anula7777 pisze: Ale chyba najgorsze dopiero przed nim...
Anula - będę dosyć ostra, ale mam wrażenie że tego potrzebujesz.
Bo za bardzo zaczynasz wpadać w histerię zupełnie bez powodu.
Najgorsze - przy odrobinie szczęścia - już za nim.
Wiszenie na płocie za łapę, potem czekanie na pomoc lekarską jakąkolwiek - nie jestem w stanie zapomnieć opisu kota leżącego pod krzaczkiem i pomiaukującego z bólu, wyciągania larw much z rany etc. Ten czas od urazu - do uzyskania w końcu pomocy lekarskiej, a docelowo amputacji łapy to będzie coś czemu życie na trzech łapach nijak się równać nie może w temacie traumatyczności.
Koty na trzech łapach radzą sobie doskonale - szczególnie gdy brakuje tylnej.
Nie zastanawiają się że im gorzej, że im trudniej, że coś straciły - po prostu żyją i sobie doskonale radzą. Nam, ludziom, często za bardzo brakuje takiego podejścia do życia.
Zamartwiamy się, roztrząsamy stratę, snujemy czarne wizje, co gorsza przelewamy je też na osoby, zwierzęta którym są one zupełnie niepotrzebne.
Nie wiem czemu ta operacja się tak stale odwleka, bo kolejne 5 dni z łapą która będzie amputowana, która jest tak pouszkadzana i sprawia cierpienie - to bardzo, bardzo długo.
Ale zapewniam Cię że od momentu operacji, no może ze dwa dni potem - Twój kot znowu będzie szczęśliwym kotem.
O wiele szczęśliwszym niż jest w tej chwili.
Nie traktuj tej operacji jako dopustu czy innej strasznej rzeczy.
Ona jest po to by Twój kot mógł szczęśliwie, zdrowo żyć, bez bólu.
Cierpi to on teraz.
Upewnij się że wet utnie łapę wysoko, w stawie biodrowym, bo niektórzy robią dziwaczną rzecz, tną niżej i kot zostaje z kikutem.
Taki kikut zupełnie do niczego się nie przydaje, za to kot stale próbuje na tej łapie stanąć, kończyna go nadmiernie i niepotrzebnie obciąża i utrudnia utrzymanie równowagi.
Po całkowitej amputacji kot szybciutko zapomina o łapie.
Zobaczysz, będzie dobrze, nie snuj czarnych wizji. nie traktuj amputacji jako końca świata.
Sama się niedługo przekonasz jak bardzo się mylisz obecnie - ale po co Ci ten czas nerwów?