halbina - podobno był na nią ktoś chętny i pojawił się w związku z tym w schronisku, ale przedsięwzięła atak, więc państwo odeszli z kwitkiem.
Ja tam oczywiście jestem dobrej myśli, ale czasu to tu potrzeba... uuuuuu duużo, oj dużo!
Jestem nieuleczalną optymistką. Będzie dobrze.
Muszę teraz iść umyć chociaż zęby... mam nadzieję, że mnie jędza nie zje.
Dzwoniłam do małża, przekazałam mu radosną nowinę... ucieszył się, że go nie ma w domu i zapytał jak długo ten potwór będzie u nas mieszkał.
Odrzekłam, że raczej nie prędko się wyprowadzi i poleciłam mu cieszyć się nadal ze swej nieobecności.
CatAngel - oficjalnie dziękuję za dowiezienie furiatki. Również było mi miło Was poznać i zapraszam, jak będziecie znowu odwiedzać rodzinę. Może tym razem na dłużej? Chociaż na kawkę jakowąś.