi zwierzętami jeździ do Leszna. Dlatego nasz wybór padł na przychodnię z Leszna. Zawieliśmy maleństwo i mieliśmy ja odebrać po południu. Jak ją odebraliśmy cieszyliśmy się że rana jest malutka i na pewno się szybko zagoi. Kotka nie dostała kubraczka ponieważ weterynarz stwierdził że tylko niewielka liczba kotów wyciąga sobie szwy.
Niestety wieczorem okazało się że nasza kotka należy do tych nielicznych kotów i wyciągnęła sobie szwy. Musieliśmy znowu jechać do weterynarza, który znowu założył szwy i kotek tym razem dostał kubraczek.
Od tego momentu kot zmienił się diametralnie. Z bardzo żywego kotka przeistoczył się w kotka, który w ogóle się nie chciał ruszać. Cały czas leżał na kocyku. Trzeba ją było nosić do kuwety i miseczek. Aż się chciało płakać jak człowiek widział takie biedne maleństwo. Na szczęście rana się zagoiła i można było ściągnąć kubraczek. Jedyne co się zmieniło to to że kotek po sterylizacji nie może jeździć autem bo wymiotuje. Tak naprawdę nie wiem dlaczego tak się stało.
Postanowiłam sobie że jak będę miała kotki to nie pozwolę na sterylizację bo szkoda mi będzie kota.
No i zaadaptowaliśmy dwie kotki (tzn zostały nam podrzucone i tak zostały).
A że one cały czas biegają sobie to stwierdziliśmy że jednak musimy je wysterylizować.
No i znowu pojechaliśmy do przychodni w Lesznie, gdzie okazało się że mają akcje sterylizacji zwierzaków. Zważywszy że mieliśmy pewności że kotki będą chciały z nami zostać czy może wybiorą wolność zdecydowaliśmy się żeby kotki nie były zszywane tylko ich rany zostały sklejone żeby nie musieć z nimi jechać na ściąganie szwów.
Dodatkowo ich uszy zostały nacięte żeby było wiadomo że przeszły zabieg i nie trzeba ich łapać. Tak więc kotki po zabiegu zostały odebrane. Na początku było wszystko w porządku. Miały siedzieć przez tydzień w domu a potem czekała ich wolność.
Niestety okazało się inaczej. Grubej rana się otworzyła i zrobiła się gula, która cały czas rosła. Prawie codziennie musieliśmy jeździć z nią do weterynarza.
W ogóle nie miała siły. Tylko leżała. Była taka biedna. Strasznie było mi jej żal. W domu była z nami ponad trzy tygodnie.
U weterynarza powiedziano nam że a czasie całej akcji że były problemy tylko z dwiema kotkami: z naszą i drugą czarną.
Rozmawiałam z jej właścicielem i ona była w gorszym stanie bo musiała wrócić do lecznicy gdzie została przez tydzień.
Gdybym miała kolejną kotkę to bee się zastanawiać czy ją wysterylizuję czy lepiej nie. Bo nie wiem czy po raz trzeci chce patrzeć jak cierpią moje kotki.
Moje kocice nie miały problemu z sikaniem. Jak Gruba była w domu to korzystała z kuwety Miki i nie było żadnych nieporozumień między nimi.

Jezuuuniuuu!
Zaznaczyłam do przeczytania dogłębnego.
Na razie ni cholery związku skutkowo-przyczynowego nie widzę :roll:
Obrazek

redaf

 
Posty: 15601
Od: Śro sty 25, 2006 21:32
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro paź 08, 2014 5:34 Re: problemy z kiciami po sterylce-

