Dzisiaj zadzwoniła do mnie zapłakana właścicielka Dyzia, że kotek nagle odszedł nad ranem.Dyzio trafił do nas jako maluteńki , bardzo słaby kociak ze schroniska.Przy tym był bardzo zaradny i proludzki. Włożyłyśmy wiele wysiłku w podniesienie jego odporności. Wiemy , że był bardzo kochany w swoim domku .Domek bardzo dbał o jego zdrowie i przez dłuższy czas kotek czuł się dobrze.Od jakiegoś czasu zaczął znowu chorować, był intensywnie leczony.Czekamy na informacje z sekcji zwłok.
Oba te wydarzenia bardzo nas przygnębiły
Myślę ze mimo tak krótkiego życia były szczęśliwe w swoich domkach, nie tułały się bezdomne i głodne.Na marginesie chce dodać ze oba domki powiększyły się o dzieci i ani przez moment nikt z nich nie brał pod uwagę pozbycia się kocich członków rodziny ( tak a propo szczęśliwej mamusi która pozbywa się 16 letniej kotki)
Zarówno Dyzio jak i Reja pozostaną w naszych sercach.
Brykajcie koteczki za tęczowym mostem


