Pokrótce o dyżurze:
na kwarantannie kupy luzaków w miarę dobre, ale nie było ich dużo, żeby dobrze zobaczyć. W boksach też dobre oprócz Średniego czarnuszka. Dostał prokolin.
Niestety sprzątanie boksów to syzyfowa praca, ledwo posprzątane u małej kici (też jestem za imieniem Rysia

), a ona wykopała suche na podłogę

Kochane kocię.
Mała Pii dostała zabawkę i trochę przestała się drzeć. Kajtek i Bruno już w ogóle po wysprzątaniu boksu zrobili w nim rozróbę.
Dymna ciągle kaszle, moim zdaniem jej stan się nie poprawia
Gracja wygląda dużo lepiej, choć też jeszcze trochę kaszle.
Zezia mało je. Zaproponowałam jej odrobinę puszki, ale wzgardziła, suchego też nie widziałam, żeby jadła.
Na zdrowej: było dość czysto, kupki w kuwetach jednak mocno średnie. Wszystko suche było wyjedzone ze wszystkich misek. Chciałam Misi dać mokrego, ale nawet nie powąchała.
W wolierze kupki nie za bardzo. Mama Harsi nie zjadła nic mokrego, bo kocięta, mimo że dostały swoje suche (też nie było już), to rzuciły się na jej miskę

I musiałam zabrać. Może wieczorem uda się ją nakarmić.
Chudy jest bardzo chudy
W trzecim: Krysia bardzo się przymilała, była pani, która ją oddała do kociarni (nie znałam tej historii z gołębiami) i poczęstowała koty surowym mięsem. Wszystko ok, Homer zaczyna pomrukiwać jak się go głaszcze. Mam wrażenie, że Iskierka / Psotka (ta z bardziej rudym pyszczkiem) nic nie je.
Umyte wszystkie podłogi, zapomniałam niestety wytrzeć parapet na zdrowej.