Tak czasem bywa że człowiek ma pecha, ale STERYLIZACJA KOTEK JEST POTRZEBNA! Ja jak brałam swoją pierwszą kotkę to po tygodniu zaczęły jej takie bbrzydkie krosty guzki wyskakiwac i też myślałam sobie, że ludzie biorą kotki dachowce i nic im nie jest, a ja to jak zawsze pech, od razu coś. :( (kotka wyleczona u zdrowa) Reasumując o co mi chodzi, te statystycznie "niewiele" zawsze nam się wydaje że nas nie dotkną póki tego osobiście nie doświadczymy. Tak niestety w życiu bywa. Gdyby człowiek wiedział że mu ceglowka spadla na głowę - nie wyszedlby z domu. Nie można zakładać złych rzeczy. A STERYLIZACJA KOTEK JEST POTRZEBNA!
Zapraszam do moich sierściuszków: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=46 ... #p10787608

przekliniaki

Avatar użytkownika
 
Posty: 109
Od: Wto wrz 09, 2014 11:37

Post » Śro paź 08, 2014 14:19 Re: problemy z kiciami po sterylce-

przekliniaki pisze:Tak czasem bywa że człowiek ma pecha, ale STERYLIZACJA KOTEK JEST POTRZEBNA! Ja jak brałam swoją pierwszą kotkę to po tygodniu zaczęły jej takie bbrzydkie krosty guzki wyskakiwac i też myślałam sobie, że ludzie biorą kotki dachowce i nic im nie jest, a ja to jak zawsze pech, od razu coś. :( (kotka wyleczona u zdrowa) Reasumując o co mi chodzi, te statystycznie "niewiele" zawsze nam się wydaje że nas nie dotkną póki tego osobiście nie doświadczymy. Tak niestety w życiu bywa. Gdyby człowiek wiedział że mu ceglowka spadla na głowę - nie wyszedlby z domu. Nie można zakładać złych rzeczy. A STERYLIZACJA KOTEK JEST POTRZEBNA!


Wiem że sterylizacja jest potrzebna, szczególnie jak widzę jak ludzie swobodnie podchodzą do problemów niechcianych kociąt. Więc albo podrzucają kociaki sąsiadom (nam już trzy razy babcia co mieszka niedaleko chciała podrzucić) albo wywożą albo topią. Ja nie byłabym w stanie takich rzeczy zrobić więc wolę dmuchać na zimne i wysterylizować moje kocice mając nadzieję że jak będę jeszcze miała inne kotki to zabieg przebiegnie bez problemów a potem też nie będzie powikłań.

