No, jestem wreszcie... Miałam niewielkie

problemy w komunikacji z jednym typem, który niestety mieszka z moją matką- dlatego nie bardzo mogłam korzystać z internetu

Coby gałgana nie zabić, musiałam unikać konfrontacji
Bałwanka jest taka kochana...

Jak myślę, że muszę się z nią rozstać, to aż mnie ściska
W sobotę zdjęli jej szwy, więc wreszcie biedna ma spokój z kubrakami i kołnierzami. I odzyskuje formę. Jest ostatnio tak rozbrykana i pełna wigoru, że aż miło popatrzeć

Tłucze tego biednego Kazika z taką werwą, że biedak na sam jej widok popiskuje ze strachu

Nie ma co, ostra z niej panienka
Do tego muszę dodać, że kicia raczej nie dogada się z inną kotką- moich dwóch dziewczyn po prostu nie potrafi znieść- w sekundę wychodzi z niej bestia

Takiego łomotu, jaki sprawiła Miśce, wolałabym więcej nie oglądać...
W stosunku do ludzi- sam miodzio, ale nie wiem, jak by to było z dziećmi... Raczej niczego dobrego bym się po takim związku nie spodziewała, a to dlatego, że kicia niezbyt umie się bawić
Nie jest agresywna, widać, że nie ma złych intencji, nie atakuje, nie rzuca się i nie gryzie po kostkach

, ale czasem potrafi się zapomnieć- zabawie najczęściej towarzyszy podgryzanie (coraz mocniejsze, aż do naprrrawdę poważnego gryzienia). Do tego nigdy nie chowa pazurków
Dlatego zabawa z Bałwanką może przypominać "krwawy sport"

, ale tak jak mówię- to nie wynika z jakiejś złości, czy wrednego charakteru...
A co do tego domu w Będzinie, to chętnie bym się czegoś więcej dowiedziała, bo jakoś do tyłu ze wszystkim jestem...