happy tree cat's

Avatar użytkownika
 
Posty: 850
Od: Czw sie 07, 2014 17:21
Lokalizacja: okolice Leszna

Post » Śro paź 08, 2014 14:29 Re: problemy z kiciami po sterylce-

redaf pisze:
happy tree cat's pisze:Moja kicia jest wypuszczana na dwór więc postanowiliśmy że będzie musiała zostać wysterylizowana.
Najpierw chcieliśmy żeby zabieg odbył się u weterynarza, który przyjmuje niedaleko nas ale po rozmowach ze znajomymi, którzy u niego byli ze swoimi kotkami (u jednej z kotek do tej pory został guz, a drugiej długo się rana goiła no i weterynarz robił duże nacięcie żeby jemu było łatwiej przeprowadzić zabieg) stwierdziliśmy że to głupi pomysł. Szczególnie jak się okazało że ten weterynarz ze swoimi zwierzętami jeździ do Leszna. Dlatego nasz wybór padł na przychodnię z Leszna. Zawieliśmy maleństwo i mieliśmy ja odebrać po południu. Jak ją odebraliśmy cieszyliśmy się że rana jest malutka i na pewno się szybko zagoi. Kotka nie dostała kubraczka ponieważ weterynarz stwierdził że tylko niewielka liczba kotów wyciąga sobie szwy.
Niestety wieczorem okazało się że nasza kotka należy do tych nielicznych kotów i wyciągnęła sobie szwy. Musieliśmy znowu jechać do weterynarza, który znowu założył szwy i kotek tym razem dostał kubraczek.
Od tego momentu kot zmienił się diametralnie. Z bardzo żywego kotka przeistoczył się w kotka, który w ogóle się nie chciał ruszać. Cały czas leżał na kocyku. Trzeba ją było nosić do kuwety i miseczek. Aż się chciało płakać jak człowiek widział takie biedne maleństwo. Na szczęście rana się zagoiła i można było ściągnąć kubraczek. Jedyne co się zmieniło to to że kotek po sterylizacji nie może jeździć autem bo wymiotuje. Tak naprawdę nie wiem dlaczego tak się stało.
Postanowiłam sobie że jak będę miała kotki to nie pozwolę na sterylizację bo szkoda mi będzie kota.
No i zaadaptowaliśmy dwie kotki (tzn zostały nam podrzucone i tak zostały).
A że one cały czas biegają sobie to stwierdziliśmy że jednak musimy je wysterylizować.
No i znowu pojechaliśmy do przychodni w Lesznie, gdzie okazało się że mają akcje sterylizacji zwierzaków. Zważywszy że mieliśmy pewności że kotki będą chciały z nami zostać czy może wybiorą wolność zdecydowaliśmy się żeby kotki nie były zszywane tylko ich rany zostały sklejone żeby nie musieć z nimi jechać na ściąganie szwów.
Dodatkowo ich uszy zostały nacięte żeby było wiadomo że przeszły zabieg i nie trzeba ich łapać. Tak więc kotki po zabiegu zostały odebrane. Na początku było wszystko w porządku. Miały siedzieć przez tydzień w domu a potem czekała ich wolność.
Niestety okazało się inaczej. Grubej rana się otworzyła i zrobiła się gula, która cały czas rosła. Prawie codziennie musieliśmy jeździć z nią do weterynarza.
W ogóle nie miała siły. Tylko leżała. Była taka biedna. Strasznie było mi jej żal. W domu była z nami ponad trzy tygodnie.
U weterynarza powiedziano nam że a czasie całej akcji że były problemy tylko z dwiema kotkami: z naszą i drugą czarną.
Rozmawiałam z jej właścicielem i ona była w gorszym stanie bo musiała wrócić do lecznicy gdzie została przez tydzień.
Gdybym miała kolejną kotkę to bee się zastanawiać czy ją wysterylizuję czy lepiej nie. Bo nie wiem czy po raz trzeci chce patrzeć jak cierpią moje kotki.
Moje kocice nie miały problemu z sikaniem. Jak Gruba była w domu to korzystała z kuwety Miki i nie było żadnych nieporozumień między nimi.

Jezuuuniuuu!
Zaznaczyłam do przeczytania dogłębnego.
Na razie ni cholery związku skutkowo-przyczynowego nie widzę :roll:


:twisted: to ja może w dużym skrócie napiszę. otóż moje kotki też po sterylizacji miały problemy (tzn dwie z trzech). Tak więc po takim zabiegu zdarzają się różne (niestety) problemy co nie oznacza że zawsze. A najlepiej skontaktować się w tej sprawie weterynarzem i powiedzieć jak wygląda sytuacja. Itp, itd. Koniec

happy tree cat's

Avatar użytkownika
 
Posty: 850
Od: Czw sie 07, 2014 17:21
Lokalizacja: okolice Leszna

Post » Śro paź 08, 2014 16:09 Re: problemy z kiciami po sterylce-

happy tree cat's pisze:
redaf pisze:
happy tree cat's pisze:Moja kicia jest wypuszczana na dwór więc postanowiliśmy że będzie musiała zostać wysterylizowana.
Najpierw chcieliśmy żeby zabieg odbył się u weterynarza, który przyjmuje niedaleko nas ale po rozmowach ze znajomymi, którzy u niego byli ze swoimi kotkami (u jednej z kotek do tej pory został guz, a drugiej długo się rana goiła no i weterynarz robił duże nacięcie żeby jemu było łatwiej przeprowadzić zabieg) stwierdziliśmy że to głupi pomysł. Szczególnie jak się okazało że ten weterynarz ze swoimi zwierzętami jeździ do Leszna. Dlatego nasz wybór padł na przychodnię z Leszna. Zawieliśmy maleństwo i mieliśmy ja odebrać po południu. Jak ją odebraliśmy cieszyliśmy się że rana jest malutka i na pewno się szybko zagoi. Kotka nie dostała kubraczka ponieważ weterynarz stwierdził że tylko niewielka liczba kotów wyciąga sobie szwy.
Niestety wieczorem okazało się że nasza kotka należy do tych nielicznych kotów i wyciągnęła sobie szwy. Musieliśmy znowu jechać do weterynarza, który znowu założył szwy i kotek tym razem dostał kubraczek.
Od tego momentu kot zmienił się diametralnie. Z bardzo żywego kotka przeistoczył się w kotka, który w ogóle się nie chciał ruszać. Cały czas leżał na kocyku. Trzeba ją było nosić do kuwety i miseczek. Aż się chciało płakać jak człowiek widział takie biedne maleństwo. Na szczęście rana się zagoiła i można było ściągnąć kubraczek. Jedyne co się zmieniło to to że kotek po sterylizacji nie może jeździć autem bo wymiotuje. Tak naprawdę nie wiem dlaczego tak się stało.
Postanowiłam sobie że jak będę miała kotki to nie pozwolę na sterylizację bo szkoda mi będzie kota.
No i zaadaptowaliśmy dwie kotki (tzn zostały nam podrzucone i tak zostały).
A że one cały czas biegają sobie to stwierdziliśmy że jednak musimy je wysterylizować.
No i znowu pojechaliśmy do przychodni w Lesznie, gdzie okazało się że mają akcje sterylizacji zwierzaków. Zważywszy że mieliśmy pewności że kotki będą chciały z nami zostać czy może wybiorą wolność zdecydowaliśmy się żeby kotki nie były zszywane tylko ich rany zostały sklejone żeby nie musieć z nimi jechać na ściąganie szwów.
Dodatkowo ich uszy zostały nacięte żeby było wiadomo że przeszły zabieg i nie trzeba ich łapać. Tak więc kotki po zabiegu zostały odebrane. Na początku było wszystko w porządku. Miały siedzieć przez tydzień w domu a potem czekała ich wolność.
Niestety okazało się inaczej. Grubej rana się otworzyła i zrobiła się gula, która cały czas rosła. Prawie codziennie musieliśmy jeździć z nią do weterynarza.
W ogóle nie miała siły. Tylko leżała. Była taka biedna. Strasznie było mi jej żal. W domu była z nami ponad trzy tygodnie.
U weterynarza powiedziano nam że a czasie całej akcji że były problemy tylko z dwiema kotkami: z naszą i drugą czarną.
Rozmawiałam z jej właścicielem i ona była w gorszym stanie bo musiała wrócić do lecznicy gdzie została przez tydzień.
Gdybym miała kolejną kotkę to bee się zastanawiać czy ją wysterylizuję czy lepiej nie. Bo nie wiem czy po raz trzeci chce patrzeć jak cierpią moje kotki.
Moje kocice nie miały problemu z sikaniem. Jak Gruba była w domu to korzystała z kuwety Miki i nie było żadnych nieporozumień między nimi.

Jezuuuniuuu!
Zaznaczyłam do przeczytania dogłębnego.
Na razie ni cholery związku skutkowo-przyczynowego nie widzę :roll:


:twisted: to ja może w dużym skrócie napiszę. otóż moje kotki też po sterylizacji miały problemy (tzn dwie z trzech). Tak więc po takim zabiegu zdarzają się różne (niestety) problemy co nie oznacza że zawsze. A najlepiej skontaktować się w tej sprawie weterynarzem i powiedzieć jak wygląda sytuacja. Itp, itd. Koniec


Wiesz happy Twój post miał nieofrtunnie taki wydźwięk jakbyś zwątpiła, nie chciała, uważała że sterylizacja to same zło dla kotki. Ale skoro tak nie myslisz to spoko ;)
Zapraszam do moich sierściuszków: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=46 ... #p10787608

przekliniaki

Avatar użytkownika
 
Posty: 109
Od: Wto wrz 09, 2014 11:37

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Meteorolog1 i 50 gości